Co miałam okazję "TESTOWAĆ" - w różnych testach i konkursach





Jak chyba każda kobieta kocham kosmetyki... Ale tę miłość odkryłam w sobie niedawno ,bo chyba jakoś w lutym tego roku i od tego czasu moja łazienka stale jest zasypywana nowymi nabytkami. To chyba wina BeGlossy - długo przymierzałam się do zakupu jakiegoś boxa i akurat ten pierwszy "padł moją ofiarą" ;p, teraz to już zaczynam być wybredna i bardziej wymagająca co do boxów, ale BeG nadal jest moją słabością :) - jak kryptonit dla Supermana:).


 Od tego czasu wiele się zmieniło i zaczęłam coraz śmielej podchodzić do "kosmetoholizmu", a przełom nastąpił w kwietniu gdy zalogowałam się "tak dla jaj, bo co mi zależy" na jednym z kobiecych portali, robiąc sobie niewielkie nadzieję, że uda mi się coś zdobyć, ale jakaś niewidzialna ręka poprowadziła mnie i "stało się" - wybrali mnie. Zgadniecie jakie było moje ogromne zdziwienie, szok i zarazem radość, kiedy zobaczyłam swój nick w gronie wybranek losu? No właśnie....

Nie ukrywam, że był to jeden z bodźców , który zmotywował mnie do "blogowania"- ten sukces i chęć podzielenia się tą radością ze światem :). Moje pierwsze wpisy są trochę nieśmiałe i nieporadne , bo za bardzo nie wiedziałam jak chcę żeby ten blog wyglądał , a chciałam być też "profesjonalna", teraz z perspektywy czasu i moich "prób" i "błędów" widzę, że najlepiej kiedy piszemy "to co nam w duszy gra" pod wpływem impulsu :) Wychodzi to naprawdę najlepiej :)

 Od czasu kwietnia wpadłam w "testerski szał" i zgłaszam się praktycznie do wszystkiego i biorę udział w masie różnych konkursów - oczywiście z mniejszym lub większym skutkiem, ale w sumie lubię ten moment oczekiwania i adrenaliny, a nawet smutek kiedy mi się nie uda.

 Od kwietnia zebrała się już pewna gromadka i Mąż się ze mnie śmieje, że jestem blogerka-testerka ;D ( jak jechaliśmy nad morze i kazałam mu kupić coś do picia to przyszedł z colą-zero z napisem "Bloger" i mówi do mnie : "Chomik zobacz co dla Ciebie znalazłem" - zrobił mi tym dużą przyjemność, bo oznacza to, że interesuje się tym co robię i szanuje moją nową pasję :) Kocham takie czułe gesty :) - to właśnie dzięki nim codzienność nabiera kolorów tęczy :).

Ale do rzeczy :

Pierwszym kosmetykiem, który udało mi się w ogóle testować w swoim życiu był Vichy Idealia Sleep night , który zdobyłam w klubie ekspertek Ofeminin :) - no chyba nie dziwicie mi się, że wpadłam w taki testerski entuzjazm , bo krem do tanich nie należy i nigdy normalnie bym sobie na niego nie pozwoliła. Swoją opinię na jego temat zamieściłam TUTAJ . Vichy ogólnie się ze mną polubił choć ja na początku troszkę kręciłam noskiem na jego działanie - jest to jeden z tych produktów, który zaskakuje na plus po czasie :) . W swojej pierwotnej opinii trochę mu "pocisnęłam", ale on się na mnie uparł :D i nawet później udało mi się wygrać wersję na dzień w konkursie na najlepszą recenzję sleepa (również na ofeminin), a potem żeby było śmiesznie jeszcze jeden taki sam night w konkursie na fb Vichy:D. No więc same rozumiecie - przeznaczenie :) Myślę, że kiedy wykończę swój zapas to i tak zostaniemy razem już na stałe ;) - KUPIĘ PONOWNIE

Drugim produktem, który testowałam i to nawet zdublowany ( raz zdobyłam na wizaz.pl ,a drugi na stronie producenta, bo akcje rozpoczynały się w jednakowym terminie i nie liczyłam w sumie na żaden , a tu przyszły do mnie dwa - w różnych terminach) . O nim również zdarzyło mi się napisać posta TUTAJ 
 - w tym wypadku chyba jednak wolę klasyczny Nivea - BYĆ MOŻE KUPIĘ

Och Compeed... To jest jeden z tych produktów, o których nie wiedziałam, że istnieją, a już tym bardziej że działają - działa:) i o nim też jakiegoś posta stworzyłam - TUTAJ . Lubimy się i to bardzo:) Został mi ostatni plaster - KUPIĘ PONOWNIE:).

Potem już jakoś przeszło mi namiętne recenzowanie tego co akurat testuje - w sumie sama się już pogubiłam jaka była czego kolejność ;p , zresztą tak jak mówiłam, na początku szukałam "swojej blogowej tożsamości" . Teraz sądzę, że lepiej pisać zbiorcze posty na temat testowań.
Mniej więcej w czasie testowania Compeed udało mi się załapać do testowania SORYA Body Diet24 - antycellulit i lifting i antycellulit &wyszczuplanie . Wtedy myślałam, że to najlepsze produkty na celulit - zwłaszcza, że mają cenę przyzwoitą ok 15zł za sztukę , ale teraz dzięki właśnie takim akcjom testerskim wiem, że istnieją lepsze ;) . Podobały mi się o tyle, że na opakowaniach był pokazany masaż na uda i biodra, który zachowałam w swej pamięci i teraz każdy preparat na celu tak wmasowuje.Ten pomarańczowy ma interesujące peelingujące kuleczki, które się roztapiają, natomiast niebieski przyjemnie chłodzi - BYĆ MOŻE KUPIĘ.

A czemu Soraye "być może kupię" ? No właśnie, przez inną akcję, w której zdobyłam zestaw Lirene - pisałam nawet o nim ostatnio TUTAJ. - KUPIĘ PONOWNIE. Moje ciało bardzo się z nimi polubiło :)

Wracając do ofemininu - jakiś czas temu udało mi się dostać Cetaphil Dermoprotektor - pisałam o tym tutaj
Hmm... sam produkt nie jest zły, ale też nie jest jakoś wybitny.  Nawilża jak każdy balsam do ciała i tak samo zostawia tłusty film, jednak jest zbyt drogi, żeby kupować go na stałe ( więcej niż 30zł w promocji) - NIE KUPIĘ PONOWNIE.

Akurat tego samego dnia co Cetaphil przyszła do mnie paczka z wielkiego testowania Biodermy z okazji urodzin- Photoderm. Miałam co do tego produkty gigantyczne nadzieje, a okazał się zwykłym bublem... Czemu? Jeżeli chodzi o sam filtr - jest dobry, nie mam zastrzeżeń, ale jest to produkt, który ma zastępować w czasie upałów kremy BB i podkłady i tu jest straszna lipa.... - Kolor, który dostałam zostawia na mojej twarzy tandetną solariową opaleniznę, a co gorsza jest komedogenny ( wysyp po nim masaaakra...) ,zostawia tłusty nieprzyjemny film , a oprócz tego brzydkie pomarańczowe smugi jak najtańsze fluidy, a o tym, że brudzi ubrania nie wspomnę... Byłam w stanie mu to wszystko wybaczyć ze względu na to, że kiedy przed weselem wpadłam na głupi pomysł szybkiej solariowej opalenizny i posmarowałam nim sobie twarz, to choć resztę ciała miała "spaloną do czerwoności" to twarz miałam nietkniętą, gdyby nie fakt, że kiedy nakładam kwas azaleinowy a potem photoderm to zwyczajnie kwas rozkładał filtr - rolował produkt jak peeling enzymatyczny. Czyli było coś nie halo , prawda? - NA PEWNO NIE KUPIĘ PONOWNIE.


Maskara do brwi - Brow Drama Maybelline kolor transparentny . Zadaniem tego produktu było "ujarzmianie brwi" w sensie jak się tym "malowałam" to miały być nienaganne przez cały dzień - nie eee . Na początku fajnie chłodziło potem się rolowało i wyglądało jak "łupież w brwiach" - ohyda. - NIE KUPIĘ
Zestaw - szampon, spray i mleczko do włosów Prosalon ( wygrałam w konkursie BeGlossy fan day) . Z tymi produktami też wiązałam duże nadziejee i co ? I jajco... Niby kosmetyki profesjonalne , ale jakoś szału nie ma - szampon ma SLS i Sodium Chloride (ZŁOOOO....) , mleczko obciąża jak cholera, spray - w miarę . - NIE KUPIĘ.
O tym jaką porażką dla moich rzęs okazał się SuperStar pisałam - TUTAJ . Oddałam koleżance, która ma krótkie rzęsy i muszę przyznać, że na niej wygląda rewelacyjnie - może jakoś super nie wydłuża, ale ładnie dodaje objętości i sprawia, że oko jest subtelnie podkreślone. Eyelier przeciętniak - NIE KUPIĘ.

Bourjois - Maskara volume Glamour Push-Up, Maskara Twist up the Volume i płyn micelarny z olejkami. Płyn micelarny - świetny, przystępna cena, ładny design ( ta kuleczka jako otwarcie - boska! Nie dość że ładnie wygląda to jeszcze ułatwia otwarcie, ma miły zapach i dobrze działa na moją cerę oraz co najważniejsze nie podrażnia mi oczu. - KUPIĘ PONOWNIE.

Tusz Twist up the Volume trafił do wszystkich testujących dziewczyn przez przypadek - bo zestaw miał się składać z push-upa i micka ,ale wysłano go przez pomyłkę ( na moje szczęście ;p ) i potem dosłano nam jeszcze push-upa ( cóż za wspaniała akcja :D . Volume dla moich rzęs idealny - silikonowa szczoteczka z dwoma rodzajami "malowania" ładnie rozdziela i wydłuża moje rzęsy. Tusze Bourjois są mocno napigmentowanie i ich czerń jest czarniejsza niż ta np. z loreala. - KUPIĘ PONOWNIE

Tusz Push-up Volume niestety się u mnie nie sprawdził;( podobnie jak Superstar robił z moich rzęs miazgę - pajęcze kudłate nogi . - NIE KUPIĘ.

Teraz udało mi się zakwalfikować do testów pomadki Rouge edition velvet aqua laque - oczekuję na jej przybycie z niecierpliwością :)


MISSHA :) - pisałam o niej TUTAJ  . Podtrzymuję wszystko co o niej napisałam - niestety gorzej trochę z wydajnością - KUPIĘ PONOWNIE:)





O maseczce zwierzakowej SKIN79 pisałam TU , natomiast o Dream Girls TUTAJ. Oba trafiły do mnie w przesyłce -dosyłce brakującego mini seta Snail Nutrition - bardzo miła niespodzianka - NA PEWNO KUPIĘ I POLECAM:)

To jest moje najnowsze testowanie - bo przyszło dzisiaj :) Kocham wielkiego rodzaju kremy kwasowe i mam nadzieję, że effaclar K (+) - nowa ulepszona wersja okaże się jeszcze lepsza niż ta stara ( nie miałam okazji testować ) - posmarowałam się nim dzisiaj i dokupiłam dla porówniaia Effaclar DUO (+), po jednym posmarowaniu mogę powiedzieć tylko tyle, że wspaniale się wchłaniają bez uczucia filmu, faktycznie zostawiają ładny mat bez uczucia przesuszenia i są idealne pod make-up. Czy będzie hit? Zobaczymy.

Woda termalna Vichy - tu na zdjęciu jest małe opakowanie, ale w konkursie wygrałam oczywiście pełne. Woda termalna to moje "letnie" odkrycie - idealna na ochłodę po intensywnym "spoceniu" , super działa jako "baza" do domowych mask sheetów - KUPIĘ PONOWNIE.

Nie wiem jak to się stało, ale nie mam zdjęcia szamponu i odżywki Pantene Intensywna Regeneracja - w sumie dobrze się stało, bo nie są to produkty warte polecenia - producent obiecuje regeneracje w 14 dni - "ZDAJ TEST IGŁY" . O losie ... To są oczywiście tylko pobożne życzenia... Szampon - zwykły Slsowy drogeryjniak, odżywka oprócz tego, że obciąża włosy to nic nie robi - NA PEWNO NIE KUPIĘ.


Tak jak mówiłam prezentowane produkty pochodzą z testowań i konkursów:) Uwielbiam tego typu akcje - zawsze można wyłuskać jakieś perełki i coś dla siebie, albo dać sobie z czymś spokój :)



17 komentarzy:

  1. Z mojej strony oczywiście największe zainteresowanie kosmetykami azjatyckimi :P O żelu do demakijażu z Misshy nie słyszałam, ale na zwierzakowe maski ze skin79 czaję się już od jakiegoś czasu :D Kiedyś chciałam zakupić Dream Girl ale ma on podobno bardzo słabe krycie, a mi jednak zależy na mocniejszym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff, a tak mnie korciło żeby kupić ten komplet Pantene... Dobrze, że się powstrzymałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetne produkty... <3 szaleństwo, naprawdę ;) zazdroszczę, że Ci się udało tyle razy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ojej ale tego bylo... te kremy z Lirene tez mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no, sporo tego, kosmetyki są na prawdę ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow gratulacje :) Sama też biorę udział w różnych konkursach i jak się uda to jest mega radocha :)

    OdpowiedzUsuń
  7. lubię chłodzący krok z lirene ... na te upały genialny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że Vichy się sprawdził. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Firma Vichy to jedna z lepszych firm ;) Uwielbiam :)

    Zapraszam do mnie na nowy post! :)
    http://moskwasworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Życzę jak najwięcej radości z blogowania i testowania oraz aby liczba przetestowanych kosmetyków stale się powiększała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kurcze a ja z tego zestawu nic a nic nie miałam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba muszę częściej brać udział w konkursach :D mój wybranek także mnie wspiera w blogowaniu i fakt - jest to miłe i dopingujace :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sama zaczęłam swojego bloga przez testowanie i moją pierwszą kampanie z zalando :) Od tamtego czasu nie udało mi się testować wielu rzeczy, ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni :) Tobie też życzę wielu kampanii ! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo chciałam dostać się do testow Maskary do brwi - Maybelline ale niestety... A effaclar K ? ideał :) bardzo byłam z niego zadowolona choć sporo mnie kosztował :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 interendo , Blogger