THE TASTE OF SUMMER : DIETA DĄBROWSKIEJ . CZYLI Z CZYM TO SIĘ JE ? EFEKTY . NA CZYM TO POLEGA




Kolejny miesiąc już za pasem a ja jakoś blogersko się nie popisałam. Całą swoją "parę" przelewam na Hello Asia vol. 3 i jestem jeszcze przed urlopem ;p Więc sami wiecie jak to jest  - praca, praca i jeszcze raz praca . Zwłaszcza, że żeby ktoś mógł odpoczywać ktoś inny musi za dwóch pracować i tak jest aktualnie u mnie. Prawdę mówiąc smak mojego lata był bardzo ... Owocowo-warzywny. O diecie Dąbrowskiej , która tak naprawdę nie jest wcale dietą , a postem usłyszałam na początku mojej pracy w przychodni ( czyli już prawie 3 lata temu)  , kiedy to jedna z pacjentek zapytała mnie co o niej myślę. Nie myślałam wcale ;p. Łącznie z tym, że kiedy usłyszałam na czym to polega obudził się we mnie gniew i od razu pomyślałam "Oezu DRUGI DUKAN..." . I nie jest to skojarzenie trafne. Obie diety są całkowicie różne - Dukan opierał się na produktach białkowych , tu raczej typowo low calories. Chodzi mi po prostu o to , że  byłam świadkiem na jednej z moich koleżanek jakie spustoszenie zasiała w niej dieta Dukana. I to nic, że schudła 19 kg w pół roku , skoro kiedy ostatecznie zemdlała na zajęciach i postanowiła wrócić do normalnego odżywiania przytyła 22kg w ciągu 3 miesięcy... Takie było moje skojarzenie z dietą Dąbrowskiej - efekt jo-jo murowany i to z niechcianym boczkiem.

Prawdę mówiąc nie jestem zbyt dumna ze swoich pobudek , czemu zdecydowałam się na dietę. Nie jest to też moja pierwsza dieta. Pierwszą "uprawiałam" na jakiś rok przed ślubem i schudłam 11 kg w 3 tygodnie , a sposób w jaki osiągnęłam ten wynik był... No niezbyt inteligentny xD ( nie nie ucięłam sobie nogi xD ) . Nie będę jednak przedłużać i opowiadać Wam historii "swojego życia" . Na Dąbrowską zdecydowałam się dlatego , że od kiedy zaczęłam pracować ( czytaj : nieregularnie jeść , spać i odżywiać się jeszcze większą ilością śmieciowego żarcia i słodyczy głównie w godzinach nocnych , a mój tyłek usiadł i przestałam robić ze sobą cokolwiek , bo cały swój wolny czas, a mam go mało wierzcie mi, spędzałam na spaniu ) .Przytyłam w ciągu 3 lat - 18 kg. Co przy moim chomiczym wzroście 160 cm jest po prostu dramatem. Zwłaszcza, że po moim spektakularnym schudnięciu ważyłam 52 kg  i udało mi się to utrzymać jakieś 2 lata , a potem to już równia pochyła... Czarę goryczy przechyliła 7 z przodu wagi i fakt , że jestem świadkową na ślubie brata ( czytaj zdjęcia happy hippo do końca życia xD ) . Nie pomagała myśl, że moja przyszła szwagierka całe życie była szczupła w wersji bardzo przy wzroście 175 cm i nogach modelki miała 57 kg , a teraz jeszcze schudła do 50 kg... Wyobrażacie sobie mnie przy niej ? Toć to zeszpecenie zdjęć ślubnych xD i powinno być karalne xD . No właśnie.  Myślenie o tym, że wszyscy będą komentować jak potwornie wyglądam mrozi mi krew w żyłach, a  myśl , że mam poleźć i kupić sobie sukienkę załamuje mnie i rozwala na łopatki.

Widziałam , że część "kumpelek" blogerek zdecydowała się na nią i miała całkiem przyzwoite efekty , bez mdlenia , osłabienia itp.  zebrałam się do kupy i sama przystąpiłam do działania...


BUT FIRST...

Kup książkę. Mówię serio. I to nie tę z przepisami Dąbrowskiej , bo informacji jest w niej co kot napłakał , a przepisy totalnie nie w moim kanonie smakowym ;p , a tę drugą - "DIETA DĄBROWSKIEJ I CO DALEJ" . Tak naprawdę to właśnie ten tytuł odmienił moje życie i stał się źródłem cennych informacji. Jak ROZSĄDNIE WYCHODZIĆ Z DIETY !! 

CZY CIĘŻKO?

Zależy jak na to spojrzeć. Motywacja to silne przekonanie o słuszności czegoś. Tak naprawdę cała walka odbywa się we własnej psychice. Zwykle kiedy robię się głodna myślę o czymś słodkim. Z perspektywy całej diety mogę powiedzieć Wam z ręką na sercu , że nie miałam problemów ze słodyczami , bo zastąpiłam je owocami , a z.... MIĘSEM. Jestem drapieżnikiem i lubię mięsko. Dostawałam odruchu psa Pavłowa na widok kotleta schabowego. Dochodziłam nawet do absurdów w postaci kupowania sobie obiadu, tylko po to , żeby powąchać ten zapach xD Potem kotleta zjadała moja Mama xD  . Nie ciągnęło mnie do słodyczy , bo kiedy robiłam się głodna szłam od razu zjeść jabłko , albo wypić sok grejpfrutowy . I tak dałam radę przetrwać przez miesiąc . Jedyną niekonsekwencją , którą zmodyfikowałam na własną rękę były... ZIEMNIAKI. Serio. Nie sądziłam ,że kiedykolwiek to powiem , bo jestem z rodziny gdzie jak dziecko już nie mogło obiadku to mama mówiła "zjedz chociaż mięsko" , ale ziemniaki w różnych wersjach stały się moim ulubionym daniem , obok jabłek , która wpalałam hurtowo ;p. Nie czułam też głodu. Bezkarnie jadłam owoców i warzyw ile wlezie więc jakoś mój żołądek nie biedował.

EFEKTY?

W miesiąc schudłam 7 kg . Bez ruchu. Tylko dieta. Moja aktywność nadal opierała się na chodzeniu do pracy i z pracy z psem na godzinnym spacerze , więc prawdę mówiąc bardzo pierwotniacza xD. Pomimo tego, że bardzo lubię Ewę Chodakowską i jej programy , jakoś nie mogłam zmusić się, żeby z nią pofitnesować lub wyleźć z chaupy i pobiegać. Aktualnie wróciłam do wagi sprzed mojego "pierwszego" odchudzania - 63 kg i można powiedzieć "no ujdzie"... Przynajmniej pacjenci w przychodni nie pytają się mnie czy jestem w ciąży xD  . Po drugie bałam się, że jak wpadnę w ćwiczeniowy szał , mój organizm oszaleje i będzie domagać się węglowodanów - dużo , słodko , przebrzydle słodko, kalorycznie i niezdrowo.


NA CZYM TO POLEGA?

Post Dąbrowskiej to tak naprawdę dieta owocowo-warzywna z wykluczeniem NIESTETY , ale części warzyw ( strączkowe - chlip chlip fasolka :( , omawiane przeze mnie ziemniaki ... meh...) i większości owoców ( w tym wypadku możemy jeść tylko jabłka, grejfruty , cytryny , maliny , granat, jagody i kiwi) . Można pić soki z wyżej wymienionych owoców i warzyw, ale trzeba pilnować , żeby nie były słodzone plus kawa i czarna herbata odpadają ( poza tym herbatka jest ok) , nie wspominam oczywiście o winie i innych alkoholach. Mile widziane wszelkie kiszonkowe wariacje - ogórki , kapusta i co tam lubicie.  Ot cała filozofia, ale w praktyce nie jest to takie łatwe. Dąbrowska wspomina też o czymś takim jak "kryzysy ozdrowieńcze" czyli jakieś dziwne dolegliwości  w stylu ból dawno skręconej stopy, problemy ze snem , ból głowy, ale jakoś miałam farta i nieszczególnie tego doświadczyłam . Być może, przez to , że jadłam ziemniaki xD . Tak naprawdę , tuczenie ziemniakami to mit xD . 100 g gotowanych ziemniaków ma 75 kcal , za to frytki już 150 xD . Więc chodzi tu o stopień przyrządzenia.  Dieta to matematyka . Dąbrowska w drugiej książce opisuje czemu ziemniaki są "złe", ale jakoś mnie to nie przekonuje ;p . Zresztą skoro schudłam 7kg nie mogły siać , aż takiego zła w moim organizmie ;p.

I CO TERAZ DALEJ?

No cóż. Te 7kg to w moim wykonaniu wierzchołek góry lodowej i muszę schudnąć przynajmniej jeszcze raz tyle , żeby wyglądać "OK" . Nie jestem typem , który lubi oszukiwać się, że jest dobrze , kiedy lusterko mówi mi, że nie . Jestem typem realistki i wiem, że niestety przy moim marnym wzroście to w sumie jest guzik. Część ludzi z mojego otoczenia w ogóle tego nie zauważa inni twierdzą, że bardzo schudłam. Ja osobiście mam do siebie .... Neutralny stosunek. Bardzo lubiłam siebie z czasów 52 kg xD . No co.  Choć wtedy uważałam ,że nadal ważę za dużo. Myślę, że w większości my kobiety mamy problem z percepcją samych siebie. Zciełam się, że jestem tłusta jak babka w przychodni powiedziała do mnie "o widzę wczesną ciążę" serio??? O fuck... Potem widziałam już tylko jak wchodzi przede mną mój tłuszcz , a potem ja , wszędzie widziałam celulit, niechciane boczki i tłustą gębę xD  . Nie mogę też uwierzyć, że tak długo ignorowałam symptomy ... Bo kiedy zmienia się palec , na którym trzyma się pierścionek zaręczynowy to chyba coś się świeci nie tak co ?  No i kiedy cyferki na wadze szaleją jak głupie xD . Od miesiąca nie jestem na diecie , ale nie szaleje też z żarciem . Jem normalny obiad , ale kolację raczej lekką. Na słodycze pozwalam sobie w weekendy , też raczej umiarkowanie.  Nie przytyłam ani grama. W dalszej perspektywie mam zamiar włączyć ruch i zobaczymy jak to będzie ;p



Wpis ten powstał w ramach organizowanej przez Michała - Twoje źródło urody  akcji blogersko/vlogerskiej „wspaniały rok” i jest on rozwinięciem tematu miesiąca kwietnia „breakfast to bed”.


W akcji biorą udział inni twórcy a ja zapraszam Cię do nich. Zobacz jak oni piszą na temat tego i innych miesięcy tego wspaniałego roku:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 interendo , Blogger