Mój rytuał Hammam i SPA w domu - ZWIERZAKOWA MASECZKA SKIN79
Zacznę od fotografii tego co akurat dzisiaj będzie gwoździem programu - czyli o maseczce w płachcie SKIN79 - "ZŁYYY KOOOOTTTT" oj będzie bardzo Zły xD
Dzisiaj pogoda w moim mieście jak zwykle ostatnio totalnie do bani - burza z piorunami, wiatr,deszcz i co kto lubi - ja raczej bardzo NIE lubię, ale kapryśna Matka Natura nie wybiera. Lipiec nas w tym roku nie rozpieszcza. Najgorsze jest to, że kiedy zmienia się ciśnienie na front burzowy od razu boli mnie głowa i mam problem z jakimkolwiek funkcjonowaniem ;(
Mam na to dwa sposoby - pierwszy odpadał na starcie ze względu na burzę i pioruny, niestety - kiedy ciśnienie jest niskie wystarczy iść pobiegać żeby podnieść nasze własne. U mnie sprawdza się doskonale, zresztą wysiłek fizyczny potrafi skutecznie odwlec nasze myśli od od słabostek ciała.
Drugi to właśnie mój rytuał Hammam i małe SPA w domu.
Nazywam go Hammamem choć Hammamem wcale nie jest i pewnie koło Hammamu nawet nie stał, ale sprawia mi dużo przyjemności myślenie w ten sposób :) - czasem lubię poczuć się jak Arabska Księżniczka ;)
Istotą mojego SPA-Hammamu jest kompleksowa pielęgnacja swojego ciała, rzadka chwila kiedy pozwalam sobie na relaks samej sobie, bo uważam, że w zdrowym ciele, zdrowy duch i :
"Ciało mym domem, rumakiem chartem.
Cóż biedna pocznę kiedy je stracę?"
-fragment wiersza "Pytanie" May Swenson
Zaczynam od Włosów - od kiedy zaczęłam włosomaniaczyć bardzo starannie przestrzegam odpowiedniej pielęgnacji. W przeszłości bardzo zniszczyłam swoje włosy lekkomyślnym rozjaśnianiem najtańszym rozjaśniaczem i tandetnymi farbami do włosów, ale na szczęście dzięki blogerskiej włosomaniackiej elicie udało mi się podratować swoje owłosienie ;)
Najpierw robię włosowy peeling skalpu - łyżka miodu i obojętnie jaki szampon z SLSem (stosunek 1:1) (normalnie myję włosy czymś delikatnym -emolium, albo babydream), masuję sobie powstałą mieszanką głowę po namoczeniu włosów - bardzo dobry patent dla tych z Was, które podrażnia SLS - miód znakomicie koi, rozjaśnia i nawilża ze względu na to, że jest dobrym humektantem, efekt rozjaśnienia jest bardzo subtelny i naturalny - będąc "farbowaną" blondynką jest to mi na rękę bo dobrze modyfikuje odcień farby zwłaszcza po świeżym farbowaniu kiedy kolor jest nieco sztucznawy. Równie skutecznie działa cukier i nie daje efektu rozjaśnienia. Główną zaletą cukrowo-miodowego peelingu jest to, że w przeciwieństwie do kawy łatwo usunąć je z włosów,bo po prostu się rozpuszczają.
Potem osuszam lekko włosy ręcznikiem , spryskuję jakąś lekką odżywką w sprayu i wtedy zwykle nakładam jakąś biovaxową mieszankę z wszystkich moich maseczek w domu, olejków i co mi wpadnie w ręce, ale ostatnio nakładam tylko jedną maseczkę z serii Biovax Glamour - chcę sama na własnych włosach przekonać się czy faktycznie są takie wspaniałe (kupiłam na promo w Super-Pharmie -11,99zł za sztukę więc się opłacało;)
A potem pod czepek na godzinę, który zawijam ręcznikiem.
Dzisiaj padło na Orchid - bo ja chyba w sumie najbardziej lubię Orchid choć po miesiącu stosowania nie jestem pewna, którą wolę bardziej ;p . Jak dla mnie głównym minusem serii Glamour jest objętość - włosy myję codziennie i 125ml jest dla mnie zbyt małą objętością pod względem ekonomicznym - ale o tym w innym poście.
W tym czasie przygotowuję moją "hammamową mieszankę", która faktycznie wchodzi w skład "oryginalnego" rytuału hammam.
-1 łyżeczka glinki Ghassoul - wybrałam akurat tę glinkę ze względu na jej unikalność i wyjątkowość - jej złoża występują tylko w Maroku w dolinie Moulouya i są uznawane za jedne z najlepszych w renomowanych SPA (czemu nie mieć odrobiny luksusu w domu :)
-1łyżeczka toniku oczarowego (pozyskiwany z kory oczaru wirginijskiego nazywany "złotem Indian" ma właściwości regenerujące, bakteriobójcze ,ściągające i przeciwzapalne , a także poprawia ukrwienie skóry - przeczytałam z książeczki homeSPA Organique - ale ja lubię takie info;)
-1łyżeczka mydła savonoir
-odrobina jakiegokolwiek olejku - najlepiej taki jak lubicie najbardziej, akurat ja mam pod ręką sezamowy - ma za zadanie ochronić mieszankę przed wysychaniem
Zawsze najbardziej fascynuję mnie mydło savonoir - śmierdzi i wygląda okropnie - czarna pasta, która po zmieszaniu z wodą staje się aksamitną kremową masą-taki magiczny trik;). Jest pozyskiwane tradycyjnymi metodami z czarnych oliwek i oleju oliwnego. Dobrze się pieni i ma właściwości nawilżające i eksfoliujące skutecznie zmiękcza i nawilża skórę :)
Taką "papkę" nakładam na twarz i ciało, a potem masuję przez kilka minut - najbardziej skupiam się oczywiście na twarzy , bo glinka ma właściwości otwierające pory, a powstała papka peelingująca ładnie je oczyszcza. Używam "szorstkiej" gąbki w celu poprawy krążenia (nie mam niestety rękawicy kessa), a do twarzy używam gąbkę konjac Yasumi (bardzo dobry gadżecik z shiny;)
Potem spłukuję z siebie moją papkę i przecieram plecy mydłem siarkowym barwy, bo niestety męczę się z zaskórnikami i krostkami na plecach, a siarka zmniejsza te dolegliwości. Dodatkowo przemywam płynem bakteriostatycznym z 2% kwasem migdałowym z pharmaceris T i krem z tej samej serii z 10% kwasem migdałowym lub Biodermą Gel Moussant - oba kremy są bardzo dobre dla mojej skóry. Kiedy używam kwasu migdałowego zawsze nakładam jakiś krem z filtrem- nie mam dzięki temu przebrawień, choć teoretycznie kwas migdałowy nie wymaga filtrów, ale przezorny zawsze ubezpieczony;)
Na miejsca "cellulitogenne" stosuję body wrapping czyli nakładam moją serię lirene - całkiem sensowne preparaty ,z których każdy kosztuje ok.25zł i owijam się foliom spożywczą i siadam na godzinę pod kocem -oczywiście z turbanem na głowie.
Na stopy nakładam maseczkę z shefoot i robię sobie masaż;)
A na twarz zakładam sobie ....
Hahaha....
Maska nazywa się "ZŁY KOT" a ja mam wrażenie , że wyglądam w niej jak małe bezbronne kociątko :D jest czarująca ;)
Jakiś czas temu SKIN79 zaskoczył mnie miłą niespodzianką - przy ostatnim zamówieniu "promocyjnym" nie dostałam przez przypadek mini seta Snail Nutrition - pisałam o tym TUTAJ!
dystrybutor po przeczytaniu mojej recenzji poprosił mnie na fb o adres - myślałam, że po prostu doślą mi brakujący produkt a oprócz mini seta dostałam:
I jak nie mam być wierną fanką SKIN79 ? W ogóle bardzo dziękuję za taki miły gest :) Kiedy otworzyłam paczkę myślałam, że się popłaczę ze szczęścia - maseczek zwierzakowych jeszcze nikt nie miał okazji wypróbować (przynajmniej u nas) :) a tu takie szczęście na mnie spadało :) Nie wspomnę o Dream Girls (recenzja niebawem)
Jako, że jak widzicie na zdjęciach dostałam dwa mini sety
Podpowiem, że jeden z nich znajduje się w moim tajemniczym boxie, który jest nagrodą specjalną w moim ROZDANIU :) a co niech każdy pozna Snail Nutrition :)
Normalnie zakładam jakąkolwiek maseczkę w płachcie , bo są funkcjonalne - jednorazowe i nasączone bogactwem składników. Zakładam-Zdejmuję-Wklepuję-Wyrzucam - czyli ZZWW :) i nie muszę zmywać całej fabryki z twarzy;) Akurat "ZŁY KOT" jest maseczką silnie kojącą i nawilżającą. Zawiera dużą dawkę wyciągu z Aloesu i drzewa herbacianego (herbata ma właściwości zamykające pory), przeciw starzeniowy wyciąg z winogron oraz ekstrakt z kwiatu lotosu (przyspiesza gojenie oraz nawilża). Maseczka wspaniale wpasowuje się w moje potrzeby pielęgnacyjne :) - mam problem z zaskórnikami, które oczywiście rozgrzebuję i potem mam całą czerwoną twarz .
W składzie nie ma parabenów, pochodnych formaldehydu i ftalanów.
Co o nim myślę?
Generalnie głównym czarem tej maseczki jest dowcipna i pomysłowa grafika :) jestem fanką anime i mangi więc taki gadżecik to dla mnie nie lada gratka - nie mogę się doczekać kiedy trafią do regularnej sprzedaży :D - poluję na pandę :p .
Składniki maseczki są na tyle łatwo przyswajalne dla twarzy, że moja skóra "łakomie je spijała" -płachetka była już tylko lekko wilgotna kiedy ją ściągałam i nie miałam za bardzo co wklepywać czyli jednym słowem moja skóra chętnie napiła się zaserwowanego drinka ;)
Zapach jest neutralny - jedyne co czułam po otwarciu to zapach opakowania, ale po wyjęciu płachetki w ogóle nie było już żadnego. Maska była dobrze nasączona wodnistą,przezroczystą substancją, ale nie w sposób "pływający" po otwarciu nie zalałam nią całego swojego otoczenia, a w opakowaniu nie zostało większości balsamu.
Zakłada się ją tak samo jak normalną maskę w płachcie choć uważam , że dzięki temu, że chciałam aby grafika ładnie leżała bardziej się do tego przyłożyłam przez co składniki mogły lepiej się wchłonąć,bo kilka razy ją przyklepywałam już zakładając- mały trik a konsumentki bardziej poważnie traktują zakładanie maseczki;)
W efekcie po zastosowaniu miałam ładnie nawilżoną i elastyczną skórę bez uczucia filmu i tłustości na twarzy. Cały czas kiedy miałam ją założoną na twarzy towarzyszył mi lekki przyjemny chłodek na twarzy, co przy bólu głowy wprawiało mnie w błogi stan odprężenia. Już samo zakładanie i przyglądanie się sobie w lusterku poprawiało mi nastrój - więc jeżeli chcecie się wychillować to jak najbardziej maseczka SKIN79 jest do tego po prostu stworzona :)
Czy ma jakieś minusy?
Jedyne czego żałuję w tej maseczce to kształt - osobiście bardziej przepadam za maseczkami w płachcie 3D - szybciej i lepiej układają się na mojej twarzy, choć skład i cudowna grafika rekompensują mi te niedoskonałości i z całą pewnością kiedy będzie możliwość zakupu to zaopatrzę się w większą ilość zwierzaków i maseczek z wizerunkiem owoców:)
Po 20 min ściągam i resztki wklepuję w twarz na koniec smarując się kwasem azaleinowym i filtrem 50SPF I PA+++.
Mój rytuał daleki jest oczywiście od profesjonalizmu tych wykonywanych w salonach SPA&WELLNESS ale daję mi możliwość chwili relaksu i wytchnienia w moim własnym domu, zapewnia pielęgnację godną "arabskiej księżniczki" i satysfakcję "z dobrze wykonanej pielęgnacji" . Jednym słowem - Moje ciało LUBI TO :)
Urońcie chociaż rąbek Waszych sekretnych rytuałów ;) W końcu nie ma takiej drugiej skarbnicy wiedzy jak inna blogerka :)
Wow, po przeczytaniu zachciało mi się zrobić swoje spa, dziś już nie mam na to czasu, ale może jutro mi się uda :-)
OdpowiedzUsuńA ta 'kotkowa' maseczka jest świetna :-)
Też tak myślę :) czasem warto odrobinę zadbać o siebie :)
UsuńPiękna jest ta kocia maska! Ja chcę taką!!! :)
OdpowiedzUsuńJak wejdą do sprzedaży zaopatrzę się w większą ilość i zrobię jakieś małe rozdanko ;)
UsuńAle świetna ta maseczka, haha, cudo po prostu! Chcę :D
OdpowiedzUsuńSpoko jak tylko wejdą u producenta to zakupię większą partię i zrobię jakieś rozdanie ;)
Usuńsuper maska:) w organique mozna stracic majatek;)
OdpowiedzUsuńI straciłam... Dlatego wchodzę tam tylko raz na długi czas a potem omijam szerokim łukiem wracając dopiero kiedy moja skóra domaga się ich produktów i znowu to samo ;p
UsuńHa jaka śmiechowa ta maseczka - super niespodziankę zrobił Ci Skin79 :)
OdpowiedzUsuńNoooo trzeba im przyznać, że prezent jest przedni :)
Usuńmaska jest genialan moja córka była by zachycona jakbym taka miała
OdpowiedzUsuńJak tylko wejdą zakupię większą ilość i zrobię jakieś rozdanie ;)
Usuńwiesz jak mam biała maske na twarzy to moja córka mówi ze jestem sniegowy potwór:)
UsuńŚwietna sprawa takie spa :) Coś dla ciała i coś dla ducha. A maska wygląda prześmiesznie, faktycznie nie widziałam takiej nigdy :) Nie są w ogóle u nas jeszcze dostępne?
OdpowiedzUsuńBardzo długi, ale ciekawy post :) Przeczytałam od deski do deski :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://www.hushaaabye.blogspot.com
I to się nazywa spa we własnym zakresie - super a odrobina przyjemności każdej z nas się należy ;) Takiej maseczki to fakt jeszcze nigdzie nie widziałam kotek w Twym wykonaniu fajny :))) Ja sobie dzisiaj już zafundowałam małe co nieco głowy kolorek i nowe wariacie loczki wzdłuż pół głowy wyszło fajowo, a pół no cóż a przy okazji odrobinę przyjemności było dla twarzy :))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Maska najlepsza i najfajniejsza!!! Też czasem sobię takie spa domowe funduję, a co ;)
OdpowiedzUsuńNie no maska powala!!!! Ty zły kocie Ty, kusisz :)
OdpowiedzUsuńFajnie ta maseczka wygląda :)
OdpowiedzUsuńOjej! No i jak tu ich nie kochać :D Cieszę się, że dostałaś tyle wspaniałych gratisów a szczególnie - Dream Girls :) Otrzymałam go któregoś razu do testów i bardzo go polubiłam :) maseczka wygląda mega słodko :D już nie mogę się doczekać boxa Love Your Skin <3
OdpowiedzUsuńTe maseczki są tak bardzo urocze, że chciałoby się je nosić na twarzy przez cały dzień. Szkoda tylko, że cena jest stosunkowo wysoka :((
OdpowiedzUsuńGenialne są te maski ze skin79 :D mrau!
OdpowiedzUsuń