K-TECH BEAUTY SEPHORA : KAUCZUKOWA PIELĘGNACJA DR. JART +  SHAKE & SHOT vs MOIST LOVER

K-TECH BEAUTY SEPHORA : KAUCZUKOWA PIELĘGNACJA DR. JART + SHAKE & SHOT vs MOIST LOVER



Sephora regularnie podsyła mi swój katalog z nowościami na dany sezon. Rok temu o tej porze zaczęła wprowadzać pierwsze koreańskie marki i wydali nawet niezbyt szczególnego Sephora box K- pop beauty  <KLIK>. W tym roku ponownie postawili na koreańskie marki a kampania nazywa się K-Tech Beauty  i muszę przyznać, że już sama nazwa bardzo przypadła mi do  gustu  ;p. Brzmi trochę jak nazwa narkotyku... Mojego osobistego kosmetycznego narkotyku ;p.  W katalogu na pierwszy ogień poszły oryginalnie zapakowane maseczki Dr. Jart + Shake & Shot , na których widok doznałam.... 


Dzikiej fascynacji przemieszanej z przerażeniem ;p. Wieczka  maseczek kojarzą mi się z Laleczką Chucky... Kiedy byłam dzieckiem , brat mnie nią straszył , bo w domu pełno było lalek Barbie xD ( wyobrażacie sobie Teksańską masakrę piłą mechaniczną w wersji Barbie? No właśnie ja sobie wyobrażałam xD ) . Oprócz tego wprowadzono maseczki Papa Recipe , OOZOO , markę Belif oraz nowości Tony Molly z serii uroczej ośmiorniczki Tako ( kremix z kapsułkami przypominającymi ikrę  intryguje mnie ale cena w Sephorze odstrasza - prawie 130 zł ... trochę dużo zwłaszcza , że toniacz to bardzo podrzędna marka ;p ) . Widziałam też nowe propozycję z Erborian i Caolin . 


Jak zobaczyłam Chucky Szejki to wiedziałam , że nie wytrzymam jeżeli ich nie kupię ;p . Po drodze inwestnęłam jeszcze w inne rzeczy , ale to będziecie mogli zobaczyć w nowościach marca ;) no chyba, że oglądacie moje instastory  to już widzieliście ;p . Cena dość wygórowana 39 zł za jednorazową maseczkę , ale show must go on ;p. Gdyby była ostatnia z serii zielona dostępna też bym kupiła a jakże ;) . Maski Moist Lover kupiłam w trakcie swojego pobytu w Koreii , bo w Olive Young kosztowały 15 zł za sztukę ( w Sephorze 43zł ....... ) więc stwierdziłam , że to dobra okazja do zakupu ;p . 


Shake & Shot i to typowy zestaw DIY .Mamy substancję A i substancję B , które mamy wymieszać i pomiziać się patyczkiem ;p. Tyle w teorii ;p.Na początku zastanawiałam się czy w ten dziubek w literkę O będziemy wkładać jakaś rureczkę ;p , ale nic z tych rzeczy zboczuchy ;p . Pomysł zdecydowanie nowy nie jest, ale na pewno opakowanie tak ;p . Maseczki są o tyle wyjątkowe , że są kauczkowe. Prawdę mówiąc po zaschnięciu nadal wydają się wilgotne w związku z czym nosząc na twarzy miałam dylemat jak długo powinnam mieć ją na twarzy ;p  . Ich działanie jest ... ciekawe . Masa kauczkowa zasycha bardzo szybko , ale w przeciwieństwie do algowej nie zasycha w skorupę i nie daje uczucia ściągnięcia .  Zdejmuje się bardzo łatwo ,bo nie daje uczucia sklejenia z twarzą ;p To co się nałożyło mi we włosy bardzo łatwo spłukałam . Twarz po usunięciu jest inna niż w przypadku tradycyjnych mask sheetów - nie jest paskudnie lepiąca i efekt jest widoczny od razu.  Zaliczyłabym te maski do masek bankietowych - efekt WOW po ściągnięciu , ale też nie trzyma się jakoś wybitnie długo . Dość szybko skóra spija całość. Ciekawe uczucie i wrażenia , ale zdecydowanie zbyt wygórowana cena jak na  jednorazową maseczkę. Magda z ekipy Rare Beauty Market poleciła mi dużo  tańszą maseczkę o podobnym działaniu , która jest pakowana w duże pojemniki i kosztuje praktycznie tyle samo ;p do tego jak sama wspominała wykorzystywana jest w koreańskich salonach piękności - mówię o ANSKIN . Za jej namową czaję się na nią xD , ale zakup nie wiem kiedy dojdzie do skutku haha. 


Maseczki Moist Lover to maski również kauczkowe składające się z dwóch płatów - na górną partię twarzy i dolną. Kauczuk stał się najwyraźniej znakiem rozpoznawczym dr Jart ;p . Stosunkowo grube i delikatne za razem "przyklejają się do twarzy" choć mają problem swoją grubością porządnie przylec do nosa xD ( tak wiem mój w ogóle jest skomplikowany jeżeli chodzi o przyleganie wszelakich mask sheet ;p .  Łatwo ją rozdziabać długim paznokciem - zdecydowanie łatwiej niż te hydrożelowe . Do tego w ramach "innowacyjności" ampułkę ze składnikiem aktywnym o konsystencji powiedzmy galaretki również macie zapakowane osobno .  Najpierw trzeba założyć ampułkę na twarzy a potem przykryć ją płatami. Psikus jest taki, że maskę naprawdę można długo nosić na twarzy ;p - na opakowaniu napisali że 50-60 minut ja miałam wrażenie , że nawet po tym czasie jest twarz nadal mokra ;p  . Jaki z tego morał? Tak naprawdę ampułka słabo się wchłania xD . I kosztuje w PL uwaga... 43zł .... 

W ramach podsumowania powiem, że maski Shake&Shot spodobały mi się , ale są moim jednorazowym wyskokiem ;p Po prostu zaspokoiły moją testerską ciekawość, ale nie przekonały mnie do siebie swoją CENĄ, być może gdybym mieszkała w Koreii i kupowała je połowę taniej to nie miałabym nic przeciwko ;p . Zabawa i DIY na bank po pewnym czasie by mnie denerwowała jak to ja xD . No co leniwe ze mnie bydlę xD . Lubię wyjąć nałożyć i zapomnieć ;p Haha ;p .  A  co do Moist Lover - to hm... miało być zajebiście a wyszło jak zwykle xD. Przerost formy nad treścią ;p Czasem trzeba rozróżnić granicę między innowacyjnością , a przekombinowaniem .  W ogóle jak pisałam tego posta cały czas miałam w głowię tę piosenkę - może chcecie poszejkować razem ze mną ? 


OPENBOX: LOOKFANTASTIC THE BEAUTY EGG COLLECTION 2018

OPENBOX: LOOKFANTASTIC THE BEAUTY EGG COLLECTION 2018

 

Niesiona falą udanego zakupu Lookfantastic the Beauty Egg Collection 2018 postanowiłam nasmarować na jego temat posta ;p , a co ;p . Prawdę mówiąc nigdy nic szczególnego w Lookfantastic nie widziałam , chociaż dziewczyny odkąd pamiętam jarały się tym boxem ( jak dla mnie kilka miniaturek i nic więcej) dzisiaj jaram się razem z nimi ;p.  W ramach mini podsumowania Lookfantastic to beautybox królujący w UK . Od niedawna dostępny w Polsce. Widziałam jakiś czas temu ich limitowany adwentowy kalendarz i kupiłabym go gdybym wiedziała , że jest  ze względu na motyw Alicji w Krainie Czarów , który bardzo lubię ^^) . Beauty Egg Collection kupiłam jak to bywa u mnie z powodu impulsu.  Kiedy zobaczyłam jego zapowiedz u Wroobeli . Weszłam w podesłanego przez nią linka i stwierdziłam, że jak za 349zł to zawartość całkiem niezła i wzięłam ;p . Nie sądziłam, że te jajka będą naprawdę xD serio.


W ogóle spodziewałam się czegoś mniejszego , a kiedy zobaczyłam , że karton jest ogromny oczy zaświeciły mi się jak pięć złotych ;p Otwieram a tam7 jajec każde w nim w odcieniu złoto-miedziano-srebrnym i wszystkie metalowe ( nie chcecie wiedzieć jaki karton był ciężki kiedy go taszczyłam od Mamy ;p ) . Weszłam nawet dzisiaj z ciekawości poczytać o produktach z jajec , ale po Eggu ani widu ani słychu , pomimo tego , że cena do najmniejszych nie należała ( kobiety to jednak stuknięte są  nie żebym się tego wstydziła haha ) . 

Dużą frajdę sprawiło mi otwieranie jajek pomimo tego , że oczywiście spojrzałam na stronie co w nich ma być . Nie wierzyłam też , że będą zapakowane w ten sposób jak Kinder Surprise ;p . W środku było łącznie 8 produktów . 

1. Pixi Rose Tonic (100 ml ) wartość w sklepie Lookfantastic 51,82 zł

Kupiłam ostatnio set miniaturek z Sephory z Glow Tonic i prawdę mówiąc żałuję, że nie było akurat jego , choć i tym cudakiem nie pogardzę ;p . 


2. Omrovicza Illuminating Moisturiser ( 50 ml) w sklepie nie ma akurat tego produktu , ale podobne kosztują ok 440 zł 

Hmm... Na firmę zwróciła mi uwagę Myskinstory ;p i poczułam się jak totalna ignorantka xD , bo nigdy o niej nie słyszałam, a podobno na instagramie węgierska firma ma ostatnio swoje 5 minut . Ja niestety ogarnięta może jestem ale w Azjatyckich limitkach xD . No co szczera jestem . Póki co wywalam gały na ceny które żąda za swoje produkty i zastanawiam się co one za tę kasę mają robić xD . Oezu... toć Dior ma podobne ceny... Skoro jednak są takie wariatki jak ja co wydają tyle na Azjatyki to być może istnieją również w Polsce pasjonatki Węgierskiej Pięlegnacji ( być może niebawem zostanie wydana książka Sekrety Urody Madziarek xD ) 



Na opakowaniu napisano , że to enzymatic CREAM exfoliator więc spodziewam się czegoś w rodzaju appletoxa z tony moly , który bardzo lubię .  Zastanawiam się czy papaja będzie tu tak bardzo agresywna jak w kremie przeciwsłoncznym z Bentona  po którym zaraz po nałożeniu dostałam zaczerwienienia i obrzęku twarzy? Mam nadzieję, że nie , ale uważam , że cena za takiego malucha i tak jest kosmiczna.



Miałam do czynienia z miniaturką tego produktu i chętnie zużyję  go do olejowania włosów. Opakowanie kojarzy mi się bardzo z wodą kolońską dla mężczyzn ;p . Sama nie wiem czemu haha.



Kolejny raz kiedy przejrzałam cenę zrobiło mi się słabo ...  produkt pięknie zapakowany wyglądający bardzo luksusowo z śmiesznie przyłączoną szpatułeczką okazał się bazą z rozświetlającymi drobinami choć byłam święcie przekonana , że to błyszczący krem xD , dobrze, że przeczytałam opis haha xD Brawo JA! Na bank bym sobie nie kupiła sama xD 


6. Kerastase Aura Botanica  Szampon 80 ml i Maska 75 ml  - na stronie znalazłam zestaw z mini serum za 152,88zł więc sądzę, że  sam szampon oraz maska kosztują ok 100zł .

Kupowałam kiedyś przez długi czas  Kerastase i jest dla mnie symbolem przepychu i włosowej rozpusty ;p . Prawdę mówiąc kiedy zobaczyłam te maluchy w Beauty Egg jakoś automatycznie włożyło mi się samo do koszczyka i moja kurka rozrzutka postanowiła wziąć na klatę to jajeczko do domu . Troszkę szczena mi opadła kiedy zobaczyłam, że to jednak takie maluchy  tzn. spodziewałam się, że maska będzie taka , bo posiadałam kiedyś takie travel size , ale marzył mi się szampon 250 ml ;( . To jest chyba moje jedyne negatywne rozczarowanie . Marzyło mi się więcej włosoluksusu ;p 


7. Emma Hardie Amazing Face Moringa Cleansing Balm 50 ml + ręczniczek  - na stronie jest opakowanie 100 ml razem z ręczniczkiem za 243,57zł przyjmijmy więc , że 50 ml jest połowę tańszę więc około 120 zł .

Bardzo zaintrygował mnie ten produkt. Cleansing Balm znam z produktów Azjatyckich , które mimo wszystko są znacznie tańsze i mają bardziej sensowne pojemności ;p. No co Achować nie będę  , pachnie i konsystencja bardzo "czarszkowa" , ten kto miał do czynienia z jej balsamem myjącym w kolorze czerwonym ten wie co mam na myśli ;p. Zastanawiam się czy będzie emulgować pod wpływem wody , jeżeli nie to jest u mnie totalnie spalony za cenę i za pojemność  . Mimo to muszę przyznać, że wygląda pięknie i ekskluzywnie ;p.


Zawartość boxa w przybliżeniu    UWAGA ( to jest TWOJA chwila prawdy) : 1147,14 złotego co powala na łopatki ... Zwłaszcza, że box kosztował 349 zł wraz przesyłką , a o cudownym dopieszczającym moje zmysły opakowaniu to chyba pieję cały czas ;p . Skłamałabym gdybym powiedziała ,że nie wydałam tyle jednorazowo na kosmetyki xD Zdarzało mi się wydawać nawet większe kwoty xD . Na pewno NIE wydałabym tyle kasy na TE kosmetyki , którą są w środku , bo jak wiecie gustuję w Azjatyckich kosmetykach , Too Faced i ewentualnie kolorówka marek selektywnych  , ne wydałabym jednak tylu pieniędzy na TYLE NIEWIADOMYCH . Jestem jednak bardzo zadowolona z zakupu . No co ;p Nie wińcie mnie ;p Przy takim estetycznym opakowaniu czułam się rozpuszczona jak mała dziewczyna ( którą po prostu jestem whole life ;P ) 

CO MYŚLICIE O BEAUTY EGG COLLECTION? SKUSIŁBYŚCIE SIĘ ?
FRESH AND GREEN :DLA FANEK NATURALNEJ PIELĘGNACJI  w wersji AZJATYCKIEJ : INNISFREE w minirecenzjach

FRESH AND GREEN :DLA FANEK NATURALNEJ PIELĘGNACJI w wersji AZJATYCKIEJ : INNISFREE w minirecenzjach



Zacznijmy może od tego , że nie jestem fanką naturalnej pielęgnacji. Traktuję ją w sumie jak powietrze - wiem , że jest  i jest użyteczna ;p . Hahah . Zabrzmiałam jak ignorantka ? Kosmetyki poznaję organoleptycznie - działa - nie działa , lubię i nie. Coś jak są dwa uda - albo się uda albo NIE uda.  Wiem jednak , że moda na naturalną pielęgnację jest u nas bardzo modna i bardzo silna  dlatego bardzo chętnie podzielę się z Wami moim "FRESH AND GREEN" czyli Innisfree. 


Innisfree to "dziecko" Amore Pacific czy jednej z największych kosmetycznych korporacji w Korei . Swoją siedzibę ma oczywiście na Jeju  wulkanicznej wyspie wpisanej do dziedzictwa UNESCO ( pełną informację na temat Jeju napisałam przy okazji posta o Sesamis <KLIK>) . W latach 60 i 70 XX wieku Amore Pacific zakupiło całkiem sporą ilość ziemi na Jeju i tak powstało Innisfree - bardzo popularna w Koreii  marka kosmetyków naturalnych. Co ciekawe na samym Jeju istnieje Dom Innisfree, w którym są sprzedawane nie tylko popularne kosmetyki , ale też takie, które można dostać "tylko tam" - bardzo ciekawy post na temat wizyty w Domu Innisfree napisała Kociamber w Podróży <KLIK> .    

Markę poznawałam tak naprawdę stopniowo i tak pomału pomału przepadłam i zgromadziłam całkiem sporą kolekcję hmm... wszystkiego ;p . Część już dawno zdenkowałam . Inne jeszcze czekają na denko ;p . Swoją opinię mam i chętnie się z Wami podzielę - co tak naprawdę warto kupić z Innisfree?  



Jako , że ma być FRESH AND GREEN zacznę od  kosmetyków kolorze zielonym ;p. 

Tak  Innis oferuje cztery serie w tym kolorze : jabłkową, oliwkową, aloesową i oczywiście zielona herbata.Nie miałam nic aloesowego z Innisfree więc w tym temacie się nie wypowiem ;p

APPLE CLEANSING BALM I APPLE CLEANSING OIL - z  tych dwóch produktów  jeden okazał się hitem , a drugi kitem... Olej HIT , balsam KIT . Dlaczego ?

Olej ma przepiękny delikatny zapach jabłka , który jest bardzo naturalny - demakijaż nim to sama przyjemność :) Nic dziwnego , że doczekał się JAKO jedyny olej Innis większego opakowania ( 300 ml) . Na szczęście dobrze się pieni w kontakcie z wodą , nie mam po nim mgły przed oczyma i bardzo go lubię :) - KUPIĘ (HIT)


Balsam natomiast choć zapowiadał się bardzo dobrze to śmierdzi świecowymi kredkami z jabłkowym płynem do mycia naczyń xD Sorry mam takie skojarzenie . Zużyłam i chcę o nim zapomnieć ;p.  - NIE KUPIĘ!! (KIT)

Żeby było ciekawie kupiłam jakiś czas temu na Jolse 3 rodzaje olejów do demakijaży z zieloną herbatą - teraz nie ma ich ani na jolse , ani na stronie innisfree  <KLIK> 
Dziwiło mnie czemu aż 3 rodzaje - różniły się nieznacznie konsystencją  (w sensie stopniem mleczności ;p ) i były przeznaczone dla skóry  suchej , tłustej i normalnej - działały w ten sam sposób i miały przyjemny zapach zielonej herbaty - gdyby nie fakt, że zostały wycofane - kupiłabym.

Podobnie z oliwkowym olejem do demakijażu - zapach miał bardziej jak oliwa z oliwek i był bardziej przypominający jej konsystencję  , ale nie miałam zastrzeżeń do jego stosowania :)

INNISFREE PRODUKUJE CAŁKIEM DOBRE OLEJE DO DEMAKIJAŻU - OLEJ JABŁKOWY JEST WYBITNY ZE WZGLĘDU NA ZAPACH , ale wszystkie są warte polecenia :) 



Jeżeli chodzi o mnie i wychwalaną przez wszystkich serię z zieloną herbatą to mam mieszane uczucia.  Na stronie Innisfree macie  odnośnik WORLD BESTSELLERS  
i tam możecie zobaczyć , że serum z zieloną herbatą , które jest przeznaczone dla cery problematycznej jest numerem jeden.  Jej zadaniem jest ukojenie cery tłustej , uspokojenie problematycznej i nawilżenie . Cała seria ma dość charakterystyczny zapach , który dla mnie osobiście jest przyjemny , ale  szczerze mówiąc serum i cała reszta serii nie robi dla mojej cery nic  poza TOTALNYM KITEM jakim jest dla mnie cleansing foam  - o matko... Takiego przesuszu skóry to nie miałam już dawno , do tego bardzo gryzie mnie w oczy kiedy staram się go zmyć więc na pewno NIE POLECAM pianki , która  jest bardzo tania ( w Korei sprzedawano ją w promocji 1+1 ).

Aktualnie Innisfree promuję "nową wersję" linii z zieloną herbatą, która jest podobno ulepszona;p Powiem Wam, że kiedy zdenkuje już tę kosmetyczną masę , którą mam w domu ( czyli pewnie za jakieś 10 lat xD ) to ją sobie kupię z ciekawości ;p czy faktycznie cokolwiek się zmieniło ;p

 Pozycję numer dwa jak widzicie zajmuje krem "enriched" z serii fioletowej "Orchid" . Ta seria posiada trzy wersje -"bogatą- super enriched", "enriched" i "lekką - gel" mam wersję "gel" i "enriched"  w domu i prawdę mówiąc nie widzę jakieś kosmicznej różnicy w konsystencji ;p.



Seria "orchid" choć  to całkiem przyjemna linia "antyaging" ma dla mnie niestety pewną zasadniczą wadę - BARDZO INTENSYWNY ZAPACH ORCHIDEI ,który kojarzy mi się z moją Babcią xD. Kocham Babcię , ale ten zapach niekoniecznie... Do tego bardzo podrażnia mi oczy SAM ZAPACH!!! do tego stopnia, że ciekną mi łzy ... Z tego powodu - NIE KUPIĘ . Na szczęście miałam farta i dostałam prześliczną limitkę z kosmetyczką ze Snopym  od Madzi I love dots  hihi ;p Wkładałam do koszyka ze 3 razy , ale w końcu dałam sobie spokój :P  Jednak przeznaczenia się nie oszuka sasasa :D .



Dobra teraz koniec marudzenia bo będą zachwyty - dla mnie Innisfree to przede wszystkim doskonałe maseczki z glinką . Miałam zarówno wersję zwykłą jak i  super volcanic i nic tak doskonale nie oczyszcza porów jak ona! Działa także przesuszająco więc takie suchary jak ja nie powinny stosować jej częściej niż raz max dwa w tygodniu, bo inaczej będzie pustynia ;p , ale zawsze pięknie oczyszcza mi cerę z zaskórników. - KUPUJĘ REGULARNIE



Ostatnio jednak absolutnym dla mnie HITEM jest wersja tej maski w sprayu - niestety poczta koreańska nie pozwala na przesyłanie produktów pod ciśnieniem i nigdzie poza Koreą nie dostaniecie jej. Można ją przewozić w walizce w samolocie i tak ostatecznie trafiła do mnie moja ( przywiozła mi ją Mint on Mars po tym jak poczta 2 razy cofnęła moją paczkę... ) . Ma bardzo lekką nieco piankowatą konsystencję super wygodnie się ją nakłada ( wersja w słoiczku jest bardzo gęsta jak pasta)  - REWELACJA!!!

Podobnie ubóstwiam wersję glinek do multimaskingu ,  z których każda ma inny kolor, działania i KONSYSTENCJĘ! . Posiadam fioletową ( calming) , różową (vitalizing) i niebieską (hydrating). Ciągle planuję dokupić resztę (bagatela jest ich łącznie 7 ) , ale sami wiecie jak to jest z tym zapasami hahah xD . Co ciekawe w zależności od koloru mamy konsystencję "water" ( faktycznie bardziej wodnista) - niebieska , różowa i żółta , "creamy" - fioletowa , zielona i "transforming" - biała i czarna. Warto w nie zainwestować ;p uwielbiam ten twórczy nieład na twarzy :D haha. - KUPIĘ


Na koniec seria Tsubaki  używałam z niej maskę , serum, mgiełkę i odżywkę . Pachnie mocno cytrusowo ( Kamelia w ogóle nie pachnie) co w ogóle nie kojarzy mi się z serią kwiatową ;p No co ;p. Jak dla mnie głównym minusem serii jest JEJ CENA - zdecydowanie za wysoka. Produkty całkiem "spoko" , ale nie jakieś wybitne. Jedynie serum chętnie kupię znowu , bo było bardzo wydajne  i moje włosy bardzo je lubiły. Nie jest to jednak czyste Tsubaki . Olej Tsubaki w czystej postaci jest olejem wchłanialnym - który wchodzi w łuskę włosa i ją rozchyla powodując w efekcie spuszenie , ale też poprawia blask , tutaj serum musi mieć silikony , bo idealnie wygładzało mi końcówki haha. - SERUM TAK , RESZTA - SZKODA KASY.


PODSUMOWUJĄC BESTSELLERY INTERENDO:

1). SUPER VOLCANIC JEJU PORE CLAY MASK MOUSSE ( wersja w sprayu) - jeżeli macie okazję ją kupić BIERZCIE!!
2). SUPER VOLCANIC JEJU PORE CLAY + wersja klasyczna ( najlepsze poroczyszczacze ever ) 3). JEJU VOLCANIC COLOR CLAY MASK (mam niestety tylko 3 , ale marzy mi się cała reszta :) 
4). APPLE SEED CLEANSING OIL ( piękny apetyczny zapach ;p teraz jak będę kupować lajsne sobie wersję 300 ml zamiast standardowych 150ml ;p )
5).  CAMELLIA ESSENTIAL HAIR OIL SERUM ( duży plus za dobre wygładzenie końcówek i dobrą wydajność)
6) Reszta olejów z Innisfree - bardzo dobre w swojej klasie :P

TO CO MIAŁO BYĆ HITEM A WYSZŁO JAK ZWYKLE: 

1) APPLE SEED CLEANSING BALM ( ten smród kredek świecowych i płynu do mycia naczyń jabłkowego bleee...)
2) SERIA ORCHID ( zapach po którym płaczę xD )
3) GREEN TEA CLEANSING FOAM ( przesuszał mi skórę i drapał w oczy)

Jest też produkt, który miałam w swoich rękach , ale niestety nie mam co do niego zdania , choć wiem, że wiele dziewczyn do lubi i chwali mówię o ZERO SEBUM POWDER :) .



Wpis ten powstał w ramach organizowanej przez Michała - TWOJE ŹRÓDŁO URODY akcji blogersko/vlogerskiej „wspaniały rok” i jest on rozwinięciem tematu miesiąca marca „fresh & green”. Linki do innych publikacji marcowych znajdziesz TU.

W akcji biorą udział inni twórcy a ja zapraszam Cię do nich. Zobacz jak oni piszą na temat tego i innych miesięcy tego wspaniałego roku:
POZNAJ DYSTRYBUTORA AZJATYKÓW SWEGO! S JAK SHIBUSHI!

POZNAJ DYSTRYBUTORA AZJATYKÓW SWEGO! S JAK SHIBUSHI!


Bardzo cieszy mnie kiedy widzę kolejne nowe sklepy z Azjatykami - świadczy to o tym jak bardzo lubimy Azjatyckie kosmetyki :) . Jakoś to mnie nie dziwi ;p. Hahah. Pierwszy raz o  Shibushi poinformował mnie instagram <KLIK> - słodkie różowe logo i bardzo Azjatycka nazwa od razu mnie sobą zaintrygował ;p . Natychmiast  zostałam obserwatorką i z poszczególnymi postami byłam coraz bardziej ciekawa - co z tego wyniknie . Shibushi bardzo prężnie wkroczyło na instagram - ładnie skomponowane grafiki do postów z krótkimi ciekawostkami i opisami  firm , które będą dostępne w sklepie , porady pielęgnacyjne wzbudziły moją sympatię i zainteresowanie. Zwłaszcza, że Shibushi nie powtórzyło sztampowych firm ,  wniosło swój własny - niszowy wkład w polski rynek. Dlatego kiedy ogłosili nabór na swoje ambasadorki serduszko od razu szybciej mi zabiło  i zgłosiłam się ( no tak od razu wiadomo, że to coś dla mnie haha) . Miałam farta ;p udało mi się zostać ShibushiGirl i dostać paczkę ambasadorską ;p ( śmiem twierdzić, że najlepszą :D ). Spodobało mi się podejście Shibushi do całej akcji  - miałyśmy opisać jaki mamy rodzaj cery i włosów , w ten sposób komponowano nasze paczki :) . 

CO STOSOWAŁAM  NA WŁASNEJ SKÓRZE? 

No cóż chyba szokiem nie będzie , że zestaw ze zdjęcia xD . Ponadto posiadam w swoich zbiorach Beauty Water Son & Park ( zdenkowałam już 3 opakowania i ubóstwiam ten produkt , jest wart każdej złotówki ;p ) , toniki z farfoclami Natural Pacific ( kolejne cudeńka - każda fanka naturalnej pielęgnacji i nie tylko uzna je za prawdziwy Hit! ) , uroczy puder Cats Wink z Tony Moly  oraz produkty z Pyunkang Yul ( całkiem przyzwoite bezzapachowe naturalne produkty ) . 

 MASK SHEET:  QYO QYO Mask pack ( Tangerine bright )  i V COMPANY Steam Milk Maskwith Honey 

Jeśli chcesz poczuć Koreę na sobie to musisz użyć Mask Sheet . Tak naprawdę najlepsze mask sheet pochodzą z Korei - mają najlepsze kształty , są najlepiej nasączone i mają najbardziej innowacyjne składniki oraz tkaniny :) 

Qyo Qyo ( pomarańczowa) ma przepiękny mandarynkowy zapach , niezwykle cieniutką i delikatną płachtę wykonaną z celulozy oraz jest  bardzo dobrze nasączona esencją  . Kierowana do osób z suchą skórą ( jak moja :p ) , hipoalergiczna zawiera opatentowany składnik MultiEX BSASM ( ciekawe co to w ogóle jest xD ) oraz ekstrakty z 9 roślin . Przyjemna wygładzająca maseczka , której głównym atutem jest smaczny zapach :) . 

V Company ( niebieska) to maska regenerująca , której zadaniem jest redukcja zmarszczek i wyrównanie kolorytu . Esencja bardziej kremowa niż Qyo Qyo i nie pachnie tak przyjemnie. Jest jednak bardziej treściwa i bawełniany płat jest bardziej plastyczny niż biocelulozowy mimo podobnej grubości. Daje też efekt mniejszego klejenia po wchłonięciu ;p. Tu w składzie głównie rozjaśniacze - niacynamid( 4 w inci ) i adenozyna  oraz proteiny mleczne .

Prawdę mówiąc pierwsza jednak bardziej mnie do siebie przekonała - mandarynkowy zapach górą ;p 
 


SKINDOM BEE VENOM SPOT SERUM

Bardzo skondensowany produkt z jadem pszczelim w ampułce - jad pszczeli  na 3 miejscu w INCI! Mikro ilość wystarczy żeby pokryć całą twarz , powiem szczerze z tym produktem nie należy przesadzać ! Ma działanie nawilżająco-złuszczające w zbyt dużej ilości można sobie zaszkodzić. Lepiej też nakładać je punktowo w miejsca największych zmarszczek - np. moje 2 zmarchy na czole ;p , jad pszczeli rozluźnia mięśnie ( oczywiście bez przesady  ruszać mięśniami można :D ) . Przyjemny efekt napięcia i wygładzenia twarzy z odrobiną "chłodu" . Lubię to ;p uczucie jak po dobrym zabiegu w Spa( zwłaszcza jeżeli miałyście do czynienia z mezoterapią bezigłową :D ).


LA'DOR HYDRO LPP TREATMENT pH 4,5


Rozpocznę od mega dobrej wiadomości - opakowanie jest OGROMNE 530 ml (oł jess!!!) przy cenie 69 zł to moim zdaniem bardzo się opłaca . Produkt profesjonalny z kwaśnym pH ( włosy lubią to) zawierający podwójną dawkę kolagenu , protein i beta-karotenu. Produkt przeznaczony dla włosów farbowanych ,uwrażliwionych  , ekstremalnie uszkodzonych potrzebujących szybkiej odbudowy. Odżywka bez parabenów, etanolu , surfaktantów i olejów silikonowych. Bardzo brakowało mi na naszym rynku Azjatyckich produktów do włosów - poza Shiseidowym Tsubaki ( Japonia) i Kaminomoto ( również Japonia)  totalny brak Azjatyckiej pielęgnacji włosów - a szkoda! . Firmę poznałam dzięki Shibushi widziałam , że mają szeroką ofertę La'dor do włosów w tym ampułki i odżywki na skórę głowy - ceny nie są wygórowane nawet jak na Azjatyki ( szampon 150 ml kosztuje 19zł - pamiętajcie, że z moim kodem INTERENDOPL10 macie jeszcze -10% zniżki ) . Odżywka ma kremowo-żółtą konsystencję pachnie pięknie mlecznie i tworzy na strukturze włosa hydrolipidowy płaszcz chroniący włókno przed wysychaniem i uszkodzeniem :) .


THANK YOU FARMER BE BEAUTIFUL NATURAL BB CREAM

Krem BB to  u mnie nieco drażliwy temat - od lat mam swojego ulubieńca i praktycznie wszystkie inne kremy BB porównuję do niego - mówię o SKIN79 Vip Gold , prawdę mówiąc nie znalazłam do tej pory produktu , który mógłby mu zagrozić detronizacją , ze względu na kolor - ziemisty beżowy , bo nie znoszę żółtych tonów. Przyznaję, że gdyby Shibushi  sama bym nie zaryzykowała;p . Jednak jestem wdzięczna za taki dobór - Skin ma się czego bać - proszę Państwa oto produkt , który również ma beżowe tony , bardzo ładnie dopasowuje się do  koloru skóry , wyrównuje go wygładza , pachnie lekko owocowo , nie wchodzi w zmarchy i daje efekt lekkiego glow.  Odcień nieznacznie jaśniejszy niż Vip Gold mojej skórze to jednak nie przeszkadza ;p sama w ogóle od kilku lat nie opalam się ;p.  


POLATAM OAK TREE SAP DEEP MOIST CREAM 

Niestety tylko miniaturka , ale z sensowną objętością , która pozwala wyrobić sobie opinię ;p . Pełnym wymiarem miała okazję cieszyć się Inga Black Liner - <KLIK> ( zdecydowanie produkt w jej ulubionej biało-czarnej stylistyce ) . Ma konsystencję taką jak lubię najbardziej - żelową o neutralnym zapachu , po wchłonięciu daje efekt nieco tłustej zabezpieczonej skóry przed utratą wilgoci. Bardzo dobry w okresie zimowym , kiedy dookoła pełno suchego powietrza - chroni skórę przed nadmiernym wysychaniem , co ciekawe ma w składzie DĄB . Tego jeszcze nie widziałam ;p . Pełne opakowanie ma 100 ml :) . Stosowałam go głównie na noc jako sleeping pack - produkt potrzebuje trochę czasu , żeby się wchłonąć . Nie sprawdzałam pod kosmetyki kolorowe.


SHIBUSHI O SOBIE ( informacje ze strony " POZNAJ NAS")

Cześć!
Cieszymy się, że jesteś tutaj z nami i interesują Cię wyjątkowe koreańskie kosmetyki.
To właśnie u nas znajdziesz marki, których nie ma nigdzie indziej w Polsce, pochodzące bezpośrednio od koreańskich producentów.
Shibushi to nowa marka, którą założyła młoda i energiczna ekipa z Poznania:
  • Agnieszka - świeżo upieczona mama Hani, szczęśliwa żona, wielbicielka koreańskiej pielęgnacji, przedsiębiorcza dusza, która uwielbia ludzi. Niezastąpiona w kontaktach z Koreańczykami i nasz łącznik z Wami. Właścicielka cery wrażliwej.
  • Anita - spełniona mama dwójki cudownych dzieci: Lili i Antosia. Można na nią liczyć w każdej sytuacji - uśmiechnięta i pozytywna, ale kiedy trzeba, jest bardzo wymagająca. Anita czuwa, by kosmetyki zostały odpowiednio przygotowane do sprzedaży. Niezastąpiony członek naszego zespołu! Właścicielka cery wrażliwej i mieszanej.
  • Maciej - tata Lili i Antosia, mąż naszej Anity, wprowadza wiele radości i śmiechu podczas naszych spotkań, a w pracy zawsze daje z siebie 101%. Twardo stąpa po ziemi, dlatego zajmuje się wszelkimi formalnościami i kluczowymi operacjami. Właściciel cery normalnej (szczęściarz!).
  • Marcin - świeżo upieczony tata Hani, mąż naszej Agnieszki, zawsze można liczyć na jego wsparcie i pomoc. Poza tym, liczenie ma w małym paluszku, dlatego właśnie na jego barkach spoczywają finanse Shibushi. Właściciel cery mieszanej.
RODZAJE DOSTAWY:

CZAS REALIZACJI:

 Wszystkie kosmetyki w ofercie sklepu są dostępne na miejscu - oznacza to wysyłkę z Polski zgodnie z wybraną formą wysyłki :) . Wszystkie paczki są zapakowane w firmowy kartonik , bibułkę oraz posiadają spersonalizowany odręcznie napisany liścik ( lovam to ;p)  , całość wygląda niezwykle estetycznie i jak najbardziej nadaję się na prezent ( nawet dla siebie samej haha) .


SOCIAL MEDIA I KONTAKT:

Instagram: shibushi_cosmetics
 
Na stronie Shibushi znajduje się formularz kontaktowy <KLIK>


CO MA WYJĄTKOWEGO W SWOJEJ OFERCIE ? 

Znaczna część firm , która znajduje się w Shibushi  to marki , które dotychczas nie były dostępne w Polsce czyli : Polatam , La'dor , Thank you Farmer , Company V , Skin watchers , Qyo Qyo , dr Phamor , Y.E.T , LeeGeeHaam ,  D'Alba , Skindom - znacie? Ewentualnie ze słyszenia coo ? ;p Już sam fakt posiadania tego typu marek w sklepie oznacza, że JEST WYJĄTKOWY. Shibushi prowadzi własny ranking  SHIBUSHI PICKS gdzie możecie kupić produkty polecane przez ekipę . Ponadto totalna nowość -wystarczy wykupić odpowiednią kwotę  do 1000 zł  opisać jaki ma się rodzaj włosów  i cerę , a ekipa skomponuje za nas odpowiedni SUPRISE ME  BOX ( jak ja kocham boxy niespodzianki zwłaszcza z Azjatykami :p hahah ) . Możemy wykupić także zestaw próbek ( dział TRY ME )  lub NAWET... MOJĄ AMBASDORSKĄ PACZKĘ <KLIK> (to jest dla mnie SZOK  i wyróżnienie :D haha )  niestety autografu w  środku nie będzie , ale jeżeli ktoś chce to mogę wysłać osobiście xD haha. zresztą nieskromnie powiem, że moja paczka jest najlepsza z najlepszych haha .

MOJE  WRAŻENIA DOTYCZĄCE SKLEPU:
 Muszę  przyznać , że jeżeli chodzi o estetykę i dopracowanie szaty graficznej Shibushi jest najbliższe mojemu sercu  ze wszystkich dystrybutorów - pudrowy róż oraz pięknie przemyślane grafiki bardzo trafiają do mojej wyobraźni i sprawiają, że chcę zaglądać tam częściej. Uwielbiam ich wskazówki na insta , pomysł , ze SPERSONALIZOWANYMI boxami i shibuu blog . Podoba mi się, że oprócz prezentacji własnych marek , które  są w ofercie Shibushi daje własne wskazówki i rady , w krótkich krokach , które dla osób nie mających na co dzień kontaktu z Azjatycką Pielęgnacją i kosmetykami są bardzo cenne. Sama lubię na nie zerknąć chociażby po to , żeby odświeżyć swoją wiedzę , a nawet w poszukiwaniu inspiracji :). Czuć ogromne zaangażowanie ekipy w sklep  oraz potrzeby klienta  co czyni sklep bardzo cenny na  polskim rynku :)  .


W TEMATYCE BLOGERSKIEJ WSPÓŁPRACY: 

 No cóż sama jestem przykładem blogerskiej współpracy :D . Hahah. Jak pisałam na początku zostałam ShibushiGirl dzięki akcji na instagramie :) Paczkę ekipa skomponowała dla mnie na podstawie  ankiety , którą wypełniłam :D i muszę przyznać, że trafili .... BEZBŁĘDNIE :)  . 

Z KODEM INTERENDOPL10 przy zakupach macie -10% zniżki na zakupy w sklepie :)
 

SKLEPY Z KOREAŃSKIMI I JAPOŃSKIMI KOSMETYKAMI:
Całkiem sporo prawda ?
JEDEN WIELKI HAUL! NOWOŚCI STYCZEŃ I LUTY . AZJATYKI , PIELĘGNACJA , KOLORÓWKA I PREZENTY!

JEDEN WIELKI HAUL! NOWOŚCI STYCZEŃ I LUTY . AZJATYKI , PIELĘGNACJA , KOLORÓWKA I PREZENTY!


Chyba pierwszy raz w mojej blogokarierze decyduję się na tak desperacki post xD . W moim wydaniu to istne seppuku ;p . Dlatego nigdy nie pisałam takich postów , ale czasem w życiu trzeba coś zmienić xD . Odrobina pikanterii nikomu nie zaszkodziła ;p. Nie pisałam,bo jak pewnie się domyślacie ...Dużo tego. Niestety mimo solennych obietnic - NIE BĘDĘ NIC KUPOWAĆ ... I tak kupiłam. Polegałam na całej linii. Przyznaję się także do zakupów rzeczy koniecznie zbędnych- no bo jak inaczej nazwać fakt zakupów kolejnej paletki do makijażu , na którą przez jakiś czas będę patrzeć a potem ... Wydam ją komuś, bo będzie mi jej szkoda używać haha. Taka już jestem . Sorry taki mam klimat lol.

Zgromadziłam tu raczej wszystko .Nowych majtek nie zamierzam pokazywać;p( a też kupiłam ;p ) i nowej piżamy z jednorożcem też nie xD ( ku polewce najlepszej przyjaciółki i dopieszczeniu wewnętrznej Hello Kitty ). W marcu chciałabym kupić sobie coś specjalnego z okazji własnych urodzin , ale prawdę mówiąc mam wrażenie, że czego kosmetycznego bym nie kupiła to i tak będzie przegięcie więc chyba ostatecznie kupię iphona. No co walnięta jestem ;p To nic, że mój to raptem 7 , ale skoro jest już 8 i to nawet z plusem to czemu by nie posiadać ?


Przechodząc do meritum . Usiądźcie wygodnie . Show must go on !

W ramach rozgrzewki pokazuję brakujące 4 paczki , których nie umieściłam w darach losu . Jak widać obfitujące w bogactwo i różnorodność ;p. Widać też, że autorki wyczuły mnie xD Hahaha.

Obdarowała mnie wymarzonymi legginsami z kotem z Cheshire :p Kocham ;p. W sensie kota i wszystko co jest z Alicji w Krainie Czarów. Nie wiem jak można nie lubić tego motywu. Mam wrażenie, że jest równie pokręcony jak ja :D . Potrzebuję teraz do kolekcji jakiś plakatów z Alicją do salonu :p Cudowne okazały się również różnego  formatu worki podróżne w Hello Kitty :p . Nie wpadałabym na coś tak użytkowego i ładnego. Super :p  Monga jak one się nazywają , żebym mogła wytropić i kupić ich jeszcze :D


Balea . Uwielbiam Balea . Nawet mój MENż  się już ściął i wracając z zagranicznych podróży zdaje mi relacje z DM . Następnym razem ma przykaz zrobić żonie zakupy :p Haha. Świeca z Yankee . No co moja pierwsza xD .  Kocham świecie i ubóstwiam te z Bath & Body Works. Własnym jankiem więc nie pogardzę - nawet właśnie się pali ta pinakolada jak piszę posta a co ;p .


Niespodziewana niespodzianka. Maskę całonocną z sephci już użyłam , bo nie mogłam nadziwić , że istnieje takie dziwactwo jak całonocna maska do włosów :p. Oczywiście użyłam w dzień  i było to raczej mądre z mojej strony , bo niestety , ale czepek dołączony do zestawu jest papierowy - totalnie nie przemyślane . Maska byłaby faktycznie całonocna - na pościeli haha.


Paczka rewelacja :D Na widok kalendarza z Alicją oczy zrobiły mi się jak pięć zeta i nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście to samo śliczny puder z tony moly z kotem ;p. Lol . Good to be me :D haha. W sumie na wszystko reagowałam tą samą radochą ;p


W ramach zaspokajania własnych fetyszy...


Paletka Too faced sprowadzana z USA ( dzięki Not to serious blog ;p ) . Jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam , że muszę mieć ją w swoich łupach :p . Słodziutki psiaczek jest zdecydowanie na moim poziomie ;p. Szkoda tylko , że gnojek nie pachnie jakoś słodko. Prawdę mówiąc w ogóle nie pachnie ;p . A chciałam jakiś zapach Candy ;p



JET SET z Maybelline - limitka Gigi Hadid. Kluczowe słowo "LIMITKA" . Opakowanie pudrowy róż - oł jes! Jest w niej wszystko - cienie, róż , szminka , korektor , tusz do rzęs i wszystko w moich ulubionych tonacjach!. Szkoda tylko , że tusz ma naklejkę , którą po otwarciu ściąga i jest typowy żółty tusz Maybelline. Zdecydowanie szpeci to całokształt , a tanie nie było - 245 zł na looktop.pl Superpharm życzył sobie za nią prawie stówkę więcej - no bez jaj...

A propos limitek - Loreal i Balmain . Pomadki kupione na ezberze cena identyczna jak za zwykłą chroma riche. Kolory od ekstrawaganckich fioletów po klasyczne nude. Wszystko z nutą "przybrudzenia" . Opakowania na szczęście są wyprodukowane fabrycznie , a nie naklejka - tak było w przypadku pięknej i bestii.


Zestaw miniaturek z Fenty . Kolejna zabawa na looktop.pl ;p  Ciągle obwąchiwałam teren o by sobie sprawić z kolekcji Rihany i ten zestaw wydawał mi się najrozsądniejszy , bo mogę wziąć te produkty do mojej małej turystycznej kosmetyczki . Rozświetlacz jest bardzo ładny dający efekt sympatycznego glow , który lubię . Błyszczyk bardzo trwały jak na tego typu produkt więc miło z ich strony ;p.


Eh... Aparat w Hello Kitty ... No co. Pokazała mi go kiedyś Candymona .,chorowałam na niego długo i postanowiłam go wreszcie sobie kupić w ramach prezentu świątecznego. Saturn jednak poleciał sobie w kulki czym ogromnie zirytował mnie i mojego męża , który ostatecznie zrobił im zadymę i wyszło prawie na nasze. Mówię prawie , bo w zestawie był papier w Hello Kitty do zdjęć ( kosztuje w necie ok 50zł) , wywalczyliśmy , że dali nam zwykły , bo jak zapewne domyśliliście się - w środku NIE było żadnego , choć na pudełku w zestawie wyraźnie był zaznaczony. Po kłótni na wszystkich możliwych infoliniach udało się, że dostaliśmy - zwykły. Meh... Nie kupię tam nic więcej. No bez jaj...


O tak moja suszarka remingtona w stylu pin up ;p. Weszłam w Wawie po suszarko-szczotkę remingtona , którą miałam upatrzoną już wcześniej , a wyszłam z różową torbą z tą oto suszarką ;p Hahah.... Ironia losu. Ale jaka ładna ;p. Moja mama kiedyś miała suszarkę w podobnym kształcie , ale w kolorze modnej wówczas komunistycznej musztardy ;p. Różowa zdecydowanie ładniejsza ;p

Maska keratynowa z L'biotica i szampon do włosów blond z serii professionel to niespodzianka od firmy. Bardzo się ucieszyłam ;p Trafili akurat przed farbowaniem kiedy to moje włosy najbardziej wymagają tego typu produktów. Miałam nawet kupić podobny szampon , który ściągnie żółć . Niestety po świeżej farbie na początku kolorek właśnie taki jest- zbyt żółty. Zobaczę czy będzie lepszy od tego typu produktów - zwykle szampony z płukanką mocno przesuszają włosy . Mam nadzieję, że ten będzie jak to u L'biotica bywa wyjątkowy.


New Lunar Year i limitka "brzoskwiniowa" jak ją nazywam z MAC urzekła mnie kiedy tylko Inga Black Liner mi ją pokazała. Opakowania są jakby "mechate" plastik jest niesamowicie mięciutki i piękne ombre żółto-różowe na opakowaniach może kojarzyć się z brzoskwinią ;p . Kolorki piękne - koleżanka chciała prosperity (koralowy nieco neon) , ja natomiast happy peach year ( pomarańczyk). Róż w dwóch odcieniach syci mnie w zupełności ;p.


Na koniec z kolorówki zestaw bestsellerów z Urban Decay. Jestem zadowolona z jego zakupu. Serio ;p Nie dość że był przeceniony z 419 zł na 299zł to jeszcze kupiłam go z 30% zniżką na stronie Sephory za ok. 200 zł. Pogratulowałam sobie ;p Inaczej nigdy bym czegoś takiego nie kupiła haha.
Nie ma na zdjęciu super eyelinera - tatoo z Kat von D. Bardzo dobry w swojej klasie - dobra pigmentacja i precyzja ;p.


Jak zwykle kupiłam też żele z TBS . Bardzo je lubię więc jak zobaczyłam limitkę Japanese Bloosom to wiedziałam ,że kupię choć mam zapas ;p. Zapach jest piękny. Bardzo udany jak dla mnie bo nie jest mdły .

Azjatycki SZAŁ.

Jakżeby mogło być inaczej... Moje życie kręci się wokół Azjatyków haha.


Na początek ogromne ilości mask sheetów ( jakbym w domu mało miała ;p) .
Kingirls macaroon i miss O kupione w promocji 1+1 na Beautikon to był strzał w dziesiątkę. Bardzo dobre płachty - niesamowicie cieniutkie, dobrze nasączone i mają bardzo małe otwory na usta i oczy dzięki czemu praktycznie całość twarzy jest pokryta płachtą . Idealnie skrojone na moją twarz ;p. Były wśród nich też maski 3d z zakładką na uszy i takie z ciemnymi płachtami. Bardzo polubiłam je i chętnie będę do nich wracać :)


Maski z Serii Seul kupiłam przy okazji jak robiłam zakupy kremów BB dla koleżanek na stronie skina . Jeszcze nie miałam okazji ich używać , póki co wprawiają mnie w nostalgię kiedy pomyślę w moich wakacjach w Koreii ;p


Maski Leaders z serii 7 wonders dostałam w prezencie od Koko . Ubóstwiam je. Wiedziałam , że muszę je mieć od czasu kiedy dowiedziałam się pisząc posta o mask sheetach ( KLIK) , że tkanina z której są wykonane to tak naprawdę sfermentowane włókna kokosowe. Rewelacja! Na twarzy ma się wrażenie jakby zakładana była membrana z wnętrza jajka . Przylegają do twarzy w bardzo dziwny sposób na zasadzie adhezji i potem specyficznie się ją ściąga - podobnie do maseczki peel off ale bez rozkawałkowania. Faktycznie są klasą samą w sobie i na pewno mimo sporej ceny będę do nich wracać ;p


U Koko kupiłam też to na co miałam smaka czyli oba toniki " z farfoclami" z Nature Pacific. Uuu... Kolejny produkt farfoclowy , który pokochałam! ( obok pianek z Neogen i toników z serii oraz mgiełek Whamisa) . Nie jestem fanką naturalnej pielęgnacji, ale dla takich cudeniek jestem w stanie powiedzieć śmiało , że warto ;p .



Kanebo Suisai limitka z tsum tsum. W tych mikro kapsułkach wielkości 10 groszy kryje się bardzo dobry puder enzymatyczny idealnie nadający się do podróży. Ta pseudomikro ilość jest wystarczająca aby dobrze oczyścić twarz i zpeelingować. Bardzo ciężko było dostać tę limitkę . Nawet Berdever nie mogła jej dla mnie znaleźć więc kupiłam za  horendalną kasę na ebay. Ale co mogłam zrobić skoro to było silniejsze ode mnie haha .




U Juui kupiłam 2 w zasadzie 3 rzeczy ;p. Sorbet pomarańczowy do demakijażu z Aromatica ( rewelacja! do tej pory mój najlepszy balsam do demakijażu o naturalnym składzie i cudownym pomarańczowym zapachu ) , maseczkę i 2 moje ukochane serum z witaminą C od klairs. Jak do tej pory bezwzględny ulubieniec , którego zdenkowałam niezliczone ilości już opakowań ;p




Po pierwsze Bifesta z limtką w Hello Kitty w powiększonym opakowaniu ;p. O mamo.. Nie dość, że kocham ten produkt ,bo jest bardzo delikatny , świetnie radzi sobie z wodoodpornością fasio i jeszcze zostawia delikatną otoczkę wokół wrażliwej skóry oczu to jeszcze w większym opakowaniu w Hello Kitty - jest miłość ;p


Filtrowy zestaw  czyli dobry i tani Biorę , który bardo dobrze nawilża twarz i chroni przed UV do tego nie bieli twarzy i ulubieniec Agi - Evermere. Sama ostatnio bardzo się z nim polubiłam za lekką szybko włchałniającą się teksturę i poziom ochrony z jednoczesnym nawilżeniem. Zdradzę Wam mały sekret - wolę bardziej filtry UV z Japonii niż Koreii , a dlaczego to powiem kiedyś w osobnym poście ;p


Uzupełnienie lotionu Hada Labo z kwasem traneksamowym to również obecny ulubieniec z tej linii. To już moje drugie opakowanie i jakoś tak dobrze mi  z nim. Staram się zdenkować "polski" odpowiednik Hady ale zdecydowanie to nie to samo ( o tym opowiem później ) .

Nowa maska z Shiseido Tsubaki w ekskluzywnym kolorze złotym i biało-czerwony Lotion z firmy , której nie znam to prezenty od Agi ;p . Maskę używam tylko w dni włosospa bo ma daje efekt lśniącej tafli włosów i używam tylko w naprawdę specjalne okazje ;p

Zestawy maseczek po 4 z kanebo kupiłam , bo przeczytałam kiedyś na jakimś blogu Polki mieszkającej w Japonii , że są bardzo dobre, ale póki co jakoś nie zaiskrzyło. Podobnie z płatkami pod oczy z kracie , które są zwykłymi mask sheetami a nie jak myślałam - hydrożelowymi.

Na koniec ambasdroska paczka od Shibushi - czyli nowego sklepu z Azjatykami , który posiada w swoim asortymencie absolutnie niszowe firmy jak Lador , Polatam, V company i inne . Paczka pięknie zapakowana i śmiem twierdzić, że dostałam najlepszą ze wszystkich ambasadorek haha .Serum z Be venom , odżywkę do włosów z Lador , krem BB z THANK YOU FARMER , 2 maseczki i miniaturkę kremu POLATAM.  Całość niedługo dostanie osobnego posta ;p.


Przypominam , że z kodem : INTERENDOPL10 macie -10% na zakupy  w sklepie :) !

To już chyba wszystko ? Nie jestem pewna , ale chyba tak ;p. Więcej grzechów nie pamiętam. Bedę jeść jeszcze więcej pysznej SZOKOLADY ;p.  W tym miesiącu mam urodziny... O mamo...

Copyright © 2016 interendo , Blogger