BIRTHDAYBOX CHRISTMAS EDITION czyli o tym jak urodziny można mieć przez cały rok :D



Jestem typem kobiety, która wychodzi z założenia, że najlepsze prezenty robię sobie sama ;p . No co  jestem szczera - powiedzcie same ile dostałyście w życiu niewypałów przy, których musiałyście robić dobrą minę do złej gry - bo wypada :D hahahaha.  Wiem , wiem co czujecie - " O jeny jakie ładne!" i szeroki ( a nawet zbyt szeroki bardziej jak reklama pasty do zębów ;p ) uśmiech :D . Dlatego lubię sobie sama lajsnąć coś "ku pokrzepieniu serc" ;p - tak co by portfelowi nie było smutno :D

Jakoś tak się złożyło, że ostatnio moim ulubionym social media jest instagram :D . Pewnie dlatego, że przejrzenie zajmuje te nieliczne momenty kiedy mam czas  i szybko sobie lukam co tam ciekawego warto sobie zgapić ;p Dzięki niemu  odkryłam nowy boxior na naszym rynku czyli BIRTHDAYBOX. Box nietypowy , ciekawy i mam wrażenie, że jest właśnie tym czym chciał być inspired by ale mu nie wyszło xD ( o mojej totalnej "histerii" z tym krewnym shiny możecie poczytać na początku mojej błogo-kariery , bo zwyczajnie niczym chomik biegnący w kółku napędziłam się na te bzdetne inspired , że szok... ) . Inspired wspominam ze wstrętem i niesmakiem , ale być może dzięki nim właśnie interendo obrała idealny dla siebie kierunek? ;p 


Wracając do meritum. B-dayboxa ideą  jest obdarowywanie kogoś na kim Nam zależy. Mamy do wyboru trzy warianty "smakowe" - basic, premium i EXTRA ( 99zł-149zł-239zł  + 15zł koszt wysyłki) . Do pudełek możemy poprosić o dołączenie spersonalizowanej karteczki a ekipa zajmie się kompozycją i doręczeniem :). Strona ma dodatkowo nie tylko wariant Polski ale i English :D

B-daya można też ( patrz interendo ;p ) można kupić sobie samemu i tarzać się ze szczęścia ;p hahaha. 


Czemu?

Może zacznę od tego , że wszystko jest BOSKO zapakowane . Dosłownie niczego w nim nie brakowało ;p  - sianko - BYŁO! , prześliczne świąteczne confetti ( wiecie gwiazdki i te sprawy ;p) - BYŁO , wizytówka , WKLEJONA karta ze szczegółowym opisem , świąteczna organza w gwiazdki - WSZYSTKO BYŁO! Było nawet zamknięcie firmową naklejką , nie wspominając o tym , że box przyszedł w idealnym stanie. TO ROZUMIEM!

Akurat to , które tu widzicie to limitowana edycja świąteczna , ale wiem , że jest planowana walentynkowa ( a kupię , kupię ;p ) . Wewnątrz 10 produktów z kategorii " babskie sprawy" ;p tak bym nazwała . Udało mi się je wyhaczyć za 199zł + przesyłka za free ( tak mieli promo to jakże było nie brać  ;p ) 

Co do samej zawartości - to szacuneczek :) Bardzo przemyślane składniki i do tego tak jak każda z nas lubi - NA BOGATO ;p . Skusiłam się bo zobaczyłam nawet stadko Azjatyków ( hahah ;p ) w tym PONY EFFECT! ( mrauuu.... ) 


Poniaczowa pomadka w kolorze ( jak miło!) pomarańczowym zdobyła moje serduszko ;p .  Jak wiecie dystrybutorem Pony Effect jest Memebox , a dranie nie mają wysyłki na Europę ( A MIELI!) , ale powiem Wam, że zobaczyłam ją dopiero jak box przyszedł ( hahahaha xD ) . Wiecie podglądywałam ;p na insta innych blogerek co tam było ;p i nie odnotowałam ;p . Dlatego mocno się ucieszyłam tym widokiem ;p

Potem dalej idąc tropem Azjatyków zobaczyłam maseczkę Beauty Diary ( no ba ;p )  i serum , które swoim wyglądem z daleka razi podobieństwem do Estee Lauder ( prawda?) , a wcale nim nie jest ;p . Serum ma lekką żelowiastą konsystencję , która przypomina mi lotion hada-labo  , ale ja takie wynalazki lubię ;p 


Potem obczaiłam szybciutko rzeczy z cyklu intelektualno - relaksacyjne :D czyli planer dzienny ( no tu była mała skucha bo wewnątrz karta kalendarzowa z  2016 r. ;p , ale to się wytnie ;) 


Herbatka do tego ( Wiśnia i Rum - mamy tu jakiś piratów chcących z nami śpiewać szanty ? )


Prześliczna złota zakładka do książki w kształcie piórka


Nie wiem czemu ale chyba nie zrobiłam zdjęcia bardzo ciekawemu gadżecikowi - małemu power bankowi , który jest idealny do torebki i ładowania telefonu ( widać go na pierwszym zdjęciu kształtem przypomina czarno-złotą pomadkę :D .

W skład B-daya wchodzi również Make-Up Eraser czyli myjka będąca kuzynką naszego glow'a  :) , ale w zdecydowanie ładniejszym dizajnie - MADżENTA!



Ładna paletka cieni z kolorami brązów i szarości dla każdego ( o tu się łapnął nawet power-bank ;p ) 


I na koniec malutka jednorazowa ampułka do włosów prosto Australii :)



Podsumowując dawno nie byłam tak zadowolona z komercyjnego boxa :) B-day sprawił , że czułam jakbym miała urodziny ( znowu ;p osiemnaste hahaha :D ) . Pomysł ciekawy - choć mogłoby się wydawać, że banalny ( tylko czemu jeszcze nikt takiego nie miał ;p ) z perfekcyjnym wykonaniem ;p . Już ostrzę sobie ząbki na edycję walentynkową , a w marcu sama mam urodziny ( tak seee kupię a jakże! i to wersję EXTRAAAA! )

I co myślicie warto?






LIFE IS BETTER WITH THE CAT!

28 komentarzy:

  1. No zawartość naprawdę kusząca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. super zestaw, mnie najlepsze prezenty robi mój chłopak, jest niesamowity

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne pudełko! Podgładałam birthday boxa na instagramie i podoba mi się. Może też sobie kupię na urodziny, które już niedługo :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak za tę cenę to mi się nie podoba to pudełko, ale najważniejsze, że Ty jesteś zadowolona;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał genialna zawartość, pierwsze co to myślałam, że to serum właśnie EL <3

    OdpowiedzUsuń
  6. bioaqua niestety jest chińską firmą specjalizującą się w podróbkach :( Wygląd jak EL raczej nie jest przypadkowy :(
    Nie powinni dawać w pudełku chińszczyzny :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem . Też zauważyłam. Od razu jak je zobaczyłam pogmerałam w necie ;(

      Usuń
  7. Jako dziecko chciało się mieć urodziny codziennie, to jako dorosły można sobie pozwolić przynajmniej raz w miesiącu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz w miesiącu hehe :D a nie można codziennie :D

      Usuń
  8. Nie obraziłabym się, gdyby mi ktoś takie cudo sprezentował :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bioaqua to firma, która podrabia kosmetyki innych firm. Stąd też opakowania przypominają znane nam kosmetyki. Na aliexpress te "kosmetyki" kosztuja po ok. 10zł a niejedna Polka już się na nich przejechała gdy po uzyciu twarz pokryła się krostami i rumieniem. Oto przykład: oryginal bubble mask od elizavecca i jest bubble mask bioaqua. Pudełko identyczne, tyle tylko, że bioaqua kosztuje ok. 12zł i uczula, pokrywa twarz rumieniem, natomiast oryginal kosztuje ok. 50zł i naprawdę jest warty kupna. Więc radzę się zastanowić przed użyciem tych "kosmetyków". Bardzo lubię Twój blog, ale teraz wiem, że nie wszystko co tutaj pokazujesz jest dobre i niestety masz braki w wiedzy o azjatyckich kosmetykach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbawiłaś mnie xD i to mocno. Na swoim blogu pokazuję to NA co mam ochotę ;) i też to co SAMA sobie kupiłam. NIE reklamuję tu BIOAQUA tylko pokazuję , że znalazł się w boxie , który kupiłam ;) do tego zaznaczyłam , że przypomina el i ma podobną konsystencję do hada-labo co jest moją subiektywną opinią ;) i mam do tego prawo. Co do braków w wiedzy Azjatyckiej NIE robię z siebie góru , sama poszukuję i testuję na sobie. Kiedy użyję serum WYDAM o nim WŁASNĄ opinię i wyrobię SWOJĄ własną opinię a nie TWOJĄ . I tak masz rację nie wszystko co tu pokazuję JEST dobre i ZAWSZE to zaznaczam lub tak jak w przypadku tego serum dyplomatycznie wymijam odpowiedź , bo PODOBAŁA mi się całość boxa .

      Usuń

Copyright © 2016 interendo , Blogger