Przed Ślubna gorączka - SAMOCHÓD I PERYPETIE

Po załatwieniu podstawowych tematów czyli sali, fotografa i zespołu mamy trochę czasu żeby "odetchnąć" na ok. 6 miesięcy. Potem warto zastanowić się nad samochodem do ślubu. Jakie są Wasze preferencje - nowoczesne porsche, stary ogórek lub może międzywojenne autko jak w moim przypadku:)
Samochód na zdjęciu to Citroen Traction Avant jeżeli jesteście z kujawsko-pomorskiego to samochód wypożyczyliśmy w Toruniu - dokładne info można uzyskać na stronie : gangtimer.pl . Cena to 900zł za 3h, dojazd za darmo (mieszkam w Grudziądzu), przy rezerwacji terminu i podpisywaniu umowy - ok.100zł zaliczki. Bardzo przestronny w środku jeżeli planujecie "olbrzymie" sukienki na 5 kołach jak moja koleżanka to na pewno nie będziecie mieć problemu żeby zmieścić się do środka . W przypadku porsche trochę słabo - moja kuzynka miała nogi w powietrzu ;D . Skrzynka z alkoholem i cukierkami na bramę w ogóle nie dotykała moich stóp i jadąc ze świadkami siedzieliśmy wygodnie:)

Przy zamawianiu samochodu najlepiej podpatrujcie lub pytajcie znajomych lub szukajcie na OLX najważniejszą rzeczą przy rozmowie z właścicielem jest to czy oprócz pieniędzy za wynajem nie liczy sobie kilometrówki ;/ o tak niektórzy karzą sobie bardzo słono płacić za wynajem oraz na jaki czas wynajmuje samochód i czy dojazd do domu i z powrotem też sobie liczy. Jeżeli chcecie samochód cabrio to liczcie się z tym, że pogoda może spłatać Wam figla - ja ciągle martwiłam się czy za chwilę nie lunie deszcz. 

Zanim pójdziecie do księdza załatwcie Urząd Stanu Cywilnego. Tam płaci się 84zł opłaty urzędowej, wypełnia dokumenty wraz z DOWODEM OSOBISTYM (o tak mój Mąż zapomniał i potem leciał do domu ;p ) - w tym momencie Panie decydują jakie chcą nosić nazwisko :) . Potem czeka się niby maksymalnie 10 dni roboczych na ściągnięcie aktu urodzenia (USC sam to robi) ale w praktyce Wasze USC ma 10 dni roboczych na wysłanie do miejsca urodzenia dokumentów , a potem z Waszego miejsca urodzenia po otrzymaniu dokumentów też mają 10dni roboczych na odesłanie do USC i w praktyce czeka się ok. miesiąc . Mówię tu oczywiście o sytuacji Ślubu Konkordatowego. Nie wiem jak wygląda to przy Ślubie Cywilnym. Dostaniecie w sumie 3 kopie dokumentów - 1x dla Was, 1x dla Księdza i 1x dla USC. Po ślubie zwykle ksiądz sam dostarcza dokumenty do USC.

Wybierając się do księdza trzeba mieć:
- dokumenty z USC (wszystkie kopie)
-akt chrztu z ostatnich 3 miesięcy!!!! ( jest tam zwykle info o bierzmowaniu , ale nie zawsze - ja miałam , mój mąż musiał mieć oddzielny dokument z bierzmowania)
-dokument z bierzmowania ( jeżeli nie ma na akcie chrztu)
-dokument o naukach przed małżeńskich
-dowód osobisty


 Do księdza warto wybrać się ok. pół roku przed planowaną ceremonią. Jeżeli oboje jesteście z jednej parafii wystarczą nawet 3 miesiące przed ślubem. Jeżeli jednak tak jak ja i mój Mąż nie dość , że bierzecie ślub w innej parafii niż Panny Młodej to Pan Młody jest jeszcze z innego województwa to 3 miesiące trochę późno..  My tak zrobiliśmy i potem były "gorące momenty".  Chodzi po prostu o to, że świadectwo z liceum nie wystarczyło na potwierdzenie tego, że ukończyłam nauki przedmałżeńskie (zgubiłam gdzieś ten dokument) . W moim mieście kurs trwa 6 tygodni (6 niedziel z rzędu po 1 h) , ale jest organizowany tylko kilka razy do roku i traf chciał, że jak wybraliśmy się do księdza w piątek to w niedzielę rozpoczynał się ostatni w tym roku...

  Żeby ksiądz wydał mojemu Mężowi dokument poświadczający o planowanym ślubie (potrzebny do zapowiedzi) musieliśmy mieć złożone u niego wszystkie dokumenty . Czyli bez nauk zapomnijcie o zapowiedziach. Zapowiedzi w zależności od Parafii trwają 2 lub 3 tyg - u mojego męża na nasze nieszczęście trwały 3 tyg.  u mnie 2 tyg.. Koszt zapowiedzi to między 30-50zł (w mojej parafii - MIASTO) u mojego męża 150zł (WIEŚ).

Po 3 tygodniach jeżeli nikt nie zgłosił sprzeciwu wydawane jest zaświadczenie o braku przeszkód do ślubu. Wtedy ksiądz z przyszłymi małżonkami spisuje protokół pytając min. o chęć posiadania dzieci/czy nikt nie zmusza nas do zawarcia ślubu/czy nie jesteśmy powinowaci itp.

Jeżeli bierzecie ślub w swojej Parafii wówczas płaci się księdzu "co łaska" w praktyce jak to wygląda chyba każdy wie;) . Jeżeli jesteście z diecezji Płockiej to istnieje coś takiego jak pół ślubek (co łaska xD - w praktyce proboszcz z tamtejszej diecezji powie Wam ile on wynosi ;). My nie braliśmy ślubu w mojej parafii i należało dokonać jeszcze opłaty za licencję od 150-300zł. Na koniec dostaje się karteczkę do spowiedzi - jeżeli razem mieszkacie przed ślubem spowiadacie się tylko raz ( bo teoretycznie jest to gorszące i ksiądz nie powinien Wam dać rozgrzeszenia) , a jeżeli nie to 2 razy. Na wsi do spowiedzi chodzi się 3 razy. Dokument z podpisaną spowiedzią dostarcza się razem z innymi dokumentami księdzu.

Na marginesie powiem, że żałowałam później tego , że nie brałam ślubu w swojej Parafii. Wręcz bym powiedziała, że czułam karzącą rękę Boską za moje bluźnierstwo ....

 Wybrałam kościół w którym braliśmy ślub ze względu na to, że w moim mieście istnieje zwyczaj, że kościół jest strojony przez wyznaczone do tego osoby. W praktyce wygląda to tak , że kościół nie wygląda zbyt ładnie a płaci się za to całkiem sporo. Nawet jeżeli danego dnia jest kilka ślubów kwota jest znaczna. Mój parafialny kościół dodatkowo nie należy do perełek architektonicznych... Zwykły współczesny bunkier . Natomiast kościół, który wybrałam jest mały, kameralny i ksiądz zgodził się, żeby był strojony przez osoby , które my sami wybraliśmy. Wszystko było dobrze dopóki nie skontaktowaliśmy się z kościelnym , który delikatnie mówiąc "nie był zbyt przyjemny" i bardzo nie podobało mu się, że mamy "swoich ludzi" . Później dowiedziałam się, że był tym tak zbulwersowany ponieważ osoba , którą on ma po prostu odpala mu jego działkę . Nie myślcie że kościelnemu się nic nie daje - zapłaciliśmy za otwarcie przez niego kościoła 100zł.  Ksiądz długo musiał mu tłumaczyć, że się zgodził na to abyśmy sami stroili kościół. Kosztował mnie ten spór dość sporo nerwów... A to dopiero początek...

Kościelny - 100zł
Organista-100zł
Śpiewaczka-100zł
Ksiądz- co łaska

Początkowo ceremonia naszego ślubu miała być na godzinę 17 - zależało nam , żeby odbywała się jak najpóźniej ze względu na , że większość gości była z daleka na co ksiądz się zgodził na pół roku przed ślubem. Jakiś miesiąc przed ślubem kiedy wszystkie zaproszenia zostały rozdane zadzwonił do nas kolejny "bardzo NIEmiły i NIEuprzejmy Pan sekretarz" , który zaczął krzyczeć na mojego Męża, że nie mamy kultury i nic nie obchodzi nas własny ślub , bo jeszcze nie zgłosiliśmy się do księdza oraz, że co ksiądz sobie myślał pozwalając nam na godzinę 17 , bo na 17:30 jest różaniec. Eh... ręce mi opadają... Mój Mąż odparł wtedy spokojnie, że nie jesteśmy z tej parafii , a przychodzimy jedynie z licencją i że dobrze ślub może być o 16:30. Na próżno dzwoniliśmy do gości z informacją - większość i tak się spóźniła lub nerwowo wbiegali do kościoła na styk.

Kolejną niespodzianką był fakt, że "nagle" zmieniał się proboszcz... Na 10 dni przed ślubem miałam dowiedzieć się kto w ogóle udzieli nam sakramentu... Po umówieniu się "z nowym" proboszczem na dzień przed umówionym spotkaniem mój Mąż dowiedział się od księdza, że sekretarz twierdzi, że w sobotę nie ma żadnego ślubu tylko pogrzeb (ten sam sekretarz również pomylił nazwisko mojego męża zmieniając MORAWSKIEGO na MÓRAWSKIEGO), a kiedy sprawa została wyjaśniona ksiądz nie potrafił zrozumieć, że jestem w delegacji w innym mieście (bagatela 80km) i mogę nie dojechać na "zmieniona godzinę spotkania" uważając, że jeżeli nam zależy to zdążymy. Na marginesie Mąż dzwonił w środę przed ślubem, spotkanie miało być w czwartek - wzięłam z tej okazji dzień wolny, a ksiądz zmieniał termin na piątek PRZED ŚLUBEM! na godzinę 14 , a na delegację dojeżdżałam cały tydzień przed ślubny  (w domu byłam po 18) . Delegacja też wyskoczyła jak na złość bo dowiedziałam się o niej tydzień przed... Masakra.......

Na spotkaniu z księdzem omawia się całą ceremonię więc jest to dość istotna sprawa.

Ponadto okazało się, że nasza śpiewaczka coś nie do końca umie śpiewać , a organista nie do końca umiał grać - ale to bym wiedziała gdbym była z tej parafii...

Wisienką na torcie okazał się...
Piękny cudowny remont kościoła .... świadkowa powiedziała mi , że i tak mieliśmy szczęście bo na samym środku dzień przed był słup... Ciekawe jak mielibyśmy go wyminąć...

I jak miałam nie czuć kary Boskiej?

CDN...

A Wy mieliście jakieś "nieoczekiwane" przeciwności (złośliwości) losu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 interendo , Blogger