Mascara czy Masakra? FALSE LASH SUPERSTAR L'OREAL PARIS

Ostatnio zrobiło się dość głośno wokół najnowszego "dziecka" wśród tuszów do rzęs od L'oreal Paris czyli False Lash SuperStar. Sama byłam go bardzo, ale to baaaaardzo ciekawa i nawet mocno się postarałam, żeby ją wygrać w konkursie organizowanym na fb wspólnie z L'oreal i Super-Pharm
 i udało się - tusz wraz  z eyelinerem w zestawie wylądował w moich rączkach;)

Zacznę od tego, że lubię się z tuszami do rzęs od L'oreal. Zdaję sobie sprawę, że jest to raczej jeden tusz w różnych opakowaniach jak robi to większość producentów, ale formuła ich maskar na tyle dobrze działa na moich rzęsach, że nie mam problemu z kruszeniem się tuszu i nieestetycznymi czarnymi kropkami na policzkach lub co gorsza z rozmazanymi plamami i odbijaniem na górnej powiece...

Dlatego przy okazji promocji -49% na tusze do rzęs w Rossku wydałam ponad 200zł na "konter" tuszy do rzęs tylko z tej firmy - a co na bogato :p jak szaleć to szaleć:D wypróbowując każdą szczoteczkę - żeby wybrać tę jedną , jedyną i znalazłam - Volume Million Lashes So Couture i SuperStar porównywałam właśnie do niej .




Superstar to jakby powrót do korzeni - czyli oldschoolowych maskar składających się z dwóch końcówek - jednej z białym "bazowym" tuszem oznaczonym "1" i drugiej "normalnej" z czarnym tuszem "2".

Tusz przez to jest znacznie dłuższy niż przeciętny i składa się z 2x6,5ml , natomiast So Couture ma 9,5ml całość czyli podobnie do przeciętnych maskar.

Obie szczoteczki SuperStar są to klasyczne "włochate"
Biała 1 - lekko okrągły stożek z wcięciem natomiast Czarna 2 - jest wygięta w łuk
So couture ma malutką sylikonową szczoteczkę.
Osobiście jestem zwolenniczką sylikonowych szczoteczek - mam długie i cienkie rzęsy dlatego zależy mi na dotarciu do jak największej ilości rzęsków, ponadto małe sylikonowe szczoteczki lepiej radzą sobie z dolną powieką.

Zadaniem "1" jest - volume , czyli baza ma nadać naszym rzęsom objętość
stan wyjściowy
po nałożeniu białej bazy - wygląda to strasznie jakbym spaliła sobie rzęsy - niezbyt apetyczny widok.
"2"  to szczoteczka modelująca ma za zadanie "superwydłużać i unosić" i tu nie jestem do końca zadowolona z efektu. "2" nie dawała sobie rady maskować bazy tak, że miejscami było widać białe punkciki plus na moich długich rzęsach pojawiał się efekt tzw. pajęczych nóg , którego nie znoszę w tuszach. Rzęsy są może lekko pogrubione, ale przez to wyglądają nienaturalnie jakby się poplątały. SuperStar nie radzi sobie z dolną powieką - musiałam się mocno nastarać za pierwszym razem żeby nie malować sobie policzka, więc tym razem od razu dół pomalowałam So Couture.

Po pomalowaniu drugiego oka So Couture:

Lubię So Couture bo daje efekt, o który mi chodzi - ładnie rozdziela rzęsy nie zostawia grudek i nie tworzy "pajęczych nóg" , dociera do każdego włoska oraz nie muszę męczyć się z warstwami - 2 machnięcia i koniec. Moje rzęsy po nim wyglądają naturalnie - jestem zwolenniczką "la no make-up look" czyli subtelnego podkreślania urody i ukrywania mankamentów (stąd moja miłość do BB).

Oglądałam w internecie zdjęcia dziewczyn, które mają krótkie i rzadkie rzęsy i stwierdzam, że SuperStar jest dedykowany właśnie takim osobom - wyglądały zdecydowanie lepiej niż moje rzęsy, faktycznie ładnie je unosił i zwiększał objętość więc - Panie z krótkimi rzęsami to coś dla WAS!!


Po za tym jakość standardowych tuszy L'oreal - nie kruszy się i nie rozmazuje.Pigment nie jest nietrwały ani zbyt sztucznie czarny, tusz nie jest jakoś "mocno mokry" - bardziej gęsta, ale nie sucha konsystencja, baza natomiast była bardziej płynna. Myślałam szczerze mówiąc, że pomimo tego, że jest biała na szczoteczce to na rzęsach będzie przezroczysta - pod tym względem SuperStar mnie rozczarował.

A co z Eyelinerem SuperStar?



Osobiście od pewnego czasu sporadycznie używam Eyelinerów z powodu tego, że mam makijaż permanentny i po prostu nie potrzebuję kresek jeżeli nie mam na sobie dużej ilości cieni. Za nim jednak go wykonałam to codziennie malowałam kreski eyelinerem z pędzelkiem lovely albo miss sporty i byłam bardzo zadowolona z ich a) ceny - 6-7zł b) pigmentacji - mocna, głęboka czerń i c) trwałości - nawet jeżeli nie były wodoodporne to cały dzień wytrzymywały bez rozmazania.

Liner SuperStar jest w długopisie i jego innowacyjnością w stosunku do standardowych pisakowych linerów  jest ruchoma końcówka. Przyznam się szczerze, że na początku jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić i szukałam w necie czym to się objawia , bo jedyne skojarzenie jakie miałam to takie, że kręci się w kółko wokół własnej osi. Jakoś ciężko było mi uwierzyć, że chodzi właśnie o to,bo nijak miało to pomagać w malowaniu kreski.

I wreszcie odkryłam - SuperStar "się łamie" przez co kreska nie musi być cieniutka, a może być znacznie grubsza.

Kreska może być także całkiem gruba, ale kiedy robiłam swatche to jeszcze tego nie wiedziałam ;p






Co mi się w nim podobało?


Właśnie to że w przeciwieństwie do moich "pędzelkowych" linerów mogłam robić bardzo precyzyjną kreskę tuż w linii rzęs i mogłam nim manewrować nawet w kąciki oczu i krecha nie była przesadna, a bardzo subtelna. Wymagało jednak trochę czasu zanim "pogrubiłam" ją na tyle żeby efekt mnie satysfakcjonował. I tu do chodzimy do:

minusów:
-to trochę czasu na odpowiednie namalowanie jest zdecydowanie niepraktyczne dla kogoś kto nie nabrał wprawy w obsłudze co przy porannym make-upie gdzie każda sekunda jest na wagę złota jest słabe
-w "pędzelkowych" linerach pigment jest mocniejszy - bardziej czarny niż czerń plus jest bardziej trwały (w SuperStarze niestety wymaga poprawki i jest większe prawdopodobieństwo , że się rozmaże - chociażby zwykłym mruaganiem,bo na powiekach też mamy gruczoły, które cały dzień pracują i produkują lipidową warstwekę ochronną .
-no i cena... - lovely bez promocji w Rossku kosztuje ok.6 zł a Miss sporty ok.7zł natomiast SuperStar liner ok. 47 zł bez promocji co moim zdaniem za taką jakość całkiem sporo...



Podsumowując: SuperStar w mojej subiektywnej ocenie nie jest dla moich rzęs - długie, cienkie, wyglądają po nim jak jakieś nadpalone krzaki ....Zdecydowanie lepiej wyglądają Panie z krótkimi rzęsami, wtedy spełnia swoje zadanie (tzn. tak mi się wydaje obserwując efekty u innych blogerek). Volume Million Lashes So Couture jest bardziej dla mnie odpowiedni i na pewno SuperStar nie zdetronizuje go w mojej kosmetyczce, zresztą Super i So Couture mają podobną cenę ok.60zł (ja swój WML kupiłam na promo w Rossku -49% i kosztował 26zł).  Opakowanie SuperStar jest stosunkowo ciężkie i dwuetapowe malowanie może doprowadzić do pasji, a nawet szewskiej pasji, bo tusz nie do końca kamufluje białą bazę, która niestety po aplikacji na rzęsach nie staje się przezroczysta. Maskara SuperStar to jak dla mnie niewykorzystany potencjał ,bo wydaje mi się, że lepszym pomysłem zamiast białej bazy byłaby bezbarwna odżywka - dobrze odżywione rzęsy też inaczej wyglądają przykryte tuszem, zresztą ten patencik mógłby naprawdę poprawić ich kondycję- wtedy byłoby to prawdziwe rewolucyjne rozwiązanie. So Couture ma dodatkowo piękny zapach - osobiście kojarzy mi się z czekoladą choć widziałam u innych kwiatowe skojarzenia;). Liner mimo precyzji jest dla mnie zbyt drogi i jego jakość jest niewspółmierna - niska trwałość, słaby pigment, duża czasochłonność.


A Wam jak się podoba SuperStar? Znacie może jakieś interesujące tusze godne polecenia?

10 komentarzy:

  1. wow ale długasnie masz rzęsy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz rzęsy, ja nawet po mojej odżywce takich nie mam. Też lubię tusze Loreala i podobnie zawsze się zastanawiałam czy zamiast tej białej bazy nie mogłaby być bezbarwna odżywka, co do eylinera to używam w pędzelku, flamastrem za nic nie zrobiłabym kresek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz przedługie rzęsy! Piękne. :)
    Ale efekt... Straszny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale rzęsy fantastyczne! Co do tuszu to zazwyczaj nie robie z tego zagadnienia i maluję czym popadnie z zadowalającym zazwyczaj efektem. A eyelinera używam wylacznie we flamastrze- pedzelkowym nie umiem zrobic równej krechy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale zazdroszczę Ci długich rzęs, w sumie to chyba bez maskary masz je gdzieś ze trzy razy dłuższe niż ja z nią :)
    A o tuszu słyszałam już od dawna jednak jakoś nigdy nie miałam okazji go testować.
    Eyelinerów nie używam, bo nie umiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami mam wrażenie, że wszystkie maskary są do siebie podobne :) Jestem całkowicie zadowolona z wyglądu moich rzęs solo, więc też niewiele im potrzeba. Od dłuższego czasu używam tuszu z Miss Sporty za 15zł i chyba przy nim zostanę :)
    A co do eyelinera, miałam kiedyś w pisaku i w końcu tak mnie wkurzył, że wylądował w koszu :D O wiele bardziej wolę te w płynie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakochałam się właśnie w Twoich strasznie długich rzęsach! Oddałabym wszystko aby takie mieć :P

    Zapraszam do mnie na nowy post!
    http://moskwasworld.blogspot.com/
    Dopiero niedawno odnowiłam bloga i liczę na jakieś wsparcie, bo przez nieobecność straciłam dużo czytelników :( Z góry dzięki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. So Couture wygląda świetnie! Też mam długie i cienkie rzęsy ( ale nie tak cudne jak Twoje! :) wiec myślę, że byłby dla mnie odpowiedni :)

    OdpowiedzUsuń
  9. przedstawione w świetnej formie opisowej ja zaraz uciekam na stronę joy zamierzam upolować dziś świetny box :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 interendo , Blogger