CHCĘ MIEĆ WŁOSY JAK AZJATKA! Co możemy nauczyć się od nich?

Jest mega mało informacji na temat pielęgnacji włosów u Azjatek. Czasem mam wrażenie nawet, że Azjatki w ogóle o swoje włosy nie dbają a i tak są bosko piękne i gładkie jak tafla wody . My "Polskie" dziewczyny jesteśmy prawdziwymi włosomaniaczkami ( mówię również o sobie ;p ) tworzymy skomplikowane systemy pielęgnacji metodę "OMO" pielęgnację "PEH-ową" , "punkty rosy" , "porowatości" i inne cudaczne pyszności ;p , a nasze włosy i tak są co najwyżej "zadbane" . O matko... teraz jak o tym pomyślę to się za głowę łapię bo sama się do nich w większości stosuję xD ( i widzę efekty mojej ciężkiej pracy!) .

Wynika to przede wszystkim ze struktury naszych włosów. Trzeba przyznać, że występuje u nas ogromna różnorodność odcieni i struktur włosów - zwróćcie uwagę , że włosy Azjatek w porażającej większości są CIEMNE i NISKOPOROWATE  , a więc i ich pielęgnacja będzie inna. Przeglądając blogi i vlogi właśnie Azjatek zauważyłam , że włosy są u nich tylko tłem do zadbanej skóry i wieloetapowej pielęgnacji i nie stanowią celu same w sobie - w przeciwieństwie u nas.

Ten post to taka składanka osobistych przemyśleń i totalnego Azjato-misz-maszu :D . Po prostu wyciągnęłam to co mi się spodobało i poskładałam do kupy ;p . Pokażę Wam tu też moje osobiste ulubione produkty do pielęgnacji włosów w stylu pseudo-Azjatyckim ;D . No co ;D Tak sobie wymyśliłam  i się tego trzymam :D.

Po pierwsze : DBAJ O NIE OD ŚRODKA!

Co dziwnego jest w tym stwierdzeniu? A no to , że kiedy zapytam się , którejś z Was co byście wzięły "do dzioba" xD , żeby wzmocnić swoje włosiwo :D na pewno wymieniłybyście:
-skrzyp i pokrzywę,
- biotynę,
-siemię lniane,
-drożdże,
-siarkę.

A wpadłybyście na to, że Azjatki w tej tematyce najbardziej ufają sproszkowanemu kolagenowi? Który nie tylko ma podrasować nasze włosy , ale i skórę , bo kolagen jest wszędzie ;D . Wybierając produkty z kolagenem pamiętajcie , że im ma mniejszą masę cząsteczkową , tym łatwiej nasz "żołądek" się z nim rozprawi i go wchłonie  wykorzystując do własnych niecnych planów.

Musicie wiedzieć, że sama jeszcze jakoś tego kolagenu nie złożyło się żebym użyła - ciągle mam w planach i coś kupić nie mogę ;p Najlepsze kolageny ma Japonia. Tam poziom kolagenowej-samoświadomości jest gigantyczny , a rynek jest bardzo rozwinięty.

Po drugie: HAWK! OSKALPOWAĆ BLADĄ TWARZ!


Niesamowita troska o  zdrowy skalp. To jak u nas "w zdrowym ciele zdrowy duch" , to u nich " w zdrowym skalpie zdrowy włos!" . Tu również króluje Japonia i firma z wieloletnimi tradycjami KAMINOMOTO . Co dziwnego - u nas u każdej włosomaniczki włos się jeży na myśl o ALKOHOLU! W szamponie a co dopiero we WCIERCE , ale tam właśnie ALKOHOL stanowi podstawę składu i to jak dla mnie mega mocny na spirycie ;p . O co tu chodzi?


Jesteśmy przyzwyczajone do tego , że alkohol przesusza i nasze włosy są pijane :D . W Azji jednak alkohol tak jak dobra sake ma za zadanie "odkazić" skalp z całego tałatajstwa  przyspieszyć wchłanianie innych substancji aktywnych . Co ciekawe akurat Kaminomoto specjalizuje się w wypuszczaniu różnych wersji swoich wcierek w zależności od regionu - polecam zapoznać się z oryginalną stroną firmy - TUTAJ! , gdzie ogrom rodzajów po prostu poraża.  I choć muszę przyznać , że miałam do czynienia z ORYGINALNĄ WERSJĄ NA RYNEK JAPOŃSKI to muszę powiedzieć, że wersja dostępna na naszym rynku jakoś bardziej się u mnie sprawdziła - jaki z tego morał?

INNY REGION INNE POTRZEBY PIELĘGNACYJNE!

Skład w mega skrócie wszystkich Kaminomoto jest ten sam - ALKOHOL + KAMIGEN (opatentowany składnik firmy) , musicie wiedzieć, że po przelaniu poszczególnych produktów do przezroczystych butelek zauważyłam, że sama treść jest mniej lub bardziej ZIELONA , a więc wydaje mi się, że mamy tu różne stężenia poszczególnych składników w różny sposób wymiareczkowanych :D Jeny... Poczułam się jak FULL METALL ALCHEMIST xD hahah.




Po trzecie: KWIAT KTÓRY NIE PACHNIE - KAMELIA JAPOŃSKA vel TSUBAKI .


Śliczny niepozorny kwiatek który obok Sakury i Piwonii jest  moim skromnym zdaniem symbolem Azji . Tsubaki czyli kwiat , którego nikt nie widzi jak zakwita i nikt nie widzi jak umiera , ale jednak niezwykle cenny ze względu na swój olej. Tsubaki jest olejem wchłanialnym w strukturę włosa więc teoretycznie panie o włosach wysokoporowatych nie powinny się z nim polubić , bo może rozchylać łuski włosa.

Jednak z autopsji wiem, że w tym wypadku definicja nie ma znaczenia - przepiękne nawilża i nadaje blasku włosom! Stąd ta piękna głęboka czerń z poświatą u Gejsz ! To własnie wszystko dzięki tsubaki!

Co ciekawe to maleństwo jest symbolem mojej ulubionej Japońskiej firmy SHISEIDO :) ( po kliknięciu przeniesiecie się do wspaniałego posta na temat firmy na blogu Azjatoholiczki), która posiada moją ulubioną serię do włosów pod tą samą nazwą :D , a nawet poszła dalej tworząc nową wersję BEZsilikonową :D ( w Azji jest ostatnio szał na produkty tego typu) . Akurat seria do włosów ma bardzo intensywny zapach i powiem szczerze, że gdybym nie wiedziała , że kamelia japońska nie pachnie tak właśnie wyobrażałam sobie jej zapach :D .

Najsłynniejszym jednak olejem tsubaki szczyci się firma OSHIMA , która posiada 200-letnią tradycję w wytwarzaniu go , choć kamelia została symbolem  SHISEIDO , bo właśnie to on był najlepiej sprzedawanym produktem firmy.


Nie zrozumcie mnie źle  Azjatyki używają nie tylko tsubaki .Wręcz przeciwnie olej jest mega popularny nie tylko w Japonii ale i w Koreii ( np. linia Tsubaki z Innisfree ) , ale mam wrażenie, że właśnie te pochodzące z Japonii produkty wydobywają stuprocentowo jej potencjał , bardzo popularne są też produkty z Arganem , które mają też interesujące kompilacje jak pasty arganowe , 
służące do olejowania.


Po czwarte: ALOE VERA


To bardziej moja osobista fantazja :D Aloes i jego postać żelowa przywędrowała do nas z Koreii , Japonki jakoś nie czują mięty do tego produktu . Nie spotkałam lepiej nawilżającego produktu do włosów niż żel aloesowy. Włosy piją go jak szalone i choć trzeba uważać, żeby zachować równowagę PEH-ową , bo inaczej może nam zrobić niesamowity PUSHing up i francuskiego pudelka :D to jeżeli macie problemy z wrażliwym skalpem to na pewno pomoże załagodzić problem. Szczególnie u osób z ŁZS lub tendencją do łupieżu, albo po prostu wrażliwą skórą.

Prawdę mówiąc żele aloesowe są bardziej używane jak produkty do twarzy i ciała , ale mądre Polki wiedziały jak na swoją włosomaniaczą modę przekuć go ;)

Po piąte: NOŚ NOŚ NOŚ DŁUGIE WŁOSY!

Długie włosy i fryzura w stylu "GODESS" (bogini) jak określiła jedna vlogerka. Fryzura godess to delikatne fale spływające swobodnie w dół z gęstą prostą grzywką. Długie włosy nie tylko mają być ozdobą , mają też funkcję ochronną przed słońcem i promieniami UV :D . Im gęstsza grzywka tym lepiej ( w Japonii, w Koreii panuje moda na wysokie wypukłe czoło) . Włosy wcale nie muszą być idealnie PROSTE wręcz przeciwnie mile widziane lekkie zakręcenie :D ( no ale nie trwała ondulacja :D . Do tego piękne dodatki do włosów inspirowane Kanzashii czyli  misternymi ozdobami w fryzurach Gejsz :)



Na koniec ciekawy filmik na temat zmieniających się trendów fryzur w Japonii :D . Jak widzicie o ile system pielęgnacji skóry jest prosty jak drut kolczasty xD , to pielęgnacja włosów w stylu Azjatyckim może być całkiem prosta ;D


LIFE IS BETTER WITH THE CAT!

10 komentarzy:

  1. nie jestem w stanie znieść zapachu drożdży ale piję siemię bo dobrze też wpływa na żołądek. lubię kosmetyki azjatyckie, znam przede wszystkim kremy bb, nie miałam jeszcze niczego do pielęgnacji włosów. żele aloesowe używam tylko po depilacji na ciało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja drożdże próbowałam pić i dałam radę cały miesiąc ale generalnie jak o tym pomyślę to mi się włos jeży :D

      Usuń
    2. zapach jest tak odrzucający że na samą myśl niedobrze mi się robi. z tego też powodu nie używam żadnych żywych drożdży, fuj fuj. Brawo dla Ciebie.

      Usuń
  2. Full metal alchemist <3 uwielbiam!
    Aloes mnie ciekawi i do ciała i do twarzy i do włosów! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post :) Olejek z kamelii uwielbiam, bo rzeczywiście działa na moje włosy, ale ten mocny zapach - jak zawsze bałam się, że olejek różany na kilometr pachnie i na pewno mnie ze mdli to po wypróbowaniu różanego stwierdziłam, że kamelia nie może być gorsza - zdecydowanie zapach jest intensywniejszy i trzeba się do niego przyzwyczaić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę azjatkom ich włosów - są takie piękne...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 interendo , Blogger