Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FROM ASIAN BEAUTY WITH LOVE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FROM ASIAN BEAUTY WITH LOVE. Pokaż wszystkie posty
BENTON  PHA  PEELING GEL  - cała prawada o kwasie LAKTOBIONOWYM

BENTON PHA PEELING GEL - cała prawada o kwasie LAKTOBIONOWYM


 Benton  regularnie zaskakuje nowościami, które wypuszcza regularnie rozpieszczając swoich fanów co  rusz to nowymi produktami  z  poszczególnych serii.  PHA Peeling  Gel to jednak coś czego do tej pory  Benton  w swojej ofercie nie miał  . Dotychczas firma  oferowała tylko jeden produkt  z kwasem ( oprócz hialuronowego oczywiście ;P )  i był  to mój  ulubiony tonik BHA z aloesem.  Mam nadzieję, że to początek nowej "niebieskiej" serii zawierającej  nie  tylko PHA,  ale i inne grupy kwasów. 

 W ramach  ciekawostek  - aktualnie głównie używanym  kwasem  z  grupy PHA  jest  kwas laktobionowy   . Kwasy PHA  to  nowa   grupa posiadająca  wszystkie  właściwości  kwasów AHA  bez ich właściwości  drażniących , dzięki  czemu  może być używana  przy  skórach  wymagających  szczególnej  uwagi  tak jak  z trądzikiem  różowatym i rozszerzonymi naczynkami.  Najbardziej  optymalnym  stężeniem do złuszczania  warstwy rogowej  jest 5% i wyższe oraz pH  3-4,5 .  Jeżeli  kosmetyk nie będzie wystarczająco kwaśny  a stężenie będzie mniejsze produkt nie będzie złuszczać , ale  bardzo  dobrze nawilżać. 

Badania  kliniczne potwierdziły,  że  przy  codziennym  stosowaniu  4% kwasu laktobionowego  przez  6  tygodni  zaobserwowano  znaczną  redukcję  lub całkowitą  remisję  teleangiektazji i  oraz  stanu zapalnego!!!

Ważna  jednak  informacja :  PRZY STOSOWANIU KWASÓW PHA NALEŻY STOSOWAĆ FILTRY UV!!!

Właściwości kwasów PHA:

-złuszczanie  warstwy  rogowej
-silne nawilżenie
-przyspieszają  produkcję kolagenu i elastyny 
-neutralizują  wolne  rodniki.

Nic  dziwnego, że Benton  postanowił  wzbogacić  swój  nowy peeling  właśnie w kwas  PHA  3-generacji czyli kwas laktobionowy

 Oprócz  kwasu  laktobionowego   w  składzie  znajduje  się   naturalna  celuloza pochodząca  z bawełny ,  której zadaniem jest  absorbowanie martwych  komórek i zanieczyszczeń.   Dzięki  takiemu  połączeniu  peeling  ma  podwójne  działanie  zarówno  fizyczne jak  i chemiczne  .

Dodatkowo  skład  wzbogacono  w kwas hialuronowy  oraz  ekstrakt  z kwiatów chryzantemy ,którego  zadaniem  jest  dopełnienie pielęgnacji  nawilżeniem i łagodzeniem  po  usunięciu naskórka.


Sam  produkt  ma postać  gęstego żelu , który  nakładamy  na suchą  twarz masujemy  skórę do  powstania  drobinek  martwego naskórka , które następnie spłukujemy .  Produkt jest bezzapachowy i nie stosowany  na zwierzętach  . Rekomendowany nie tylko  skórom  wrażliwym  ale  też  potrzebującym  intensywnego , a zarazem delikatnego oczyszczenia ,  odwodnionym  , potrzebującym  wyrównania  kolorytu, a także z  rozszerzonymi porami. 
SEKRETY KOREAŃSKIEGO PIĘKNA  PO POLSKU CZYLI  KOREAN  BEAUTY SECRETS  COCO PARK KERRY THOMPSON

SEKRETY KOREAŃSKIEGO PIĘKNA PO POLSKU CZYLI KOREAN BEAUTY SECRETS COCO PARK KERRY THOMPSON




Pamiętam kiedy  czytałam  tę książkę  po  angielsku  .  Pamiętam  te wypieki  i rumieńce , bo oto znalazłam  nową  biblię  koreańskiej  pielęgnacji.  Znalazłam ją przez przypadek kiedy  szukałam jakiś  książkowych  informacji  na  temat Azjatyckiej Pielęgnacji i choć cena  była porażająca  w Polsce ok 150zł  to i tak ją  kupiłam i nie żałuję.  Kiedy  zobaczyłam  po  ok  3 latach  polskie wydanie  podskoczyłam z radości  , bo oto  ta tajemna  wiedza stała  się  dostępna w moim ojczystym  języku  i chętnie  przeczytałam  ją  ponownie :)

Wydawnictwo  Quello  wraz  z partnerami  Sachi.pl , Kontigo i Ojeju stanęło na wysokości  zadania i żadna  cenna informacja  nie  umknęła  - nawet  słowniczek  INCI po koreańsku  został przetłumaczony na język Polski  co uważam  za ogromny plus  tej  książki .  Ile razy  denerwowałam się, że na opakowaniach  koreańskich kosmetyków  są krzeczki , których totalnie NIE rozumiem?  Teraz  nic  już się  nie ukryje :D  Wszystko jest jak  na  dłoni :)  .


Książka   jest  dedykowana  każdemu , kto chce poznać  tajniki  koreańskiej  pielęgnacji . Napisana prostym językiem  bez  zbytecznego  rozwlekania i  utrudniania , bardzo  dobrze  i szybko  można  zapoznać  się ze wszystkimi  informacjami  w niej zawartymi.  Co jest bardzo  przydatne  zwłaszcza  dla osób , które  rozpoczynają  swoją  przygodę z Azjatykami :) .  Oczywiście osoby  mojego pokroju  (starzy  wyżeracze ;P )  chcieliby  , żeby  było  wszystko jeszcze bardziej  szczegółowo opisane , ale  to już prywatne preferencje.


Początkowo  zapoznajemy się  z podstawowymi   surowcami  używanymi  w Koreańskiej  kosmetyce  oraz  kolejności   stosowania  poszczególnych  produktów  .  Potem szybko  i przejrzyście  dzięki radom  autorek możemy  skonstruować własny  rytuał   pielęgnacji  .  Podobało  mi się  zwrócenie  przez  autorki uwagi  na  temat  słów  kluczy  , na które powinnyśmy  zwracać  uwagę przy  doborze własnych  produktów .

Moim  ulubionym  rozdziałem  jest ten , w którym  czołowi  Asian Beauty Blogerzy  opowiadają  o swoich  rutynach  pielęgnacyjnych  - dzięki  temu poznałam  całkiem sporo  produktów,  których nie miałam i nie używałam  , a nabrałam na  nie smaka.  Ściągnęłam  też  kilka  innych  blogerskich  patentów :D  no i nie ukrywajmy  - stałam się wielką  fanką ich  blogów.


W ramach  ciekawostki  i coś co mnie mocno  zdziwiło  - w  książce  znajdują się  też  informacje  na temat Azjatyckiego makijażu.  Są  to raczej  proste podstawowe info  ,  ale dla  osób  , które raczej nie malują się wcale  ( jak ja ;p)  są  wystarczające :D .

Książka  w języku  Polskim  jest wydana ładnie i estetycznie .   Lekko  różowa  kobieca  okładka  w zintegrowanej  oprawie sprawia , że jest bardzo  poręczna  i na szczęście nie ulega  szybkiemu uszkodzeniu (wiem bo ostatnio noszę ją w torebce i czytam  w każdym  wolnym momencie ;p)  .Na  szczęście posiada  prosty  ale bardzo  przydatny patencik w postaci wmontowanej do środka tasiemki, która jest zakładką  ( kocham  ją za to ! ) .


Mam nadzieję, że będzie więcej  tego  typu  książek .   Osobiście marzę o jakimś  Asian  Beauty planerze  na cały  rok  wydanym w pięknym  stylu  kawaii (  no co  infantylna jestem  zawsze :D ) . Dziękuję  wydancitwu  Quello oraz  partnerom za tak  cudowną  niespodziankę na naszym  rynku!

Nowości od ALTHEA  czyli A'BLOOM  furits mask sheet , meringue puffs , BHA blackhead blaster #AltheaKorea #AltheaAngels #AltheaAbloom

Nowości od ALTHEA czyli A'BLOOM furits mask sheet , meringue puffs , BHA blackhead blaster #AltheaKorea #AltheaAngels #AltheaAbloom



 

 Althea w ostatnim czasie  zaskakuje mnie coraz bardziej  wychodząc z coraz to nowymi  beauty propozycjami.   Muszę przyznać, że ostatnie jej  ostatnie produkty czyli A'BLOOM  przypadła mi najbardziej dotychczas do gustu . Ze względu na to "tygryski lubią najbardziej"  czyli kompletu maseczek w płachcie.  Trzeba przyznać, że mask sheet to coś co bardzo lubię w Azjatyckiej pielęgnacji i grzechem by było  nie wykorzystać tego potencjału ;p.  W skład nowej serii  Althea A'BLOOM  wchodzą  4 maseczki  z przezabawnymi  graficzkami , które bardzo mi się podobają ;p.  



Cała  seria  jest wzbogacona w antyoksydanty  pochodzące od owoców , które znajdują się na opakowaniu  oraz  każda z nich ma inne działanie.  Wszystkie mają  niskie  pH  odpowiednie dla  skóry  , są  wykonane z ekologicznych  składników , mają delikatną  płachtę  , która niemalże idealnie przylega do twarzy  ( nawet mojego  upierdliwego nosa  , a to się rzadko zdarza;) . Są bardzo  dobrze nasączone esencją i delikatnie owocową pachną  ( w sposób bardzo przyjemny) .  Twarz po nich jest dobrze nawilżona, odżywiona i rozświetlona.

W skład serii FRUITS MASK PACK wchodzą:




WATER- ME- LONG - moisturizing watermelon mask sheet.

Dzięki  zawartości  92%  wody  arbuz  doskonale nawilża i wygładza  cerę  ,szczególnie w czasie upałów .  Maseczka zawiera w swoim składzie citrulinę i betainę , które chronią  skórę  przed zbyt szybką  utratą  wody . Dodatkowo  wzbogacona w ekstrakt z lawendy pomaga ukoić nawet delikatną  i wrażliwą  cerę .



 AC- ME- PEACH  - anti-blemish peach  mask sheet

Brzoskwinie jako źródło witaminy A  pomagają nie tylko regenerować  skórę , ale również  kontrolują wydzielanie sebum . Dzięki  pochodnej witaminy A normalizuje skórę  oraz przyspiesza jej regenerację  usuwając  uszkodzone komórki i zastępując je nowymi . Dodatkowo wzbogacona  w  zieloną herbatę pomaga  usunąć  niedoskonałości  oraz ukoić  cerę.



AVO-CUDDLE-ME - nourishing avocado mask sheet 

Jakiś czas temu widziałam przezabawny  obrazek  przeglądającego się w lustrze awokado, które gładzi  się po brzuszku i mówi do siebie "jestem tłusty, ale to dobry tłuszcz" :D . Czasem jak stoję przed lustrem gładzę się tak po swoim  brzusiu  też lubię sobie tak powiedzieć xD . Awokado  od dawna znane jest ze swojej "masłowej" konsystencji bogatej w witaminę E , która jest silnym antyoksydantem. Jest doskonałym źródłem "dobrych"  tłuszczy , które poprawiają elastyczność  skóry i jej napięcie. Dodatkowo wzmocniona kwiatem hibiskusa , które jest źródłem antocyjaniny chroniącej  skórę przed starzeniem.



SPARKLE - ME - BRIGHT - brightening  lemon lime mask sheet .

Bogata  w witaminę C  , która od dawna  znana jest ze swoich właściwości rozjaśniających , wybielających  i naprawiających uszkodzeń  spowodowanych przez promienie UV .  Główną  funkcją  witaminy C jest  hamowanie produkcji melaniny i ujednolicanie  kolorytu skóry. Dodatkowo wzmocniona  działaniem  ekstraktu z zielonej  herbaty , która ma za zadnie potęgować  jej działanie.


Prześliczne  pastelowe "Meringue Puffs" jak je nazwano na cześć  koreańskich  ciasteczek  to nic innego jak przeurocze gąbeczki do makijażu.  Duża  ma  służyć  do szybkiego  nakładania  podkładu i wygładzania  skóry , natomiast maluch  do  bardziej  precyzyjnych ruchów.  Niezwykle mięciutkie i delikatne wykonane z materiału nie zawierającego  lateksu są silnie hydrofilne i mogą zwiększyć swoją objętość o 1,5 raza . Osobiście uważam , że są tak urocze i apetyczne , że chętnie będę wykorzystywać je do zdjęć ;p .


BHA  BLACKHEAD BLASTER 

To  szybka  potrójna  terapia  usuwająca  nie tylko "blackheads"  ,ale także  whiteheads i  martwy naskórek do codziennego stosowania. Zawiera naturalne  składniki , które pozwalają na bezpieczne usunięcie martwego  naskórka bez  zbytecznego zaczerwienia  i  podrażnienia.  Trzy  główne  składniki  czyli  kwas salicylowy,  węgiel oraz puder z ananasa  pozwalają  na szybką  absorpcję  brudu oraz  sebum. Natomiast  wyciąg z zielonej  herbaty  koi skórę  chroniąc ją przed podrażnieniami. 


Muszę  przyznać, że jak na tak  stosunkowo tanie  produkty,  nie mam żadnych zastrzeżeń co do ich jakości.  Wszystko bardzo dobrze mi się stosowało .  Polubiłam  je i z chęcią  włączyłam do codziennego stosowania.  Maseczki  nie dość , że urocze ( co tylko ułatwia  ich  regularne stosowanie)  są  całkiem dobre w swojej klasie  ( ładnie pachną,  dobrze przylegają do twarzy ,  są dobrze nasączone  esencją  i  robią to co mają robić) , to jeszcze są  całkiem tanie  - ok 2 zł za maseczkę !!! Często też można je dostać na stronie Althea  w promocji 10+10 ! Przeurocze  puffinki jak na nie mówię  kosztują 2-3dolary ... A BHA blaster 4$ . Co naprawdę w stosunku jakości do ceny bardzo się opłaca.
FROM ASIAN BEAUTY WITH LOVE: PIELĘGNACJA PO AZJATYCKU : CERA TRĄDZIKOWA . CO POLECAM ?

FROM ASIAN BEAUTY WITH LOVE: PIELĘGNACJA PO AZJATYCKU : CERA TRĄDZIKOWA . CO POLECAM ?




Pomysł na posta powstał   na prośbę mojej koleżanki , która ma aktualnie problem z trądzikiem po ciąży. Sama w rozmowie podkreśla , że w ciąży miała  cerę idealną , więc  oczywiście mamy  tu  problem z trądzikiem hormonalnym  - sprawa zdecydowanie  trudniejsza , dlatego , że niestety , ale jest to jeden z tych "trwałych"  , które ciężko się pozbyć i walka zdecydowanie jest nierówna.  Sama określa  go "jako zaskórniki" , osobiście od zawsze walczę  właśnie z zaskórnikami i suchą skórą więc  mogę tu pomóc ;p.

Moja koleżanka jest w materii Azjatyckiej Pielęgnacji laiczką więc warto zacząć od podstaw , myślę , że warto cofnąć się do mojego poprzedniego posta o cerze suchej gdzie piszę  o  demakijażu  olejem i pianką  <TUTAJ!> 

Podstawowe zasady  pielęgnacji są takie same  - oczyszczanie olejem  ( podobne rozpuszcza się w podobnym czyli  tłuszcz rozpuszcza sebum ).  Uważam , że dla cery trądzikowej z wszystkich olejów , które używałam  najlepszy będzie jabłkowy z BCL  zawierający w swoim  składzie kwasy  AHA  oraz  który  gwarantuje  niskie pH  zgodne  z  pH  skóry  ( 3,5-5,5 ) ,  bardzo lubię go również ze względu ma  przyjemny zapach  i oczywiście dlatego , że  emulguje pod wpływem wody  .  Emulgacja jest bardzo ważna dla osób ,  które nie mają wprawy  w obsłudze olejami. Zwykle  wszyscy zniechęcają  się ze względu na  nieprzyjemne i trudne do pozbycia się  oleiste uczucie . Te Azjatyckie w większości pod wpływem wody zamieniają się w mleczko  dzięki czemu łatwo  jest je usuną. 




OLEJ BCL można dostać  w Berdever.pl 

W przypadku  pianki do mycia  , nie jestem fanką  agresywnych przesuszających myjaczy.  W moim przypadku  zwykle powodują  ściągnięcie  i przesuszenie  skóry  co w późniejszym  efekcie  może powodować  nadprodukcję sebum i koło się zamyka.   Najbardziej  lubię  delikatne  pianki  w ostatnim  czasie bardzo  przypadła mi  pianka  z IUNK  z centellą  , o której kojących właściwościach pisałam  <TUTAJ!>   , bardzo delikatny produkt ,  który  nie podrażnia  cery i nie powoduje jej przesuszenia.  Dla osób  lubiących klasyczne  "żelowe" myjacze  , polecam  All  Clean Green Foam z Heimish  jednak  jest to produkt mało pienny i te z Was , które lubią  "pienienie"  będą  rozczarowane, bardzo dobry  produkt z pH 5,5 , nie powodujący przesuszenia  i pieczenia. 



Zarówno  Heimish jak  i  IUNIK można dostać w kokosklep.pl

W tym momencie  najważniejszym  produktem jest TONIK lub ESSENCJA.  W przypadku esencji najlepsze są te zawierające  sfermentowane drożdże jak np. ta z Secret Key z Galactomyces  , w   ostatnim czasie probiotyki w kosmetyce przeżywają swój  renesans  i warto zainwestować w tego typu produkty ;). Zawierają  niezjadliwe bakterie lub drożdże,  które pomagają  w regeneracji naskórka i wspomagają syntezę kolagenu. Osobiście w ostatnim czasie pokochałam esencję z Caudalie zawierające kwas glikolowy z  fermentacji  winogrona  - bardzo dobry przyjemnie pachnący  i delikatny produkt ( tak wiem Caudalie jest europejską firmą :D ) 


Caudalie można dostać na iperfumy.pl natomiast Secret Key na miyun.pl

Esencja nie jest obowiązkowym produktem w pielęgnacji , chociaż oczywiście  osobiście bardzo lubię ten podpunkt -  czuję się wtedy luksusowo dopieszczona :D .  Esencja  ma przygotowywać  skórę do wchłanianiaWIĘKSZYCH  substancji aktywnych. Sama ma bardzo lekką wodnistą  konsystencję , wchłaniającą się do zera.



W przypadku toniku moim  zdaniem  najlepszym w przypadku zaskórników   będzie taki  który zawiera  kwas acetylosalicylowy czyli  BHA.  Należy  pamiętać, że  ma on największe  powinowactwo  do  ludzkiego sebum  w konsekwencji może więc wysuszać  skórę  , na szczęście  Benton  wymyślił  złoty środek -  ALOE BHA  ,  który  doskonale balansuje  oczyszczenie/łagodzenie i nawilżenie w jednym. 


Co do serum mam kilku  faworytów.  W tym wypadku zależy nam na dwóch rzeczach  -  rozjaśnieniu  przebarwień  i szybszemu  gojeniu .  Wybieramy więc albo coś z witaminą C - osobiście mam tu bezkonkurencyjne serum z klairs , które zdecydowanie jest trudne do pobicia nawet przez witaminę C z COSRX (osobiście uważam ją za przereklamowaną) . Albo  ślimaczka ;p . Ze ślimakiem jest ten problem  , że go się kocha albo się nienawidzi  i tylko własny użytek pokaże ;p . Bardzo dobre jest lekkie serum z black snail restore z IUNIK .


klairs i IUNIK dostanie w kokosklep.pl oraz Juui.pl


Na koniec warto zainwestować w coś zarówno nawilżającego jak i  odbudowującego naturalną barierę tłuszczowo-lipidową.  Bardzo lubię lekki żelowy krem  z fermentowanym ryżem z Kiku Masamune, który również  przyspiesza regenerację i nawilżenie oraz Mleczko sojowe z  SANA .  Sana idealnie tworzy delikatną otoczkę , chroniącą  przed "parowaniem" po retinolu  doskonale zabezpiecza skórę przed nadmiernym łuszczeniem. 


Obydwa produkty można dostać w Berdever.pl



 Co 2-3 dni  warto odpowiednio  speelingować cerę  w celu usunięcia martwego naskórka i innego debris , które mogło utknąć w porach.  Najbardziej lubię  te typu gommage - powodujące powstanie strawionych "kłaczków" - bardzo dobry appletox z tony moly można kupić nawet w Sephorze , dobry do każdej cery.  Natomiast skóry  tłustsze docenią  "proszki enzymatyczne" jak np. Keana dostępny w wersji dla Pań i dla Panów  . Proszek należy nałożyć na  dłoń i rozmieszać na piankę z wodą w dłoniach. Keana jest dostępna w Berdever.pl  . Wydajność  proszku jest ogromna!!


Raz w tygodniu  jestem fanką agresywnego "kwasowego"  no nazwijmy to katowania skóry ;p . Zaczynam jest od  oczyszczenia maseczką z glinką.  W zależności  od rodzaju Waszej cery  - tłusta lub sucha uwielbiam  te maseczki , które pochodzą z Innisfree.  Cery  tłuste docenią  mocno oczyszczającą maseczkę z Jeju  Super Volcanic  ( aktualnie posiadam wersje w sprayu trudno dostępną poza Koreą  , chociaż można dostać ją w  Yesstyle )  lub kolorowe glinki  w tubkach również Innisfree. Co ciekawe wersje kolorowe nie są tak agresywne w przesuszaniu skóry , wręcz przeciwnie - skóra choć oczyszczona nie jest skrzypiąca i sucha , można też  wykorzystywać je  w multimaskingu , bo mają różne działania i konsystencje .Można je dostać na jolse


Co do kwasu... To zależy  od Waszej skóry i preferencji.  Nie jestem posiadaczką  cery wrażliwej. Bardzo dobrze toleruję  wszelkiego rodzaju  kwasy.  Swoją przygodę rozpoczęłam z delikatnym migdałowym kwasem  - można go używać codziennie , niestety po ok. 3 miesiącach skóra przyzwyczaja się do niego i należy  odstawić nim  pielęgnację.  W Polsce mamy całkiem przyzwoite produkty z Pharmacers - wolę wersję 10%  chociaż jeżeli nigdy nie używaliście  kwasów  warto  wziąć 5% , cudowne jest serum zielone serum  korygujące z Bielendy  - bardzo dobry produkt za 20 zł w rossmannie! Z Azjatyckich kwasów migdałowych  lubię to Wishtrend 5% - dostępne na ich stronie.






Dla osób  które mają większe doświadczenie  - uwielbiam  AHA 7 liquid z  COSRX . UWAGA - może powodować PIECZENIE i ZACZERWIENIENIE!!! . Zostawiam je na chwilę na twarzy i zmywam  , ostatnio stosuję zamiennie z  8% AHA z  Isntree ( nie mylić z INNISFREE!!!)  ,  posiadającym  podobne działanie  , dlatego stosuje je zamiennie. Jestem jednak hardcorem i AHA 7 mieszam z innymi kwasowymi produktami z COSRX  ;p . Bardzo dobry krem BHA  i  magic liqiud BHA . Taką mieszankę wcieram za pomocą  Foreo Luna Mini poczym zmywam. Pamiętajcie , że kwasy to nie zabawka  i mogą powodować  nie tylko pieczenie i zaczerwienienie , ale też  nadmierne łuszczenie i uwrażliwienie na  promienie słoneczne.


Pamiętajcie , że po kwasie  skórę trzeba ukoić i nawilżyć  - tanim i skutecznym  środkiem jest żel Aloesowy np. ten z  Holika Holika  lub  produkty z centella Asiatica  o 3 produktach pisałam <TUTAJ!>    , jednak jako typowe nawilżenie najbardziej  lubię lotion z Hada Labo z powodu ogromu wydajności  - jedna kropla na wilgotną twarz i produkt zwiększa swoją objętość.  


Na koniec porządne nawilżenie z  MASK SHEET! Nie jest tajemnicą, że najbardziej lubię te Leaders 7 wonders .  Mimo to o moich ulubionych maseczkach w płachcie zamierzam napisać osobnego posta :p . Wymienionw wyżej maseczki można dostać w kokosklep.pl




  PAMIĘTAJCIE, ŻE SKÓRE TRAKTOWANĄ SILNYMI ŚRODKAMI NALEŻY ODPOWIEDNIO ZABEZPIECZYĆ FILTREM PRZECIWSŁONECZNYM!!! INACZEJ NASZE DZIAŁANIA MOGĄ ZAKOŃCZYĆ SIĘ TRWAŁYMI PRZEBARWIENIAMI I BLIZNAMI!!!


 
Wprawne oczy zauważyły, że nie wspomniałam  tu ani słowach o retinoidach.  Osobiście używam retinoidy w mojej pielęgnacji ,ale robię to bardzo ostrożnie.  Ponadto same retinoidy nie są popularne w Azjatyckiej pielęgnacji i praktycznie NIE MA DOBRYCH produktów je zawierające. Myślę, że na temat swoich doświadczeń z tymi składnikami  opiszę w innym poście tutaj jednak  nie będę rozwodzić się na ten temat. 

ANY QUESTIONS? 

BENTON GOODBYE REDNESS CENTELLA GEL . DR JART+ CICAPAIR CALMING GEL CREAM, IUNIK CENTELLA CALMING GEL CREAM - czyli sekrety Wąkrotki Azjatyckiej.

BENTON GOODBYE REDNESS CENTELLA GEL . DR JART+ CICAPAIR CALMING GEL CREAM, IUNIK CENTELLA CALMING GEL CREAM - czyli sekrety Wąkrotki Azjatyckiej.



Trzeba  przyznać,  że ostatnim hitem Azjatyckiej  pielęgnacji jest Centella Asiatica  nazywana po polsku Wąkrotką  Azjatycką  lub Gotu Kola.  Sama Centella  w Azji znana jest już od dawna.  Jak wpiszecie w wujka Google  jej nazwę wyrzuci wam  bardzo  dużo informacji na temat jej leczniczego działania nie tylko na  skórę ale też na pamięć koncentracje i inne bardziej "cielesne" dolegliwości.  W kosmetyce jest to jeden z tak zwanych  "super food"  . Co ciekawe  sama wąkrotka nie jest  produktem  rodem  z Korei , a z  Indii gdzie  była  wykorzystywana w Ajurwedzie .  W Indiach  bardziej jest znana jako Gotu Kola -  "gotu" - kielich , "kola" - liść ze względu na  kształt liścia  lub Tygrysia Trawa.

Hinduska  legenda  głosi,  że zraniony  tygrys poszedł nad rzekę  i wytarzał się w trawie  porastającej  jej brzegi  . Dzięki temu zabiegowi rany  szybko się zagoiły  i zwierzę  wróciło do pełni sił. Wąkrotka najlepiej lubi  zacienione bagienne miejsca.  W celach leczniczych  wykorzystywane są głównie  łodyga  oraz liście  - suszone lub przetwarzane na wyciągi. Ponadto w Polsce mamy jej krewniaczkę  - wąkrotkę pospolitą  ( hydrocotyle  vulgaris) o podobnych  działaniach  jednak mniej popularną.Centella  należy do tej samej rodziny co ... marchew tyle, że nie ma smaku xD. 


WĄKROTA AZJATYCKA W KOSMETYCE:

Główną  zaletą  Centelli jest stymulacja fibroblastów do produkcji  kolagenu oraz kwasu hialuronowego  dzięki  czemu  wygładza  skórę  , nawilża  ją , a także  ujędrnia . Można  przyrządzać ją na różne sposoby - maści  ,  wywary  ,  napary  , proszki itp. - pić , jeść , smarować jak kto woli.   Wąkrotka doskonale sprawdza się na niedoskonałościach , ponieważ ma działanie  antyseptyczne i przeciwzapalne  - często jest stosowana  jako  środek pomocniczy  w leczeniu łuszczycy,  oparzeń , ran , blizn i rozstępów. Co ciekawe hamuje powstawanie  zmarszczek  oraz  działa  jako silny przeciwutleniacz , zapobiegając  zapaleniu tkanki  łącznej.Ostatnio ulubiony produkt cer podrażnionych  i wymagających szybkiego "ukojenia".  Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest jakiś kwasior , który wypali wszystkie syfy na twarzy  , bardziej raczej je "wyciszy"  i sprawi , że będą mniej widoczne czyli po prostu wyrówna koloryt.  Sprawdza się całkiem dobrze na "oparzeniach" kontrolowanych czyli  np. po kwasach ( tak wiem z autopsji ;p ) , przyznajmniej w moim wypadku  , bo  raczej nigdy nie miałam  problemu z typowym zapalnym trądzikiem. Moja skóra raczej z tych wągrzastych jest  plus suchych .


GOODBYE REDNESS CENTELLA GEL

Ostatnie dziecko Bentona  w komplecie w maseczką ( dobry zabieg marketingowy  prawdę mówiąc ;p ) .80%  wyciągu z Wąkrotki  - to zdecydowanie bardzo dużo. Najlżejszy z całej prezentowanej  trójki  z najbardziej obojętnym zapachem. Wchłania się pozostawiając lepką poświatę  , moim zdaniem najbardziej również nawilża.  Czy działa kojąco ? A jasne że działa  - zwłaszcza jak wejdziecie na mojego insta gdzie macie moją gębę po kwasie glikolowym czerwoną jak u prosiaczka i po natarciu się owym specyfikiem :D . Póki co nie widziałam jeszcze ceny na stronie Benton






CENTELLA CALMING GEL CREAM 60 ml IUNIK

70%  wąkrotki  azjatyckiej , 10%  drzewa herbacianego. Bardzo lekki , ale nie aż tak lekki jak propozycja  wąkrotkowa Bentona. Mniej też pozostawia uczucia  "lepkości" po wchłonięciu.   Dobry produkt za przyzwoitą  ceną  dostępny w kokosklepie. za około 70 zł  . Ma też niestety z całe trójki najmniejsze opakowanie.



Skład:
Centella Asiatica Leaf Water, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Water, Butylene Glycol, Water, Niacinamide, Phenyl Trimethicone, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Arginine, 1,2-Hexanediol,  Sodium Hyaluronate, C12-14 Pareth-12, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Dimethicone Crosspolymer, Caprylyl Glycol, Brassica Oleracea Italica (Broccoli) Extract, Medicago Sativa (Alfalfa) Extract, Brassica Oleracea Capitata (Cabbage) Leaf Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Brassica Campestris (Rapeseed) Extract, Raphanus Sativus (Radish) Seed Extract, Allantoin, Centella Asiatica Extract, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Extract, Adenosine, Ethylhexylglycerin, Dipotassium Glycyrrhizate, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Pentylene Glycol, Aspalathus Linearis Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract



CICAPAIR CALMING GEL CREAM  DR JART+

Zdecydowanie najdroższy  za całej trójki - ok 40-50$ za 80 ml .... Drogo. ... Co ciekawe  najlepiej działa na kiedy  jest jest rozgrzany między  dłoniami  - wtedy jest lepiej  absorbowany. Jego konsystencja jest zdecydowanie najcięższa z całej trójki  - bardziej jak pasta/maść niż typowy żel. Ma też  zdecydowanie intensywniejszy zapach. Nie udało  mi się znaleźć ile jest w składzie wąkrotki. Nie mniej bardzo podoba mi się konsystencja maści - kojarzy mi się bardzo leczniczo.  Minus za śmierdziuchowaty zapach... Serio mam skojarzenie z BenGay... , ale też  produktami  aptecznymi i chińskimi maściami na wszystko ;p. Czy działa? A jakże... Najlepiej z całej trójki ;p .

INCI:
Water,Propanediol,Centella Asiatica Leaf Water,Butylene Glycol,Caprylic/Capric Triglyceride,Diisostearyl Malate,Panthenol,Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate,Butyrospermum Parkii (Shea) Butter,Glyceryl Stearate,Macadamia Ternifolia Seed Oil,Niacinamide,Cetearyl Alcohol,Sodium Hyaluronate,Hydrogenated Poly(C6-14 Olefin),Hydrogenated Polydecene,Hydrogenated Polyisobutene,1,2-Hexanediol,PEG-8,Centella Asiatica Extract,Asiaticoside,Asiatic Acid,Madecassic Acid,Madecassoside,Centella Asiatica Meristem Cell Culture,Spirulina Platensis Powder,Copper Chlorophyll,Lysolecithin,Sucrose Laurate,Sodium Ascorbyl Phosphate,Sodium Glycerophosphate,Potassium Magnesium Aspartate,Calcium Gluconate,Magnesium Gluconate,Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil,Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil,Hydrogenated Lecithin,Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil,Theobroma Cacao (Cocoa) Extract,Anthemis Nobilis Flower Oil,Houttuynia Cordata Extract,Selaginella Lepidophylla Extract,Arnica Montana Flower Extract,Artemisia Absinthium Extract,Achillea Millefolium Extract,Gentiana Lutea Root Extract,Aniba Rosaeodora (Rosewood) Wood Oil,Palmitic Acid,Polyacrylate-13,Tocopheryl Acetate,Beeswax,PEG-100 Stearate,Stearic Acid,Polyisobutene,Glycerin,Polysorbate 20,Sorbitan Isostearate,Carbomer,Adenosine,Tromethamine,Ceramide NP,Alcohol,Dextrin,Xanthan Gum,Disodium EDTA,Phenoxyethanol,Ethylhexylglycerin


Czy polecam produkty z wąkrotką?  Moje koleżanki z bardziej problematycznymi  cerami  kochają  wąkrotkę. Osobiście widziałam lepiej działające na moją  skórę produkty jak chociażby witaminę C i ślimaczą mucyną  , które moja skóra ubóstwia. Dla mnie wąkrtoka jest bardziej neutralnym produktem.  Długo  w ogóle nie mogłam się przekonać do Centelli i raczej omijałam ją  w mojej pielęgnacji , bo nie uważałam  jej jako super produkt,  do tego też  w moim wypadku lepiej w  wersji łagodzącej podrażnienia  działa dużo  tańszy aloes z Holika Holika , który też wspaniale nawilża moją cerę i włosy.  Aktualnie mój stosunek jest taki , że wiedząc o niej to co wiem szanują ją jako   produkt pielęgnacyjny  i warto zaufać  produktom zawierającym ją  składzie.  Całkiem  dobry  "dopełniacz" pielęgnacji  .
 HELLO ASIA BOX VOL.3 ! CZYLI CO BYŁO W ŚRODKU I DLACZEGO ? 10 KROKÓW AZJATYCKIEJ PIELĘGNACJI W PIGUŁCE!  COSRX , SANA , SECRET KEY  , INNISFREE , SKIN79 , SWEET AND WARM EXPERIENCES

HELLO ASIA BOX VOL.3 ! CZYLI CO BYŁO W ŚRODKU I DLACZEGO ? 10 KROKÓW AZJATYCKIEJ PIELĘGNACJI W PIGUŁCE! COSRX , SANA , SECRET KEY , INNISFREE , SKIN79 , SWEET AND WARM EXPERIENCES


Tak tak wiem.  Hello Asia vol.3 odbywało się jeszcze za czasów kiedy pogoda była ładna , a dzień długi. Chociaż prawdę mówiąc nie wiem jak była dzisiaj pogoda :p  siedzę w pracy xD  od ponad 24 h więc dzień rozróżniam tylko po tym , że robi się ciemno , a okno trzeba zamknąć bo jest na maksa chłodno. Hello Asia vol. 3 box to mój własny twór.   Kiedy robię boxa staram się, żeby wewnątrz były rzeczy , które mnie samą interesują i które sama chciałabym użyć.  W tym roku było też całkiem inaczej niż poprzednio , bo nie stawiałam na sponsorów tylko sama się nim stałam :)  . Dostałam również w prezencie dla uczestników od niezastąpionej Berdever kremy pod oczy SANA ( które osobiście uwielbiam!) , poza tym  wszystko inne wybierałam i kupowała sama :D . Część osób otrzymała  to samo , część była inna  ,  bo nie zawsze udało mi się dostać  wszystkiego w takiej samej liczbie jak chciałam.  Całość konceptu  opierała się oczywiście na 10 krokach  Koreańskiej Pielęgnacji wg Charlotte Choo i  była opatrzona  naklejką z jej książki  :).  Naklejki  udało mi się zamówić w Printea.pl  ( pozdrawiam Kingę ! )  ,  to samo się tyczy  naklejek na boxach i moich osobistych wizytówek ;p.  Graficzki stworzyła Fancy :).  


1.  Osobiście oczyszczanie twarzy olejem to mój ulubiony podpunkt Azjatyckiej Pielęgnacji.  Bardzo lubię delikatny masaż olejem i zamianę w emulsję po kontakcie z wodą.  Wiem , że nic tak doskonale nie usuwa  kremów BB , podkładów, sebum i innych  silikonowatości jak  olej.  Czemu ?  Odpowiedź stara jak świat ;p  PODOBNE ROZPUSZCZA SIĘ W PODOBNYM. W boxie można było znaleźć jeden z moich ulubionych olejów do demakijażu , w więc APPLE SEED CLEANSING OIL OD INNISFREE    , a czemu?  Demakijaż to nie tylko rutynowe czynności , to też  przyjemność dla samej siebie  w postaci masażu  oraz w tym wypadku... Aromaterapii ;p  Olej ma bardzo przyjemny  jabłkowy zapach , może nie tak intensywny i apetyczny jak ten z BCL ( ten to dopiero jest mniam ;p) , ale bardzo  delikatny  i nie rażący  mnie nachalnością.  Do tego ma bardzo naturalny  skład i nie ma w nim oleju mineralnego.  Uważam  też, że ma bardzo dobrą cenę ok 50-60zł na jolse.


2. Jak wiecie Azjatycka pielęgnacja to podwójne oczyszczanie.  Nie można myć twarzy tylko raz ;p. Trzeba zrobić to przynajmniej dwa ;P , a jak jesteście uparci tak jak ja to zrobicie nawet i trzy  jeżeli potraktujecie twarz najpierw płynem micelarnym żeby  rozpuścić najpierw to co macie na twarzy ;p.  Jako drugie oczyszczanie produkt na bazie wody lubię najbardziej  produkty z niskim pH i to takie żeby nie przesuszały mi za bardzo cery. LOW pH MORINING GEL CLEANSER COSRX to właśnie taki przyjemniaczek.  Nie ma też  jakiejś strasznej ceny - ok  40 zł w polskich sklepach co jest prawdziwą rzadkością.


3. Peeling . To nie jest coś co wykonujemy oczywiście codziennie ,  mamy też wiele rodzajów ;p  w końcu  peeling można też wykonać za pomocą kwasu ;p. Osobiście lubię peelingi enzymatyczne i to takie , które nakładam na twarz i pocieram delikatnie skórę otrzymując "kłaczki". Bardzo dobry w tym temacie jest CRYSTAL PEELING OD SKIN79 , nie jest jednak typowym gommage. Po starciu drobinki przypominają nieco w działaniu kawałki kryształu i działanie jak zwykły peeling z drobinami.

4. Tonik. Główny błąd w pielęgnacji cery , to , że wiele kobiet kobiet używa toniku do oczyszczania twarzy jak płynu micelarnego . W tym momencie można tylko rozłożyć ręce , bo kiedy byłam nastolatką sama tak myślałam xD ( no co blogerką nie zostaje się z wyssaniem mleka matki ;p ) . Tonik ma za zadanie tonizować , czyli przywracać skórze odpowiednie pH i przygotowywać do wchłania następnych  składników. Jak wiecie cholernie lubię COSRX ;p  haha, lubię też  kiedy w pielęgnacji znajduje się śluz ślimaka lub drożdże ;p  i w tym wypadku mamy akurat drożdże , choć część osób dostało  tonik z wąkrotką Azjatycką. Drożdżowa wersja przyspiesza regenerację skóry  i nadaje jej miękkość .


5. ESENCJA. Kwintesenscja Azjatyckości ;p  Powstaje o  niego zawsze dużo  pytań  i mitów.  Esencja  to produkt na bazie wody  zawierający  skondensowaną  ilość składników aktywnych . W naszych warunkach  produktami  PODOBNYMI!! ale nie NIE tymi samymi  są hydrolaty , które choć wodniste nie posiadają tylu  składników aktywnych.  Esencja musi  być lekka i szybko się wchłaniać , jej zadaniem jest przygotowywanie skóry  do  wchłaniania  następnych  produktów.  Często pytacie czy ten etap można pominąć - można! Ale jeżeli używasz odpowiednich toników  ( czyli takich które mają niskie pH podobne do pH skóry).  W Azji  nie wszystkie produkty z nazwą esencja są esencjami ;p. ( Wiem śmiesznie to brzmi )  czasem są to produkty zapakowane w małych buteleczkach o bardziej żelowych konsystencjach  , ale moim zdaniem nie powinny się tak wtedy nazywać tylko raczej  serum/ampułką.  Prawdę mówiąc jeżeli widzicie taki  produkt powinien Wam się kojarzyć z mniej bogatym w składniki AKTYWNE serum lub ampułką .  Tak jak pisałam  akapit wyżej - ESENCJA JEST WODNISTA!!.  Ten box,  który  tu widzicie jest wyjątkowy bo posiada w swoim  składzie jedną z najlepszych moich zdaniem  esencji  - Secret Key zawierającą w swoim  składzie glactomyces i wodę różaną  (  jest jeszcze wersja bez wody  różanej , ale osobiście wolę tę).  

6. AMUŁKA/SERUM  tym razem byłam monotematyczna ;p  Klairs fresh juiced vitamin C to zdecydowanie mój  ulubiony już od kilku  lat produkt . Zauważyłam , że moja  skóra po prostu  je kocha :D  i żadna inna witamina C nie jest tak  dobra jak ona :D . W sumie mówiłam to już wiele razy i mam wrażenie, że jestem jak zdarta płyta. 


7. Mask sheet .  To trochę trudny  temat.  Pod względem  wybrania  , które mask sheety  są najlepsze.  Jestem w trakcie pisania postu - 10 THE BEST MASK SHEET EVER , więc pewnie uzupełnię  info na temat ;p.  Płachty pokochałam za to , że jest ich ogromny wybór , piękne nawilżają, wygładzają  i dają kobietom  odrobinę przyjemności w wersji SPA , bez ruszania się z domu . Jeżeli połączycie to z Jadeitowym  lub kwarcowym  masażerem  - o matko... Można osiągnąć ekstazę! 

8. Krem pod oczy.  Tak jak mówiłam  kremy pod oczy  dostałam  od Berdever :). Nazywam ten krem pod oczy  SANA   "AJPROMIS" bo dostałam go od Agi kiedyś na święta i  napisała pod nim  , że to najlepszy krem pod oczy "ajpromis" i tak zostało :D . Przede wszystkim musicie wiedzieć , że jest przeogromny  jak  na krem pod oczy .  Bardzo dobrze natłuszcza i  chroni  wrażliwą okolicę  oka  , stosowałam  go też jako... krem na noc ;p.  Moja skóra w tej funkcji też się z nim mocno polubiła haha . 


9. Sleeping pack. Prawdę mówiąc możecie tak nazwać każdy krem na noc . Szczerze mówiąc tych typowych sleeping packów koreąńskich  jakoś do końca nie lubię , bo większości - cholernie się kleją i zostają na pościeli.   W tym wypadku  to był bardziej eksperyment ;p  czy wersja z miodem  od COSRX będzie inna? 

10. Filtr przeciwsłoneczny.  Odkąd tylko zaczęłam się bawić  w blogowanie i poznałam  Azajtyki  , uważam , że jest to NIEZBĘDNY podpunkt jeśli chcesz wyjść z domu . Nie wychodzę bez filtra nawet po zakupy.  Po prostu odruchowo nakładam go zawsze , a nawet po 2 warstwy  , bo w sumie to maluję się w pracy i tam też go nakładam.  Filtr chroni  skórę przed promieniowaniem  UV  ,  tworzeniem  przebarwień i fotostarzeniem skóry.  Zawsze jak mantrę  powtarzam sobie zdanie z Sekretów Urody  Koreanek  " Gdyby nie promieniowanie przeciwsłoneczne zaczynałybyśmy się starzeć od 60 roku życia"  . Dlatego stosuję gorąco  i namiętnie.  Lubię filtry lekkie , szybko wchłaniające się , nie bielące i z maksymalnym  filtrem  czyli  SPF 50 , PA++++ . Biore lubię też za to , że stosunkowo niską cenę przy tym xD , choć ma w składzie alkohol, a moja skóra ma tendencję do przesuszania się nie zauważyłam , żeby robił mi jakąś krzywdę.  


 W boxie znajdowały się też inne rzeczy ,  które w sumie były poza nim  xD , bo się nie mieściły  jak chociażby książka Victori  Tisai , masażer jadeitowy  czy płytki gua-sha , a także oczywiście kit katy :P .  Jak Wam się podoba moja wersja 10 kroków ?  Może macie jakieś sugestie co mogłoby się znaleźć w następnych edycjach ?


Wpis ten powstał w ramach organizowanej przez Michała - Twoje źródło urody  akcji blogersko/vlogerskiej „wspaniały rok”.
 
 
W akcji biorą udział inni twórcy a ja zapraszam Cię do nich. Zobacz jak oni piszą na temat tego i innych miesięcy tego wspaniałego roku:
 
SEKRETY ZIELONEJ HERBATY MATCHA ! DIY MASECZKA Z MATCHA I ALOESEM . MOJE ULUBIONE PRODUKTY Z ZIELONĄ HERBATĄ! I LOVE HONEY!

SEKRETY ZIELONEJ HERBATY MATCHA ! DIY MASECZKA Z MATCHA I ALOESEM . MOJE ULUBIONE PRODUKTY Z ZIELONĄ HERBATĄ! I LOVE HONEY!




Na pewno zastanawiacie się co robiliśmy na Hello Asia vol. 3 ;p . Każdy by był ciekawy haha.  Sama bardzo lubię czytać i oglądać relację ze spotkań :) . Hello Asia to moje osobiste "dziecko" i w tym roku starałam się w większości przygotować wszystko sama :)  . Bo mam wrażenie , że tak jest najlepiej ;p Miałam dużo pomysłów o czym można by pogadać i co stworzyć  - na pewno przy kolejnych Hello Asia pomysły będę wykorzystywać sukcesywnie ;p.

W książce Victoria Tsai  ( twórczyni Tatcha) " Rytuał Gejszy" mówi , o tym , że Gejsze opierają swoją urodę na trzech filarach - RYŻU , WODOROSTACH i ZIELONEJ HERBACIE . Mówiąc o zielonej herbacie i myśląc o Japonii myślę tylko o matcha ;p

DLACZEGO MATCHA JEST TAK WYJĄTKOWA?

Matcha to jedna z odmian zielonej herbaty  . Przywędrowała do Japonii z Chin dzięki jednemu z  mnichów ZEN  około XI wieku od tego czasu stała się ulubionym napojem Japończyków. Matcha jest o tyle wyjątkowa , że uprawiana jest TYLKO w Japonii , a eksport tego śmiało mogę powiedzieć dobra narodowego jest tak niewielki ( 1% ) , że PRAWDZIWA matcha kosztuje bardzo dużo . Tańsze wersje "zielonego proszku" , który jest oferowany w sklepach to niestety NIEprawdziwa matcha a sproszkowane liście innej odmiany.  Matcha jednak jest wyjątkowa nie tylko , dlatego , że tak ciężko ją dostać , ale o tym za chwilę  ;p .


MATCHA - KONCEPCJA CZUJNEGO SPOKOJU

Czujność w zachodnim pojęciu to stan ciągłego napięcia , gotowości do działania , a spokój kojarzy się z rozluźnieniem. Teoretycznie jedno wyklucza drugie ;p , ale czemu tego nie połączyć , aby powstało coś unikalnego i kreatywnego ? To jest kwintesencja Matcha :) . Rytuał parzenia herbaty - czyli SADO ( nie mylić z sado-maso xD ) został  rozpowszechniony wśród samurajów i stał się obrzędem celebrującym chwilę , mającym wydostać z napoju jak największe doznania zarówno wizualne jak  i smakowe . Gejsze uczą zaparzać się zieloną herbatę przez 5 lat - aby wszystko było perfekcyjnie doskonałe.

DROGA MATCHA - ABY BYĆ ZEN.

Swoją karierę matcha rozpoczęła w Chinach za czasów dynastii Song ( X wiek). Początkowo odrywaną ją kawałkami z wielkich brykietów i nazywano "herbacianymi ciasteczkami". Cały proces produkcji Matcha opierał się  na poddawaniu liści zielonej herbaty parą wodną ( aby kolor pozostał nadal intensywny , a liście dłużej zachowywały świeżość ) . Następnie matcha suszono co powodowało powstanie błotnistej mazi , którą mielono na proszek . Proszek formowano w ciasto , które twardniało na słońcu , na koniec pieczono . Dzięki powstaniu "brykietów" bardzo łatwo można było transportować herbatę i długo przechowywać . Zmielone liście lepiej zachowują swoje właściwości oksydacyjne i mają bardziej intensywny smak .


KLASY MATCHA

- PREMIUM młode liście z samego czubka drzewa. Najwyższej jakości matcha mieli się w kamiennym młynku . Najcenniejsze liście matcha powstają z drzew , które są okrywane od słońca co niestety o ile zwiększa potencjał antyoksydacyjny i smakowy o tyle osłabia same rośliny.
-KULINARNA/PRZEMYSŁOWA  starsze liście, proszek uzyskuje się przy pomocy maszyn.
-TENCHA - prekursor matcha powstały po usunięciu łodyszki i żyłek . Tencha zbiera się z pierwszych liści OSŁONIĘTEGO zacienionego drzewa herbacianego , a same liście są parzone i nierolowane
-SENCHA - liście po zebraniu , które się parzy i roluje

MATCHA CEREMONIALNA ( rodzaj wskazuje na charakter oraz styl herbaty )

-RZADKA - USUCHA - większa ilość wody (55-85 ml) oraz mniejsza herbaty (1 i 1/2 miarki CHASHAKU lub 1/2 łyżeczki) , może mieć piankę :p

-GĘSTA - KOICHA - mniejsza ilość wody ( 40 ml ) i większa ilość herbaty ( 3 miarki Chashaku lub 1 zwykła łyżeczka) . Powstaje z droższej herbaty pochodzącej ze starszych drzew herbacianych.  UŻYWANA TYLKO W TRAKCIE CEREMONII !

PRZYGOTOWANIE

Nie da się ukryć , że w Japonii trzeba niestety , ale mieć specjalny sprzęt ;p . W Polsce można kupić za ok 100zł na allegro ( sama nie wiem czemu do tej pory nie mam swojego xD ? ) . Ceremonia to ceremonia , więc jak się domyślacie - trwa długo...  Proszek przechowuje się w specjalnej puszce ( NATSUME) , która pochłania światło i chroni przed wilgocią. Matcha powinna być przechowywana w lodówce . Czarka - koniecznie ceramiczna! ( może też być polska wersja - CZARSZKA ;p)  , z której pije się herbatę to CHAWAN , CHASEN - bambusowa trzepaczka  xD  , CHASHAKU - mikro miarka o , której już wspomniałam  no i ściereczka - CHAKIN . 


MASECZKA DIY :

* 5 łyżeczek sproszkowanej matcha
* dopełniamy żelem aloesowym i mieszamy do 200 ml opakowania :)

Prawda , że proste?


ZA CO LUBIĘ  ZIELONĄ HERBATĘ?

Przede wszystkim  za bogactwo antyoksydantów - udowodniono , że MATCHA  ma najwyższy potencjał antyoksydacyjny ( następne jagody ACAI ma półtora raza niższy ! ) . Na twarzy daje świetny efekt ściągnięcia porów i zamknięcia ich .  Ma także potencjał bakteriobójczy  więc kiedy mam problem  chętnie sięgam  po   olejek herbaciany , który nakładam punktowo.

MOJE ULUBIONE PRODUKTY Z ZIELONĄ HERBATĄ:

- Neogen w swojej ofercie ma 3 produkty z zieloną herbatą  - piankę do mycia twarzy ( tak tak słynna farfoclowa ;p ) , którą ubóstwiam za delikatność ,  cleansing stick - czyli mydło do mycia twarzy  w sztyfcie na podobę różanego od SUM:37 ,w sztyficie mamy zanurzone drobinki  zielonej herbaty .  Muszę przyznać , że stick jakoś tyłka mi nie urwał. Oryginał różany od SUM jest dużo lepszy ;p . Neogen dość mocno przesusza niestety i pachnie mocno mydlasto . No i 3 produkt czyli peelingujące płatki - najsłabsze moim skromnym zdaniem.  Wersja cytrynowa i winna są dużo lepsze . W zielonej herbacie zdecydowanie raził mnie zapach  , który w siostrzanych produktach jest po prostu boski ;p. Wersja z zieloną herbatą jest też najdelikatniejsza. 


- Manefit - dziecko Neogen .  Ma wspaniałą żelową maskę z zanurzonymi  drobinami liśćmi zielonej herbaty . Doskonały efekt ściągnięcia porów  i łagodzenia stanów zapalnych  . W ramach ciekawostki powiem , że oprócz Neogenowego sticka jest to drugi produkt , który współtworzyła Charlotte Cho.


-Oriflame ( tak wstyd się przyznać)  ma całkiem niezłą serię z zieloną herbatą.  Bardzo lubię przede wszystkim olejek z tej serii , który znakomicie dezynfekuje niedoskonałości!

- Ginvera  - kiedyś popełniłam nawet posta na ich temat więc możecie poczytać <TUTAJ!> 


-Innisfree i jej słynna seria zieloną herbatą .  Szczególnie znane i lubiane jest serum z linii choć akurat mi najbardziej do gustu przypadły oleje do demakijażu. 


CO CHCIAŁABYM  SPRÓBOWAĆ  ?

- marzy mi się seria z Leegeehaam :)  W ogóle spróbowanie czegokolwiek LGH xD  . Ciągle jakoś nie składają mi się zakupy  ( jak wiecie zapasów mam doprawdy sporo ;p )

-puder enzymatyczny z WISHTREND  , kolejna rzecz na wishliście ;p

- Benton - Green Tea micelar water i nowa mgiełka . Lubię Bentona więc chętnie wypróbuję wszystko co mają ;p  

- no i coś czego po prostu nigdzie nie mogę dostać! Czyli olej do demakijażu z RE:CIPE .... Jestem tak go spragniona, że nawet mogłabym za niego przepłacić! Serio ;p . 


Wpis ten powstał w ramach organizowanej przez Michała - Twoje źródło urody  akcji blogersko/vlogerskiej „wspaniały rok”.
 
 
W akcji biorą udział inni twórcy a ja zapraszam Cię do nich. Zobacz jak oni piszą na temat tego i innych miesięcy tego wspaniałego roku:
 

Copyright © 2016 interendo , Blogger