Oczyszczanie twarzy olejami - pierwszy krok w Azjatyckiej pięlegnacji -oleje HADA-LABO , BCL-AHA ,COW

Dzisiejszy wpis jest zainspirowany postem An gie  - "OCZYSZCZANIE TWARZY OLEJAMI". Planowałam napisać coś o podwójnym oczyszczaniu twarzy jako o podstawie Azjatyckiej Pielęgnacji, ale trochę później jak już uporam się z info na temat lotionów, serum i ampułek ( tak tak to jest następne w kolejności kontynuacja - tej historii), jednak czytając komentarze pod wpisem
An gie , po prostu musiałam, no musiałam stworzyć post, który rozwieje wszelkie wątpliwości na temat tej metody.



Sądząc po reakcji dziewczyn każdemu coś tam się o uszy obiło, ale większość pisze : "nie jestem przekonana".

W Azji oczyszczanie twarzy olejami jest znane od wieków. Koreanki już w XIVw. używały olejów otrzymywanych z roślin , aby usunąć puder z twarzy, a następnie przemywały twarze wodą ryżową lub mieszanką z fasolki mung. Pamiętacie nienagannie białe twarze Japońskich Gejsz?

źródło: tapety.tja.pl
Mówię tu o Shironuri  bo tak nazywa się ten "biały make-up". W Azji ciężkie makijaże były symbolem piękna wśród elit i stanowiły swoisty kanon piękna. Jak myślicie łatwo coś takiego usunąć z twarzy, tak żeby z porów nie zrobić wulkanów tryskających ropą jak lawą? No właśnie skoro my mamy problem z takim małym podkładzikiem lub Bibikiem to co dopiero one z czymś takim...

No ale jednak Azjatki słyną z pięknych nienagannych białych lic , a wierzcie mi jeżeli myślicie, że one mniej nakładają na twarz różnych specyfików - mniej lub bardziej komedogennych (zapychające pory) i acnegennych ( powodujące pryszcze) to się grubo mylicie...

I dlatego żeby najpierw usunąć makijaż zaczęto stosować OLEJE zgodnie z zasadą "podobne rozpuszcza się w podobnym" ( pamiętacie może z chemii?), jest to skuteczne ze względu na to, że wszelkiego rodzaju bazy/ BB / podkłady niestety ale żeby wygładzić naszą twarz , aby była gładką taflą lustra , a nie podobną do powierzchni księżyca są naszpikowane silikonami. Jak dobrze wiecie silikon to guma, którą niektóre panie lubią sobie włożyć nawet do biustu ^^

Guma ma to do siebie, że rozpuszcza się w oleju , podobnie jak nasze sebum , które powoduje na naszej twarzy świecenie i niestety ale i zaskórniki...

Na pewno słyszałyście o OCM (oil cleansing method) polegającej na oczyszczaniu twarzy mieszanką olejów - rycynowego i innego bazowego. OCM jest naszym "zachodnim" wynalazkiem i jego zadaniem jest przywrócenie naturalnej powłoczki hydrolipidowej po klasycznym sposobie oczyszczania (płyn micelarny/mleczko, żel, tonik ) , która pozbawia nas tej ochronnej bariery i powoduje nadmierne wysuszenie. Olej rycynowy najbardziej ze znanych nam olei przypomina strukturą ludzkie sebum, dlatego też nie powinien być używany samodzielnie bo za bardzo by wysuszył naszą skórę.

źródło: yogimami.com


Osobiście najbardziej lubię stosować OCM raz w tygodniu kiedy chcę "porządnie" oczyścić swoją twarz i przygotować na wchłonięcie jakieś bogatszej maseczki. Ponadto OCM jest bardzo czasochłonne - przygotowanie mieszaniny olejów( stosunek 2:1 - na jedną oleju rycynowego 2 bazowego np. baby dreama ), nałożenie i masowanie twarzy mieszanką przez ok.2 min, następnie otworzenie porów za pomocą parówki ( wrząca woda w misce i wy nad nią pochyleni z ręcznikiem na głowie) i tak 2-3 razy, żeby potem zmyć twarz zimną wodą (zamyka pory). W sumie ok. 10min. , trochę długooo....

Demakijaż olejem jest dużo szybszy. Jego główną zaletą jest to, że nie powoduje nadmiernego wysuszania skóry , a skutecznie rozpuszcza i usuwa nie tylko make-up ale i nasze skórne "debris".

Większość dziewczyn boi się używać tej metody ze względu na "wysyp". Wiem o co chodzi! Kiedy rozpoczęłam swoją olejową przygodę rozpoczęłam od usuwania make-upu z twarzy zwykłym olejem z BabyDreama:


I choć było to nadzwyczaj skuteczne, to niestety ale zauważyłam "zapchane" pory i inne skórne nieprzyjemności, a przecież nie tak miało być.... Fakt skóra nie była przesuszona , więc częściowo  spełniało swoje zadanie no i ta minuta masażu twarzy... Boskooo , darmowy relaksik ^^)

U nas niestety ale większość znanych nam olei nie jest przystosowana do oczyszczania twarzy, są dla niej po prostu "za ciężkie". Po nałożeniu i masowaniu swojej twarzy takim olejem jest problem żeby usunąć go w całości razem z innymi nieprzyjemnościami , bo przecież na pewno też o tym wiecie, ale olej i woda nie łączą się ze sobą i nie mieszają. Ja robiłam to w ten sposób, że wycierałam swoją twarz wacikiem aż miałam wrażenie, że nie mam na twarzy zbyt wiele tłustego filmu, potem męczyłam swoją twarz mickiem, a na końcu żelem peelingującym i resztą moich specyfików , a na twarzy i tak stado niechcianego towarzystwa.... Można się po czymś takim zniechęcić i NIE lubić.

Dlatego jeżeli chcecie mieć dobrze oczyszczoną twarz, która nie jest przesuszona warto zainwestować a Azjatyckie olejki (Cleansing Oil). Mają stosunkowo lekką konsystencję jak na oleje, ogromną wydajność - jedna pompka i po sprawie, a po dodaniu wody tworzą delikatną piankę na powierzchni skóry - tworząc emulsję, która baaardzo łatwo się zmywa. Skóra po takim oczyszczeniu jest gładka bez "skórnych dodatków", nie jest przesuszona,a mimo to jędrna i dobrze napięta:) idealnie gotowa na dalsze oczyszczanie żelem/pianką itd. Inną zaletą używania olei poza oczyszczaniem jest fakt, który na pewno zauważyła większość z Was , bo ostatnio stało się bardzo modne, aby używać ich zamiast kremów - dostarczają skórze bogactwa składników oraz przygotowują skórę do ich lepszej penetracji.

Wybierając "dobry" olejek sprawdźcie przede wszystkim czy w składzie nie ma jakiś parafin i innych sztucznych olei  ,bo nie są to składniki pożądane dla naszej skórnej diety, chociaż w większości jeżeli decydujecie się na te pochodzące z Azji to raczej nie powinno być takich niespodzianek.

W skrócie cały rytuał oczyszczania twarzy olejem wygląda tak:


Mniej więcej nakładanie każdego Azjatyckiego oleju tak się prezentuję - tu akurat schemat zaproponowany przez firmę Shu Uemura ( jeden z najdroższych i najbardziej ekskluzywnych olejków) , nie wiem czemu ale Shu mówi aż o 3-4 pompkach gdzie z autopsji wiem, że jedna góra dwie naaaaprawdę wystarczy!

Z moich wskazówek, z których sama korzystam i podpatrzyłam u innych blo i vlogerek to:

1. Zawsze przed rozpoczęciem demakijażu UMYJ RĘCE... ja wiem niby taka banalna rzecz , ale nie każdy pamięta, gdzie te ręce wsadzał;)

2. Azjatki wierzą, że im cieplejszy olej tym lepsze jego działanie - przed aplikacją na twarz warto "podgrzać" olej przez pocieranie między dwiema dłońmi i wtedy nałożyć na twarz (ciepło lepiej otwiera pory)

3. Masując twarz okrężnymi ruchami starajmy się aby nasze ruchy były W GÓRĘ nie na dół - na naszą twarz i tak działa grawitacja, która nie jest przyjacielem naszej "jędrnej" twarzy więc im więcej pociągnięć UP tym lepiej dla nas ( taki darmowy lift ;)

4. Przejrzyjcie sobie internet i poszukajcie jakiejś metody masażu twarzy - są różne rodzaje na wygładzenie zmarszczek, na poprawę krążenia , a nawet na zmianę kształtu twarzy ( widziałam takie cuda oj tak) przez minutę, którą należy masować twarz możemy zafundować sobie odrobinę luksusu drogiego spa ( jakie to jest przyjemne ;)

Z Azjatyckich olejów, które posiadam aktualnie w swojej kolekcji i które mogę  śmiało polecić to:


źródło: Berdever.pl


HADA LABO CLEANSING OIL 200 ml - ok. 69zł ( można później dokupować uzupełnienie)

Olejek Hada-labo to klasyka oczyszczania twarzy olejem - jeżeli nigdy nie miałyście do czynienia z olejkami Azjatyckimi i chcecie mieć, pewność co do delikatności i skuteczności Hada-labo wszystko to gwarantuje. To był pierwszy olej, który trafił w moje ręce i stał się przełomem mojej skórnej pielęgnacji.

 Hada często jest nazywany tańszym zamiennikiem oleju DHC ( który obok Shu Uemura jest uważany za jeden z najlepszych) , cena DHC jest prawie dwukrotnie wyższa więc Hada jest jak najbardziej wart swojej ceny. Używam jednej pompki do demakijażu - w zupełności wystarczy. Wydajność tego produktu jest ogromna - na pewno na 6 mies. Wam wystarczy;). Ja stosuje raz dziennie wieczorem do demakijażu, choć słyszałam, że niektóre dziewczyny stosują go również do rannego pre-make-upowego oczyszczenia twarzy po nocy ( osobiście preferuje obmycie rano twarzy mickiem).


Hada podobnie jak większość Azjatyckich Cleansing Oil charakteryzuje się stosunkowo lekką - półtłustą konsystencją, z minimalnym prawie niewyczuwalnym zapachem oliwy ( bo jego bazą jest właśnie oliwa). Kolor nie jest żółty :D - to taka ściema marketingowa, w sumie dobry chwyt - normalnie oliwa jest żółta więc naturalnie kojarzy nam się z żółtym kolorem;) , hada jest przezroczysta - butelka ma żółtą naklejkę ;).

Po masażu na twarzy ( tak jak mówiłam jedna pompka starczy ) zostawia niewielką warstewkę tłustego filmu (zwłaszcza w porównaniu ze zwykłymi olejami i tym BabyDreamem, który używałam wcześniej). Masaż nim jest bardzo przyjemny, delikatny, subtelny i nienachalny - bez uczucia tarcia. Palce same suną po twarzy relaksując skurczone mięśnie.

Po kontakcie z wodą natychmiast zmienia się w białą piankę ( emulsję) i już go nie ma ;). Jeżeli nie jesteście "wprawione" w olejowaniu i nie wiecie kiedy make-up już się rozpuścił, biała emulsja to znak, że wszystko skończyło się dobrze ;) - niektóre oleje nie mają tak widocznego efektu emulgacji, więc hada dla początkującego jest idealny ;).

Po zmyciu wodą nie ma po nim śladu - w sensie uczucia tłustości i zapchania porów, a skóra nie jest przesuszona i ściągnięta, jest po prostu gotowa na kolejny etap pielęgnacji. Warto zwrócić uwagę na to, że w składzie mamy kwas hialuronowy, kwas salicylowy oraz olej jojoba no i podstawą jest oliwa - nasza skóra lubiiii TO :) Brak parabenów, sztucznych barwników oraz pH jest kwaśne - czyli takie jak naszej skóry ( pH skóry 3,5-5,5)

INCI: Ethylhexyl Palmitate, Triethylhexanoin, Sorbeth-30 Tetraisostearate, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Olea Europaea (Olive) Oil, Water, Dextrin Palmitate/Ethylhexanoate, Sodium Acetylated Hyaluronate (Super Hyaluronic Acid), Hydroxypropyltrimonium Hyaluronate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, BHT

źródło: berdever.pl

COW ADDITIVE FREE MAKE UP REMOVER OIL 150ML (60zł)


Tak naprawdę nazywa się COW MUTENKA :D nazwa po prostu rewelacyjna. Z tym olejem wiąże się pewna anegdota - jakiś czas temu mój mąż woła do mnie z łazienki : "a to dziwne mydło z krową to skąd masz" xD na co spanikowana biegnę do łazienki i modlę się, żeby nie wypstrykał mi całej butelki, bo musiałabym go jakoś humanitarnie zabić xD . 

Mutenka  urzekła mnie swoim opakowaniem... Szczerze mówiąc :D uwielbiam takie słodkie i nie nachalne opakowania ;). Wygląd samego oleju, zapach i działanie - bardzo podobne do Hada- labo, jedynym wyjątkiem jest fakt, że po kontakcie z wodą bardzo słabo widoczny jest moment emulgacji i bardzo trzeba się przyjrzeć żeby zobaczyć sam proces. 

Nie mniej jest  to bardzo dobry produkt , zwłaszcza do wodoodpornego makeupu. Jedyną dla mnie wadą jest fakt, że po nałożeniu na oczy niestety ale stosunkowo długo miałam rozmazany wzrok ( ogólnie źle reaguje na demakijaż oczu olejem i używam do tego celu specjalnie dedykowany żelolej z MISSHY  - ma w składzie olejek rycynowy i ogólnie to bardzo dobry produkt ;)

W przeciwieństwie do Hady podstawowym składnikiem nie jest oliwa, a olej palmowy. Żeby było ciekawie produkty z serii COW MUTENKA mają w swoim składzie oczywiście mleko ;). Podobnie jak Hada nie ma tu barwników i parabenów, a także ma pH skóry. 

INCI: Octyl Palmitate, Triisostearate PEG-20 Glyceryl, Cyclomethicone, Water, PCA-Sodium Laurate, PEG-12, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Decyl Glucoside, Isostearic Acid

źródło: berdever.pl


BCL AHA CLEANSING OIL NA 145ML (70ZŁ)


Bcl jest moim ulubionym olejem :) całkowicie różni się od dwóch poprzednich, które nie mają praktycznie w ogóle zapachu.  Nakładając go ma się wrażenie, że staję się soczystym i apetycznym jabłkiem .... Naprawdę mam ochotę siebie schrupać kiedy mam go na twarzy :) 

Jest bardzo gęsty, ale nie w sposób olejowy, a w sposób żelowy. Niestety przez to, że jest taki gęsty potrzeba go trochę więcej 2 lub więcej pompek w porównaniu z COW i Hadą, dlatego też często robię z nich olejową mieszankę - 1 pompka BCL i jedna Hada lub COW - wtedy otrzymuję produkt doskonały:)

Inną odmiennością jest tu fakt, że w kontakcie w wodą w ogóle nie widać momentu emulgacji oraz potrzeba trochę więcej wody, aby go zmyć, choć również nie pozostawia na twarzy tłustego filmu. Niestety jabłkowy zapach znika zaraz po umyciu żelem/pianką i nie towarzyszy nam , ale bardzo uprzyjemnia moment masażu :)

Uwielbiam go za obecność w składzie kwasów owocowych AHA i oczywiście BHA - jestem zwolenniczką "kwaśnej" urody i mogę o sobie powiedzieć, że im więcej kwachu w składzie tym bardziej lubię produkt ;p. Widziałam, że w sklepie berdever.pl  jest również żel do mycia twarzy i przy okazji następnych zakupów się w niego zaopatrzę :) 

Kolejną innowacyjnością tego produktu jest fakt, że sprzyja ma łagodny wpływ na eksfoliację - mając delikatne działanie jak peeling enzymatyczny :) 

Niestety jeszcze bardziej niż COW i hada powoduje u mnie dość długie podrażnienie oczu i rozmazywanie wzroku w czasie demakijażu.

W składzie dominują kwasy owocowe a podstawowym olejem jest słonecznikowy, bez parabenów i barwników, kwaśne pH - produkt jest idealny dla osób z cerą problematyczną!

INCI: Water, coconut oil fatty acid PEG-7 glyceryl, Palmitic acid Hexyl, DPG, tetraisostealin-30, cyclopentasiloxane, glycosyl, tocopherol, Apple juice, hydrogenated starch hydrolysate, carbomer, glycerin, hybrid Himawari oil, polysorbate 60, Malic acid, potassium hydroxide, butylparaben, propylparaben, methylparaben, fragrance

Na koniec produkt, który używam do demakijażu oczu:
Czyli moja kochan Misshka ;) - produkt typowo przeznaczony do demakijażu oczu , jako jedyny w ogóle nie podrażnia moich oczu i nie powoduje rozmazywania wzroku na missha.pl kosztuje 25zł za tubkę 40g. - więcej o tym cudeńku pisałam TUTAJ!

Powyższe Oleje można zakupić w sklepie berdever.pl ceny, które podałam pochodzą właśnie stamtąd, ale nie przejmujcie się - właścicielka sklepu to Polka mieszkająca w Japonii, która jak nikt inny rozumie kobiecy kosmetoholizm i często organizuje obniżki cenowe - warto więc zaglądać na fb BerDeVer , ponadto w sklepie często znajdują się jej własne opinie ( również prowadzi bloga :) lub jak czegoś nie ma w sklepie, a jesteście zainteresowane zakupem to dołoży wszelkich starań, aby to dla Was zdobyć ;) , ponadto paczuszki mimo, że są wysyłane z Japonii przychodzą w rekordowo szybkim tempie - 7dni od nadania! i są bardzo starannie zapakowane, a wewnątrz znajdują się jakieś dodatkowe próbki kosmetyczne :) . Kupując w berdever.pl macie również gwarancję, że otrzymane kosmetyki są oryginalne oraz, że pochodzą z rynku Japońskiego, czyli są najwyższego sortu - Azjatyckie firmy mają to do siebie, że często wypuszczają choć te same produktu to z minimalnie różnymi składami na różne części świata.

 Powyższe recenzje są moją własną opinią - oleje kupiłam sama dla siebie za własną gotówkę :)

Znacie jakieś ciekawe oleje do mycia twarzy dostępne na naszym "zachodnim" rynku?

24 komentarze:

  1. Uwielbiam olejki do oczyszczania twarzy! BCL AHA CLEANSING OIL chciałam w najbliższym czasie zakupić, ale na razie muszę wykończyć olejek zakupiony u nas. Z zachodniego rynku mogę polecić stronę Biochemia Urody. Właśnie stamtąd używam teraz oleju i sprawdza się bardzo dobrze. Tylko opakowanie trochę nieporęczne, więc przelałam do tego po Hada Labo z pompką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że dużo dobrego słyszałam o Biochemii urody i już jakiś czas napalam się na ich serum azeoliwkowe :) dobrze , że mi mówisz, bo widzę, że mamy ten sam gust kosmetyczny :D więc na pewno będę zachwycona :D

      Usuń
  2. Hada Labo - przymierzam się od dłuższego czasu, ale z kasą ostatnio krucho. Tak czy owak czuję się zobligowana do zakupów;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, ceny w tym sklepie są sporo niższe - baaaardzo sporo od tych, które oferuje powiedzmy azjatyckie-kosmetyki.pl. Aż dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jakże kuszące:)

      Usuń
    2. Pamiętaj, że wysyłka jest z Japoni - i w tym wypadku koszt wysyłki to ok. 40zł

      Usuń
  4. ani razu nie słyszałam o tych produktach :) ja kiedyś zmywałam twarz olejkiem różanym

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy mojej mieszanej cerze, bardzo kaprysnej i skłonnej do zapychania, raczej bałabym się stosować oleje na twarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo ;) dlatego najlepszy jest moim zdaniem ten BCL z kwasami - mam po nim mniej niespodzianek ;)

      Usuń
  6. Powiem Ci szczerze, że im więcej czytam o olejowaniu, tym bardziej mnie to zaczyna interesować i możliwe, że w przyszłości może zaryzykuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ryzyko jest warte dla dobrych efektów ;)

      Usuń
    2. Dlatego poczytam sobie więcej postów u Ciebie, żeby jakąś chociaż podstawową wiedzę, bazę mieć :). Żeby od razu nie wchodzić do głębokiej wody i nie zrażać się, bo coś poszło nie po myśli ;)

      Usuń
  7. Bardzo wyczerpujący i pomocny post :)
    W Polskich drogeriach tez mamy Olejki do oczyszczania, może to jakiś przełom

    OdpowiedzUsuń
  8. Podczas mojej wizyty u dermatologa, zostałam zapytana o pielęgnację mojej twarzy. Podzieliwszy się metodą oczyszczania twarzy olejami, dostałam krótki wykład dotyczący tego, że nie powinnam tego robić. Do tego masa powodów. Swoją drogą tak się czaję na jakiś koreański olej, ale na razie na tym się kończy. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeszcze nie uzywałam olejów do mycia twarzy, ciekawy post :)
    pozdrawiam i zapraszam na moje pierwsze rozdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam olejek z The Face Shop i nasz polski Marion :D przymierzam się od jakiegoś czasu do kupna olejku Hada Labo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle świetny post, uwielbiam czytać o azjatyckich kosmetykach u ciebie! A oczyszczanie olejami, jako posiadaczka tłustej skóry.... lubię! Słusznie zauważyłaś, że nie każdy olej się do tego nadaje, ja na pewno nie użyłabym tak polecanego rycynowego, bo mnie zapycha. Obecnie mam gotowy zestaw Bandi Female, który "inspirowany jest dalekowschodnimi rytuałami oczyszczania skóry" i jestem nim zachwycona! Świetnie zmywa makijaż, nie wysusza, a oczyszcza dogłębnie i dokładnie, w dodatku nie zapycha. Stosuję go podobnie jak Ty raz w tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z opisanych przez Ciebie olei zdecydowanie zainteresował mnie HADA LABO CLEANSING OIL, muszę kiedyś go kupić i wypróbować na swojej buźce ;)

      Usuń
  12. Super opis, też zawsze rozgrzewam olej w dłoniach zanim go nałożę na twarz. Cieszę się że oleje przypadły ci do gustu a ten BCL będzie moim następnym ;-) dzięki za pamięć

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale fajny blog ,cieszę się ,że tutaj trafiłam takich kosmetyków azjatyckich nigdzie do tej pory nie widziałam i o nich nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety nie znam tych olejów :) świetne przydatne rady i mini recenzje tych olei :) Ja używam obecnie olejków do demakijażu z Bielendy, ale jest taki sobie i nie każdemu odpowiada jego skład :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zarażasz tą azjatycką miłością wiesz? Wczoraj weszłam na beautikon i mój portfel się przestraszył i gdzieś uciekł ;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale! Nie muszę jeść, ważne żebym była piękna! xd

      Usuń

Copyright © 2016 interendo , Blogger